Wczoraj jednak nastąpił gwałtowny wzrost aktywności inwestorów po danych o inflacji w USA. Sam wskaźnik okazał się być zgodny z rynkowymi oczekiwaniami (2,1 proc. r/r), stąd powodów do umocnienia dolara należy najprawdopodobniej doszukiwać się gdzie indziej. Spadek wyceny euro do dolara do okolic blisko 8-miesięcznych minimów jest sygnałem, że inwestorzy wyraźnie doważają aktywa pod kryteria geograficzne. Obserwujemy wzrost wyceny dolara przy jednoczesnym dalszym wspinaniu się indeksu S&P500 w kierunku historycznego maksimum, podczas gdy w Europie widoczna jest słabość euro (spowodowana również polityką Europejskiego Banku Centralnego) oraz wyraźnie gorsze zachowanie europejskich indeksów.
Najprawdopodobniej powodem takiego zachowania są różnice w dynamice odbicia gospodarczego oraz konflikt na obrzeżach Europy na linii Ukraina-Rosja. Właśnie kwestia ewentualnych sankcji, jakie mogłyby zostać nałożone na Rosję, jest czynnikiem ograniczającym wzrost wyceny bardziej ryzykownych aktywów w regionie, gdyż bezpośrednio przyczyniałoby się to do pogorszenia nastrojów wokół Europy Środkowo-Wschodniej. Złoty pozostaje jednak stabilny i możemy nawet mówić o swojego rodzaju marazmie w notowaniach, gdyż inwestorzy w dalszym ciągu uważają, że możliwe jest obniżenie stóp procentowych w Polsce o 25 pkt baz. Na taki scenariusz wskazują notowania kontraktów na stopę procentową.