Poczta Polska oprze się na paczkach

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2014-06-18 00:00

Państwowy doręczyciel pożegnał w tym roku prawie 4 tys. pracowników. Przychody z listów spadają, ale zysk jest.

Nic w przyrodzie nie ginie. Poczcie Polskiej (PP) od lat spadają przychody z tradycyjnego rynku listów — i spadać będą jeszcze długo — ale w zamian coraz więcej pieniędzy przynosi jej internet, głównie dzięki paczkom z e-sklepów. Nowe źródła przychodów nie są jednak na razie w stanie zasypać luki. W ubiegłym roku państwowy doręczyciel — bez uwzględnienia wyników Banku Pocztowego — miał 5,95 mld zł przychodów, czyli o 3,5 proc. mniej niż rok wcześniej.

KURIERSKA OFENSYWA: Poczta Polska do 2011 r. systematycznie traciła udziały w rynku KEP, czyli przesyłkach kurierskich, ekspresowych i paczkowych. Teraz kierowany przez Jerzego Jóźkowiaka doręczyciel odwraca trend — w 2013 r. przewiózł o 11 proc. więcej paczek niż rok wcześniej. [FOT. WM]
KURIERSKA OFENSYWA: Poczta Polska do 2011 r. systematycznie traciła udziały w rynku KEP, czyli przesyłkach kurierskich, ekspresowych i paczkowych. Teraz kierowany przez Jerzego Jóźkowiaka doręczyciel odwraca trend — w 2013 r. przewiózł o 11 proc. więcej paczek niż rok wcześniej. [FOT. WM]
None
None

— Naszym fundamentem cały czas są listy tradycyjne, których wysyłamy coraz mniej. Do 2018 r. ten rynek będzie kurczył się w średniorocznym tempie 4 proc. i nasze przychody też będą się kurczyły. Od czterech lat wykazujemy jednak regularnie zyski i — jeśli wyłączymy inwestycje w kapitał ludzki — rośnie nam rentowność usług — mówi Jerzy Jóźkowiak, prezes państwowego doręczyciela.

Poczta prezentuje wyniki na dwa sposoby. Jeśli spojrzeć na księgi, w ubiegłym roku było wyraźnie gorzej niż rok wcześniej — na poziomie jednostkowym czysty zysk spadł o prawie 60 proc., do 37 mln zł. Publiczny doręczyciel prezentuje też jednak wyniki w „ujęciu porównywalnym”, nie uwzględniając inwestycji w kapitał ludzki w wysokości 217 mln zł. Wyniosły one ponad dwa razy więcej niż rok wcześniej. W takim ujęciu czysty zysk skoczył o 35 proc., do 120 mln zł.

— Inflacyjnie podnieśliśmy wynagrodzenia po raz pierwszy od 2007 r. Oprócz tego inwestowaliśmy m.in. we flotę samochodową (114 mln zł na 1,5 tys. nowych samochodów), nowy wystrój placówek (30 mln zł) i rozwój e-usług (38 mln zł) — mówi Piotr Michalski, w zarządzie PP odpowiadający za finanse.

Program inwestycyjny Poczty do 2018 r. ma kosztować 1,3 mld zł.

— Obecnie mamy 100 placówek w nowym wystroju, do końca roku będzie ich 170. Mamy też już 640 minipunktów Banku Pocztowego, które wyraźnie poprawiają rentowność — a do końca roku będzie ich tysiąc — mówi Janusz Wojtas, który w zarządzie PP odpowiada za sprzedaż i marketing.

Nieuchronne spadki na rynku tradycyjnej korespondencji mają być niwelowane przede wszystkim dzięki klientom sklepów internetowych.

— Liczba nadanych paczek wzrosła nam o 11 proc., na internetowej platformie Envelo kupiono już 5 mln neoznaczków, wprowadzamy też szerzej m.in. usługi ubezpieczeniowe. Nastawiamy się na ekspansję w internecie, bo e-commerce rośnie w tempie 24 proc. rocznie — już dziś obsługujemy 40 proc. transakcji na Allegro — mówi Janusz Wojtas.

Jednocześnie Poczta kontynuuje program dobrowolnych odejść — do końca maja pożegnało się z nią 3,8 tys. etatowych pracowników.

— W Poczcie pracuje dziś ok. 80,5 tys. osób, a średni przychód na pracownika to 2 tys. zł. Cel na 2018 r. to podniesienie tej średniej do 3 tys. zł — mówi Piotr Michalski.

Ograniczenie zatrudnienia i wyczyszczenie wyników ma być preludium do debiutu na warszawskiej giełdzie — który jednak wciąż się odsuwa.

— Powinniśmy być spółką notowaną na giełdzie, w której większościowy pakiet należy do skarbu państwa. Decyzji w tym zakresie jeszcze nie ma, ale trwają dyskusje na temat sposobu upublicznienia spółki — przykład dały tu ostatnio poczty portugalska i brytyjska, a debiut szykuje też poczta włoska — mówi Jerzy Jóźkowiak.