Podatkowa rewolucja

Bartek GodusławskiBartek Godusławski
opublikowano: 2016-08-07 22:00

O tym, co się zmieni w systemie podatkowym, jak Polak będzie odkładał na emeryturę i dlaczego stawki VAT nie spadną w przyszłym roku — mówi Henryk Kowalczyk, przewodniczący Stałego Komitetu Rady Ministrów

„Puls Biznesu”: Przyszłoroczny budżet będzie dla rządu trudny. Zabraknie wpływów z aukcji LTE, zysk z NBP jest niepewny, a wydatków przybywa. Trzeba też znaleźć całoroczne finansowanie programu 500+ — 23 mld zł.

Grzegorz Kawecki

Henryk Kowalczyk, minister w KPRM i szef Stałego Komitetu Rady Ministrów:

Nie patrzę na wpływy z banku centralnego, bo w tym roku spowodują jedynie, że deficyt budżetowy będzie dużo niższy, niż zakładaliśmy. Cieszy nas, że rosną wpływy podatkowe. Nawet jeśli założymy, że w 2017 r. nie będzie dodatkowych dochodów z aukcji LTE i zysku NBP, to zwiększające się wpływy z danin powodują, że finansowanie wydatków nie jest zagrożone. Obecnie brakuje ok. 5 mld zł na finansowanie programu 500+, ale je znajdziemy. Liczymy, że od 2018 r. w pełni zadziała uszczelnienie systemu podatkowego, m.in. dzięki centralnemu rejestrowi faktur VAT. To będzie tak naprawdę pierwszy rok, kiedy można będzie nas rozliczać z poprawy ściągalności, bo dopiero wówczas zadziałają wszystkie mechanizmy, których wprowadzenie zapowiadaliśmy. Poza tym liczymy, że przyspieszy wykorzystanie funduszy unijnych i wzrost PKB będzie wyższy niż obecnie. W 2016 r. wykorzystanie finansowania z nowej perspektywy jest skromne, w 2017 r. nastąpi rozruch, a później zobaczymy prawdziwe efekty.

Czy rozstrzygnięto już, co ze stawkami podatku VAT w przyszłym roku?

Obecnie stanowisko jest takie, że pozostaną bez zmian. Zobaczymy, czy w drugim półroczu nastąpi znaczący wzrost wpływów podatkowych, co byłoby podstawą do obniżki w przyszłości. Na razie dynamika jest dobra i za pierwsze półrocze wpływy są wyższe o 9 mld zł, a nasz plan budżetowy zakładał, że będzie to 6 mld zł.

Kiedy będzie gotowy projekt jednolitego podatku PIT i na jakim etapie są prace nad zmianami w systemie podatkowym?

Projekt z konkretnymi liczbami i progami podatkowymi powinien być gotowy pod koniec września. Żeby go wprowadzić, musimy zrobić inwentaryzację całego systemu i połączyć bazy danych Ministerstwa Finansów i ZUS. Obecnie to nie jest możliwe, bo Główny Inspektor Ochrony Danych Osobowych ma wątpliwości, czy można połączyć bazy dwóch państwowych urzędów. Dlatego z ostrożności przygotowaliśmy małą nowelizację ustawy o danych osobowych, która pozwoli tę przeszkodę wyeliminować. Dopóki dane nie zostaną scalone, nie jesteśmy w stanie podać konkretnych wyliczeń.

Jak wyobrażają sobie państwo początek i koniec skali podatkowej w nowej daninie? Czy będzie tam miejsce dla kwoty wolnej?

Jednolita danina nie będzie się zaczynała od zera, ale od składki emerytalnej. Natomiast dotychczasowy PIT zaczynałby się po kwocie wolnej od podatku w wysokości 8 tys. zł. Od dochodu do 8 tys. zł będzie opłacana tylko składka. Maksymalny próg dla składki emerytalnej będzie w okolicy 30-krotności płacy minimalnej.

Czyli nie zostanie wykonany wyrok Trybunału Konstytucyjnego, nakazujący podniesienie kwoty wolnej od 2017 r.?

Kwestia kwoty wolnej zostanie w tym roku rozstrzygnięta razem z projektem jednolitego podatku, ale wejście w życie nowej daniny nastąpi dopiero od 1 stycznia 2018 r.

Zmieniając dzisiejszy system składkowy oraz PIT, rząd będzie musiał podjąć kilka fundamentalnych decyzji, np. związanych z jednoosobową działalnością gospodarczą. Czy liniowy PIT dla jednoosobowych firm zniknie?

Pomysłów jest dużo. Chcemy, żeby sam fakt zarejestrowania działalności gospodarczej nakładał obowiązek płacenia pierwszej składki emerytalnej, a później wraz ze wzrostem dochodów pojawiałyby się kolejne przypisy. Prosta liniowość zniknie, ale progresja będzie występowała tylko do pewnego momentu. Obecnie bez względu na dochód przedsiębiorca płaci na ZUS 1200 zł, co powoduje, że system jest degresywny — oczywiście pomijając 2-letnią ulgę na początku działalności, kiedy składek się nie płaci. Chcemy tą minimalną stawkę zdecydowanie obniżyć.

Ile będzie progów podatkowych?

Cały czas trwają symulacje. Moim marzeniem byłoby napisanie funkcji ciągłej, która powodowałaby, że żadnych progów nie ma, a podatek jest płynny. To jest jednak trudne, bo pojawia się problem płacenia zaliczki na podatek. Dlatego raczej pójdziemy w kierunku kilku progów.

Jak będzie wyglądała kwestia partycypacji samorządów w dochodach z nowego podatku?

Albo będzie to mechanizm podobny do dzisiejszego i samorządy dostaną proporcjonalny udział w nowej daninie, albo zmienimy całą ustawę o finansowaniu samorządów. W drugim przypadku moglibyśmy rozwiązać problem z janosikowym, np. likwidując je. To jednak będzie drugi etap reformy i zajmiemy się nim dopiero w przyszłym roku. Teraz chcemy skupić się na konstrukcji nowej daniny. W 2017 r. przyjdzie czas na przebudowę finansów samorządów, bo tego wymaga także planowana reforma oświaty.

Czy w ramach nowego systemu podatkowego obniżka danin dla najmniej zarabiających zostanie sfinansowana wyższym klinem podatkowym osób o średnich i dużych dochodach?

Przede wszystkim chcemy skończyć z degresywnością podatkową. Osoby, które przekraczają 30-krotność płacy minimalnej, przestają płacić składki na ubezpieczenie emerytalne i nawet jeśli są w drugim progu podatkowym, zyskują więcej z tytułu składki emerytalnej. Ich łączne opodatkowanie jest więc niższe procentowo niż średnio zarabiających. W nowym systemie 30-krotność zostanie, ale wyższa będzie stawka podatkowa w ramach progresji dla osób najzamożniejszych.

Jaki będzie wpływ na finanse publiczne nowego rozwiązania? Chcą państwo zapewnić sobie dodatkowe wpływy do budżetu?

Z punktu widzenia dochodów budżetowych zmiana będzie neutralna, a wpływy zbliżone do obecnych. Spodziewamy się, że może nastąpić wzrost dochodów, ale w wyniku rosnącego zatrudnienia i jednakowego opodatkowania wszystkich jego form. Nowy system nie powinien też powodować likwidacji działalności gospodarczej, która jest obecnie często zawieszana po 2-letnim okresie ulg.

Co się stanie z ulgami podatkowymi i wspólnym rozliczaniem małżonków?

Obecnie mamy właściwie tylko ulgi rodzinne, reszta została w ostatnich latach zlikwidowana. Chcemy je pozostawić, zwłaszcza że mają charakter prodemograficzny i są zbieżne z celami programu 500+. Nie będzietakże zmiany we wspólnym rozliczaniu małżonków.

Czy w ramach prac parlamentarnych będą modyfikacje prezydenckiego projektu obniżającego wiek emerytalny?

Wszystko jest możliwe. Rząd zaakceptował projekt, ale w stanowisku Rady Ministrów jest mowa o zachęcaniu do dłuższej pracy. Zachętą mogłoby być np. powiązanie uprawnień do emerytury ze stażem składkowym. Nie jest zatem wykluczone, że zmiany jeszcze nastąpią, ale na pewno nie takie, jakie proponuje minister finansów, czyli minimalny okres składkowy wynoszący 35 lat dla kobiet i 40 lat dla mężczyzn. Zakaz dorabiania po uzyskaniu świadczenia dawałby realny wybór: czy chcę dłużej pracować, czy pobierać emeryturę. To byłoby dobre rozwiązanie, ale zakwestionował je już kiedyś Trybunał Konstytucyjny. Warto jednak rozważyć model, w którym ten, kto przejdzie na emeryturę i będzie chciał dorabiać, nie będzie płacić składki powiększającej jego świadczenie. Zastanawiamy się nad tym, podobnie jak nad stworzeniem kalkulatora, za pomocą którego każdy obliczyłby sobie, ile mu da odejście na emeryturę w wieku 60/65 lat i jak wzrośnie jego świadczenie, jeśli zdecyduje się pracować dłużej.

Projekt prezydenta to olbrzymie koszty, których finanse publiczne nie są w stanie udźwignąć w długim okresie.

To będzie koszt 12-13 mld zł rocznie, ale dopiero za kilka lat. W pierwszym okresie będzie niższy. Czy finanse to udźwigną? Jeśli rocznie z podatków wycieka 50 mld zł i uda nam się z tego odzyskać 30 mld zł, to jesteśmy bezpieczni.

Czy rząd ma już pomysł, co zrobić z niską waloryzacją rent i emerytur?

Najprostsze byłoby powtórzenie ubiegłorocznego modelu i wypłata jednorazowych dodatków. Chcemy jednak zaproponować rozwiązanie bardziej systemowe, czyli wprowadzić model kwotowo-procentowej waloryzacji albo podnieść minimalne świadczenia emerytalne. W budżecie na przyszły rok są pieniądze na waloryzację, pozostaje tylko kwestia, jak je podzielić. Warianty są trzy: zostawiamy dzisiejsze rozwiązanie wzrostu procentowego, dodajemy do niego część kwotową albo podnosimy mocniej minimalne świadczenia, a reszta jest waloryzowana tak, jak wskazują przepisy.