Polacy boją się Hongkongu?

Przemek BarankiewiczPrzemek Barankiewicz
opublikowano: 2012-01-19 12:08

303 – tyle firm założono w Hongkongu w 2011 r. dzięki wsparciu Invest HK, rządowego departamentu odpowiedzialnego za zagraniczne inwestycje bezpośrednie. Wśród nich są podmioty z Islandii, Mongolii, Peru i Samoa. Polski na liście nie ma.

- To może się zmienić. W tamtym roku przeprowadziliśmy w Polsce bardzo dużą kampanię informacyjną. Na jej efekty trzeba poczekać. Nawet trzy lata – mówi Simon Galpin, szef instytucji, na konferencji prasowej w Hongkongu.

Po co otwierać biznes tak daleko? Na to pytanie mieszkańcy Hongkongu zawsze odpowiadają: bo mamy najniższe podatki i jesteśmy bramą do największego rynku świata – Chin. Do tej wyliczanki Simon Galpin dodaje jeszcze kilka atutów.

- Całkowicie bezpłatnie i adekwatnie do potrzeb wszystkich spółek, pomagamy zaplanować, otworzyć i prowadzić biznes w Hongkongu. Jeśli ktoś chce prowadzić biznes bezpośrednio u nas, możemy nawet załatwić wizy i szkołę dla dzieci. Dlaczego coraz częściej trafiają do nas nawet mikrofirmy – tłumaczy.

Nie bez znaczenia jest też szokująca dla Europejczyków łatwość, z jaką można tu otworzyć firmę. Zamiast „jednego okienka” jest tu jeden dzień i jeden lokalny dolar (ok. 44 grosze) na kapitał zakładowy, jeśli chcesz prowadzić biznes jako spółką z ograniczoną odpowiedzialnością (najpopularniejsze rozwiązanie). Więcej informacji polscy przedsiębiorcy znajdą na stronie investhk.gov.hk

Simon Galpin, szef Invest Hong Kong
Simon Galpin, szef Invest Hong Kong
None
None