Rosnące ceny frachtu na Jedwabnym Szlaku zachęcają przedsiębiorców do szukania dostawców towarów w Turcji. Import z tego kraju dynamicznie rośnie – wynika z danych GUS.
Średnio 13 tys. UDS trzeba zapłacić za transport kontenera na linii Shanghai-Rotterdam.
- To ponad 620 proc. więcej niż przed rokiem – szacuje Adam Stosio, dyrektor zarządzający Ebury.
Wzrost cen frachtu wynika z rosnących przewozów nie tylko na Jedwabnym Szlaku z Chin do Europy, ale także w rejsach do Stanów Zjednoczonych.
Chcąc zapewnić sobie miejsce na statku, firmy muszą rezerwować miejsce nawet trzy miesiące wcześniej, w ciemno, nie znając jeszcze cen za przewóz. Szukają więc nowych dostawców, od których mogą zdobyć towar szybciej i taniej. Adam Stosio twierdzi, że alternatywny kierunek dostaw wiedzie z Turcji.
Coraz więcej pytań dotyczących zacieśnienia współpracy z tureckimi firmami otrzymują także podmioty, od lat zajmujące się logistyką na tamtejszym rynku. Małgorzata Beczała z firmy 3Cargo, obecnej na tureckim rynku od ponad 12 lat, zapewnia, że ostatnie miesiące przyniosły ogromny wzrost zainteresowania Turcją wśród polskich przedsiębiorców.
– Dotyczy to zwłaszcza importerów niskomarżowych produktów. Jeszcze kilka kwartałów temu cena frachtu z Chin była dla nich akceptowalna. Jednak koszt na poziomie kilkunastu tysięcy dolarów za kontener sprawia, że biznes staje się nieopłacalny. Stąd spojrzenie w kierunku Turcji – uważa Małgorzata Beczała.
Marek Nowakowski, prezes Polsko-Tureckiej Izby Gospodarczej, twierdzi, że polskie firmy, które dotychczas importowały półprodukty, np. z Chin, zwracają się do izby z prośbą o pomoc w znalezieniu tureckiego partnera.
- To zjawisko jest widoczne, narastające, ale jeszcze nie masowe – zaznacza Marek Nowakowski.
Można jednak zauważyć je już w danych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS). Wynika z nich, że od stycznia do końca maja 2021 r. wartość importu towarów z Turcji przekroczyła 9,4 mld zł. W tym samym okresie 2020 r. sięgała 6,4 mld zł, a w 2010 r. zaledwie 2,6 mld zł. Zainteresowaniem nad Wisłą cieszą się nie tylko tureckie tekstylia. Z tureckich rur są także budowane polskie gazociągi przesyłowe.
Adam Stosio zwraca jednak uwagę, że niepokój wśród polskich przedsiębiorców może budzić sytuacja polityczno-gospodarcza w Turcji mająca wpływ na niestabilny kurs tureckiej liry. W ciągu ostatnich 12 miesięcy osłabiła się o ok. 25 proc. wobec dolara i o ok. 20 proc. wobec złotego.
- Zmienność kursu liry nie powinna jednak zniechęcać polskich przedsiębiorców do szukania możliwości importowych w Turcji i rozliczenia się w tej walucie. Tym bardziej, że z ich punktu widzenia słabość liry jest dobrą informacją – zwiększa bowiem siłę nabywczą złotego. Są oczywiście sytuacje, że turecki kontrahent żąda rozliczeń np. w euro czy dolarze. Z reguły dotyczy to dużych spółek, które zaopatrują się na rynkach zagranicznych w surowce czy komponenty do produkcji i płacą za nie w twardej walucie. Polski importer może ustalić cenę towaru w lirze i zabezpieczyć ryzyko kursowe w sposób korzystny także dla tureckiego partnera, przelewając równowartość ustalonej kwoty w wybranej przez niego twardej walucie – uważa Adam Stosio.
Podpis: Katarzyna Kapczyńska