Według brokerów ubezpieczeniowych, polisa OC komunikacyjnego dla ciągnika siodłowego kosztuje już mniej niż 2 tys. zł. To bardzo mało, jeśli weźmie się pod uwagę, że cztery lata temu — gdy ubezpieczyciele mocno dokręcili śrubę firmom transportowym — dochodziła do 10 tys. zł.

— Obserwujemy spadek cen o 50 proc. w stosunku do stawek sprzed trzech lat — przyznaje Przemysław Bona, kierownik ds. ubezpieczeń flotowych w Generali. Jak twierdzi, pół roku temu branża była przekonana, że ceny nie mogą już spaść niżej — zwłaszcza że od dawna nie pokrywają pełnego ryzyka, co oznacza, że ubezpieczyciele do nich dokładają. A jednak.
— Chęć poprawy wyników sprzedaży na koniec roku powoduje, że tendencja spadkowa się pogłębia. Wyhamuje dopiero w pierwszym kwartale 2015 r. — wyjaśnia Piotr Bryński, dyrektor departamentu ubezpieczeń komunikacyjnych klienta kluczowego w Compensie.
— Minimum zostało już osiągnięte. Stawki, które jeszcze dwa lata temu były niemożliwe do uzyskania, obecnie są standardem dla flot o stosunkowo niskiej szkodowości — twierdzi Sebastian Sobolewski, dyrektor ds. ubezpieczeń korporacyjnych w firmie Adversum.
W jego ocenie, tak niskie ceny utrzymają się do początku przyszłego roku. Spadek to efekt wojny cenowej, która wybuchła w ubiegłym roku. Jeszcze trzy lata temu towarzystwa nie chciały ubezpieczać TIR-ów. Tłumaczyły, że jest to bardzo ryzykowne, bo ciężarówki poruszają się po całej Europie, a koszty wypadków spowodowanych na Zachodzie mogą iść w miliony euro. Stąd zaporowe ceny polis. Kiedy jednak ubezpieczyciele zaczęli bić się o każde źródło przychodów, skorzystały również TIR-y. Przedsiębiorcy transportowi nie skaczą jednak z radości.
Ogromna zmienność cen polis nie sprzyja stabilności i przewidywalności biznesu. — To loteria. Cieszę się, że udało nam się w tym roku zaoszczędzić na ubezpieczeniach, ale w przyszłym być może będzie trzeba dołożyć, jeśli ceny pójdą w górę. Nie da się planować wydatków — mówi Andrzej Szymański, dyrektor zarządzający firmą transportową Dartom.
Jego zdaniem, nie tylko ceny uległy zmianie. Diametralnie zmieniło się także nastawienie ubezpieczycieli do branży transportowej. W okresie najwyższych cen przedsiębiorcy, zwłaszcza mniejsi, mieli problemy ze znalezieniem ubezpieczyciela. Teraz towarzystwa pchają się drzwiami i oknami, by sprzedać polisę.
— Wojna cenowa szkodzi wszystkim uczestnikom rynku, także klientom, którzy — w zależności od cyklu koniunkturalnego — są zaskakiwani zwyżkami lub zniżkami — podkreśla Przemysław Bona.
W jego opinii, z uwagi na znaczące dysproporcje w cenach ubezpieczeń komunikacyjnych między Polską a Europą Zachodnią stawki powinny iść w górę. To samo twierdzą przedstawiciele wszystkich ubezpieczalni sprzedających polisy komunikacyjne, a ceny… spadają.