Łagodna restrukturyzacja spokojnie przyjęta przez rynki
Nazwy jakie się
pojawiają są różne, słychać również o „łagodnej restrukturyzacji” czy
reprofilowaniu. Przewodniczący Eurogrupy Jean-Claude Juncker potwierdził
konieczność restrukturyzacji greckiego zadłużenia, co ma być połączone z
dalszymi reformami i przede wszystkim z prywatyzacją. Jak na razie mówi się o
wydłużeniu okresu spłaty, na co rynki zareagowały nadzwyczaj spokojnie. Dług
grecki nawet lekko zyskiwał na wartości a euro pozostawało stabilne, co wyraźnie
wskazuje, że wiele jest już zawarte w cenach, a informacja dla rynków
kapitałowych nie powinna być novum.
Rosnące wątpliwości co do kontynuacji ożywienia
Zatem jeżeli wiadomo, że
rynek specjalnie nie powinien przejąć się informacją o Grecji, to dlaczego
dzisiejsze zachowanie nadal jest tak słabe? Wydaje się, że inwestorom giełdowym
nie chodzi już o Grecję, ale o coś zupełnie innego. Otóż rosną wątpliwości co do
kontynuacji ożywienia gospodarczego, na co zresztą wskazują dzisiejsze
publikacje makro. Rynek nieruchomości w USA, który w ostatnich tygodniach
zaskakiwał pozytywnie dzisiaj wrócił do poprzedniej ekstremalnie słabej formy.
Dane zarówno o liczbie wydanych pozwoleń na budowę domów jak i rozpoczętych
budów rozminęły się z oczekiwaniami. Podobnie negatywnie zaskoczyła produkcja
przemysłowa, która wobec oczekiwań wzrostu o 0,4% względem poprzedniego
miesiąca, w kwietniu była taka sama jak w marcu.
Słaby popyt na akcje BGŻ świadczy o nienajlepszej kondycji rynku
Wydaje
się, że globalna produkcja przemysłowa złapała zadyszkę, co widać w słabym
zachowaniu najmniejszych spółek. Dzisiaj sWIG80 traci dziesiąty dzień z rzędu. O
słabości popytu świadczy też, jak na razie nieoficjalna, informacja o znacznym
ograniczeniu liczby akcji sprzedawanych w ofercie BGŻ wobec braku popytu ze
strony instytucji. Tutaj swoją rolę odegrała oczywiście również znaczna cena, po
jakiej Skarb Państwa chciał sprzedać swoje walory, ale nienajlepsza forma rynku
pierwotnego jest również odzwierciedleniem obecnej dyskusyjnej kondycji całego
rynku.
Dlaczego Polska od razu umniejsza swoją rolę w możliwości obsadzenia następcy
DSK?
Ostatnim ciekawym wątkiem są spekulacje na temat następcy szefa MFW, na
którego przez internetowe strony "Wall Street Journal" typowany jest Marek
Belka, który od razu odrzucił spekulacje, mówiąc że twierdzenie, iż „Polak może
być prezesem, czy też dyrektorem wykonawczym MFW jest absolutnie nieuprawnione”.
W podobnym tonie wypowiedziała się komisarz Danuta Hübner, co jest bardzo
zastanawiające. Oczywiście trudno nie zgodzić się z powyższymi opiniami, ale
przecież nie powinno się z góry zakładać swojej przegranej czy szufladkować roli
Polski jako absolutnie nieistotnej na arenie światowej. Przecież w 2007 roku
obecny prezes NBP stoczył walkę o stanowisko dyrektora zarządzającego MFW, którą
przegrał ze Strauss-Kahnem. Polacy woleliby zobaczyć lobbing dla naszej
kandydatury, a Marek Belka z pewnością nie jest jedynym potencjalnym kandydatem.
Łukasz Bugaj
Analityk
Millennium Dom Maklerski
SA