Rynek się kurczy, więc firmy zwierają szeregi, by odebrać piwoszy rywalom
Kompania Piwowarska liczy na dalszy wzrost udziałów w rynku piwa, choć przestał on rosnąć.
Branża piwowarska z niepokojem patrzy na dane o sprzedaży piwa w Polsce. Po wzrostach rzędu 8 proc. rocznie, jakie notowano jeszcze w 2007 r., nie został ślad. Browary podają, że w ciągu dwunastu miesięcy zakończonych 31 marca 2009 r. sprzedaż piwa w Polsce skurczyła się o 1,5 proc., do 34,9 mln hektolitrów, a w kwietniu spadek jeszcze się pogłębił. Największa firma piwowarska nie traci jednak zimnej krwi.
Wielka gra
— Kompania Piwowarska kontroluje obecnie prawie 43 proc. rynku piwa w Polsce. Wierzymy, że nasz udział może się w najbliższych latach zwiększyć. Jesteśmy gotowi do walki o to. Całkowity potencjał produkcyjny naszych czterech browarów sięga obecnie 19 mln hektolitrów, podczas gdy nasza sprzedaż w ubiegłym roku sięgnęła 15,1 mln hektolitrów. To oznacza, że mamy jeszcze dość wolnych mocy, aby umacniać pozycję. W kilku krajach, np. Czechach i RPA, mamy już 50- -procentowy udział w rynku piwa lub większy — mówi Gary Haigh, nowy dyrektor generalny Kompanii Piwowarskiej.
Zdaje sobie jednak sprawę, że utrzymanie pozycji numer jeden będzie w najbliższych latach dużym wyzwaniem.
— Rynek piwa w Polsce zrobił się bardzo trudny i konkurencyjny, m.in. z powodu zbliżenia się do poziomu nasycenia, niedawnej podwyżki akcyzy i kiepskiej pogody. Konsumpcja piwa w Polsce osiągnęła już 95 litrów na osobę rocznie, co przewyższa poziom średni w UE (92 l). Nie ma już więc zbyt dużego potencjału dalszego wzrostu. Żeby zwiększyć swoje udziały, firmy piwowarskie będą teraz musiały przejmować konkurentów albo przejmować ich udziały dzięki lepszemu marketingowi i dystrybucji — mówi Gary Haigh.
Jego zdaniem, w obec- nych warunkach konkurencja w branży piwowarskiej stanie się przede wszystkim wielką grą marketingową. Można się spodziewać wybuchu wojny na nowości i kampanie promocyjne. Taki wyścig już się zresztą zaczął. Największy rywal Kompanii Piwowarskiej — Grupa Żywiec — wprowadziła właśnie na rynek piwo Warka w plastikowych półtoralitrowych butelkach. I liczy na dobre przyjęcie przez szukających wygody i oszczędności konsumentów.
Wino rywalem
Choć dane rynkowe z ostatnich miesięcy nie rozpieszczają firm, branża wierzy w odwrócenie trendu i wzrost konsumpcji piwa w Polsce do 100 litrów na osobę. Optymizmem napawa m.in. przykład Czechów i Niemców, którzy wypijają grubo ponad 100 litrów (patrz poniżej). Nie brak jednak znaków zapytania.
— Konsumpcja piwa w Europie Zachodniej spada, podczas gdy w niektórych krajach Europy Środkowej i Wschodniej ciągle rośnie. W Niemczech w ciągu 30 lat spadła ze 140 litrów do 118 litrów rocznie na osobę. Niemcy kupują teraz więcej wina i wody. Nie jest więc zaskoczeniem, że firma InBev zdecydowała się sprzedać wszystkie swoje spółki w naszym regionie i skoncentrować się na większych rynkach, takich jak Chiny czy Brazylia — mówi Gary Haigh.
Z powodu trudnej sytuacji na rynku nie wyklucza jeszcze jednej fali konsolidacji w Polsce.
— Firmy z udziałami rynkowymi na poziomie 3-4 proc. będą działać pod ogromną presją. Konkurencja albo zmusi je do przekształcenia w bardzo efektywnych niszowych graczy regionalnych, albo do konsolidacji z innymi. Trudno przewidzieć, jak się to skończy — konkluduje Gary Haigh.
Marcin Piróg
były wieloletni prezes Carlsberg Polska
Rynek piwa jeszcze się odbije
Ostatni spadek sprzedaży piwa, jaki pamiętam, zdarzył się w 1993 r. po wprowadzeniu podatku VAT. Obecny nie powinien być trwały. Jego przyczyny to z jednej strony wzrost cen piwa (podwyżka akcyzy, droższe surowce), a z drugiej spowolnienie gospodarcze i wzrost skłonności konsumentów do oszczędzania. Sprzedaż powinna odbić, gdy poprawi się ogólny klimat do wydawania pieniędzy. Moim zdaniem, w Polsce jest potencjał wzrostu konsumpcji do średniego poziomu 100 litrów na osobę rocznie. W dłuższym terminie piwo może jednak zacząć tracić pozycję na rzecz wina.
Koncern Royal Unibrew ciągle wierzy w polski rynek
Duńczycy przyznają, że przepłacili, inwestując w Polsce. Odchudzili się jednak i liczą na poprawę wyników.
Polski rynek piwa podzieliło między siebie trzech dużych i trzech mniejszych graczy. I choć firmy z tej drugiej grupy mają małe szanse, by awansować na podium, to wykazują bardzo dużą aktywność. Jedną z takich firm jest Royal Unibrew Polska, która sprzedała właśnie jeden ze swoich browarów.
— Ex post mogę powiedzieć, że zapłaciliśmy za dużo za firmy przejęte w Polsce i nasz polski biznes nie przynosił dotąd zysków. Dlatego teraz koncentrujemy się na zarabianiu pieniędzy. Pierwszym krokiem w realizacji tej strategii była sprzedaż browaru w Koszalinie (Brok). Dzięki restrukturyzacji i obniżeniu kosztów spodziewamy się zysków od przyszłego roku. Musieliśmy to zrobić także ze względu na wyhamowanie rynku piwa. Teraz jesteśmy dobrze przygotowani do obecnych trudnych warunków —mówi Hans Savonije, dyrektor odpowiedzialny za region Europy Północnej w grupie Royal Unibrew.
W związku z powyższym jego firma nie planuje na razie nowych przejęć. Chce umacniać pozycję, opierając się na swoich dwóch browarach (w Łomży i Jędrzejowie), w których może wytworzyć łącznie 1,5 mln hektolitrów piwa. Na razie sprzedaje 1 mln hl rocznie, co daje jej blisko 3-procentowy udział w rynku.
— Wierzymy, że mamy w Polsce dobry portfel marek, oferujący piwa z każdej półki cenowej (Faxe, Łomża, Rybnicki Full, Strzelec, Korona). Spodziewamy się, że w tym roku rynek piwa się ustabilizuje, a gdy stagnacja w końcu minie, sprzedaż piwa znowu zacznie rosnąć. Konsumpcję będą stymulować m.in. innowacje konkurujących ze sobą producentów piwa. Docelowo, w ciągu kilku lat, spożycie piwa w Polsce powinno wzrosnąć do poziomu 100 litrów na osobę rocznie — ocenia Hans Savonije.
Podkreśla, że jego firma jest też bardzo zainteresowana zwiększaniem wartości lubelskiej Perły, w której Royal Unibrew ma 48 proc. udziałów. Do tej pory inwestycja nie przyniosła jego firmie żadnych profitów.
Wiktor
Szczepaniak