Niektórzy już okrzyknęli Polskę krajem, w którym bije serce europejskiej elektromobilności. Niestety, właśnie wielka inwestycja w tej branży przeszła nam koło nosa. W ubiegłym roku nad budową gigafabryki za nawet 2 mld EUR zastanawiał się chiński koncern Contemporary Amperex Technology (CATL), który w ubiegłym roku wyprodukował baterie litowo-jonowe o mocy niemal 97 GWh (wzrost o prawie 170 proc.). 33 proc. globalnego rynku dały firmie kolejny rok z rzędu pierwsze miejsce na świecie. Powołując się na gazetę „Világgazdaság”, portal „Hungary Today” poinformował jednak niedawno, że inwestycja może zostać zrealizowana w Debreczynie na Węgrzech. Zakup 200-hektarowej działki znajdującej się 20 km od fabryki BMW, jednego z europejskich klientów CATL, został już sfinalizowany, ruszyły badania geologiczne i tworzony jest projekt zakładu.
Chińczycy przestali przyjeżdżać
„PB” informował o szansie na gigaprojekt w grudniu ubiegłego roku. Źródła informowały, że fabryka będzie mieć powierzchnię 1,5 mln m kw. i CATL poszukuje 200-250 ha. Największe szanse miały działki w Gorzowie Wielkopolskim i Jaworze. Z informacji „PB” wynikało, że CATL dostał ofertę pomocy publicznej — w tym grantu — w październiku i w ciągu kilku dni miał podjąć decyzję. Jednym z krajów, z którymi Polska walczyła o inwestycję, były Węgry.
— Nie komentujemy prowadzonych przez nas rozmów przed ich zakończeniem — mówi Marcin Graczyk, dyrektor departamentu partnerstwa i komunikacji w Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu.
— Chińczycy nie przysłali informacji, że rezygnują z projektu w Polsce. Przestali się odzywać do wszystkich partnerów w Europie Środkowej i Wschodniej. Dostali kompleksową ofertę, działki na nich czekają. Wierzymy, że wciąż jesteśmy w grze. Jeśli jednak nie dojdzie do tej inwestycji, nie będziemy płakać — mówi przedstawiciel strony rządowej.
Bardziej przekonani o przegranej są inni rozmówcy.
— Sprawa przycichła, Chińczycy nie wrócili, a nikt w Polsce nie chwalił się, że ma taki projekt — mówi przedstawiciel jednej z rozpatrywanych lokalizacji.
— Od jesieni ubiegłego roku przedstawiciele firmy nie odwiedzili Polski. Węgrzy pewnie zaproponowali więcej, być może notyfikowali w Komisji Europejskiej program pomocy publicznej — twierdzi źródło „PB”.
Gigagranty dla gigaprojektów
Notyfikacja jest konieczna, gdy pomoc publiczna przekracza 100 mln EUR. Dotychczas granty wymagające tej procedury otrzymał przede wszystkim LG Chem, który produkuje baterie litowo-jonowe w Kobierzycach pod Wrocławiem. Zwykle inwestorzy w Polsce korzystają ze zwolnień podatkowych w specjalnych strefach ekonomicznych oraz grantów rządowych. Program wspierania inwestycji o kluczowym znaczeniu dla gospodarki przewiduje granty na największe projekty z wybranych branż. Gotówka stanowi zwykle 10-15 proc. wartości projektu.
W tym może tkwić źródło klęski ze zdobyciem dużej inwestycji z sektora elektromobilności. Uwagę na to zwrócił Związek Pracodawców Motoryzacji i Artykułów Przemysłowych przy Konfederacji Lewiatan, który w maju wystosował do Waldemara Budy, ministra rozwoju i technologii, apel o stworzenie programu pomocowego dla gigainwestycji.
„Aktualnie zauważalna jest zmiana w podejściu do inwestycji, ich wielkości i kosztu, co skutkuje powstaniem innej skali i nowego modelu inwestycyjnego. Wydaje się, że model ten został zapoczątkowany przez TESLA INC. w projekcie gigafactory w podberlińskiej Grünheide (otwartej w marcu tego roku). Inwestycje o takiej skali to ogromny potencjał i możliwości, wymagające indywidualnego podejścia” — napisali przedstawiciele związku.
W 2021 r. z rządowego programu grantowego wsparcie otrzymało 18 projektów wartości 11,4 mld zł i 3,5 tys. miejsc pracy. „Ww. kwoty niewątpliwie robią wrażenie. Natomiast mówiąc o gigainwestycjach, mamy na myśli jednostkową inwestycję, która swoim zakresem wyczerpuje, a nawet przekracza ww. skalę. Innymi słowy — toczy się gra o wysoką, nieznaną dotąd stawkę. Dlatego też przyjrzeliśmy się ww. zachętom i ich atrakcyjności dla potencjalnych gigainwestycji. Z analizy tej wynika, że dla takich gigainwestycji: aktualnie brak jest przeznaczonych indywidualnie specjalnych zachęt inwestycyjnych, a obowiązujące formy wsparcia mogą okazać się przede wszystkim nieefektywne, mało konkurencyjne, a w praktyce dyskwalifikujące oferowany pakiet pomocy” — czytamy w piśmie, na które związek nie otrzymał dotychczas odpowiedzi od ministra Waldemara Budy.

Polska dla polskich MSP
Niestety, program grantowy zmierza dokładnie w odwrotnym kierunku. Ministerstwo Rozwoju i Technologii w trakcie pandemii go uelastyczniło: o granty było łatwiej, bo wymagane były niższe progi dla inwestycji produkcyjnych oraz małych i średnich firm, kryteria jakościowe zostały ujednolicone zgodnie z obowiązującymi w specjalnych strefach ekonomicznych, a progi dotyczące tworzonych miejsc pracy zostały obniżone o połowę. Zmiany obowiązywały od marca 2021 r. do końca 2021 r. Urzędnicy chyba się zagapili, bo od początku tego roku wróciły stare przepisy. Projekt nowych został właśnie przygotowany i wkrótce ma być przekazany do konsultacji. Z informacji na stronie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów wynika, że wrócą obniżone ilościowe kryteria dla sektora MŚP i przedsiębiorców rozwijających się oraz uproszczony system kryteriów jakościowych.
W efekcie ubiegłorocznych zmian spośród zawartych w 2021 r. 18 umów o udzielenie dotacji na inwestycję pięć dotyczyło małych i średnich firm.
— Dawne kryteria, obowiązujące przed marcem 2021 r. i od stycznia tego roku, mają wyśrubowane parametry wejścia dla inwestycji produkcyjnych: 160 mln zł inwestycji i 100 miejsc pracy. O granty mogą więc ubiegać się tylko globalne firmy. Ponieważ sytuacja gospodarcza jest niepewna, koszty finansowania rosną, a alternatywnych źródeł finansowania publicznego jeszcze nie ma, bardzo potrzebny jest program dostosowany do małych i średnich firm. Powinien pojawić się jak najszybciej. Liczę, że zostanie przyjęty przez rząd zgodnie z planami, czyli do końca czerwca. Nie wiadomo, czy w nowej wersji przewidziane są obniżone kryteria ilościowe oraz zunifikowane z Polską Strefą Inwestycji kryteria jakościowe, czy może zastosowane będą jeszcze jakieś inne rozwiązania. Warto byłoby odejść od wymogu tworzenia nowych miejsc pracy, bo po pierwsze — przedsiębiorcy mają problem ze znalezieniem pracowników, a po drugie — stoi to w sprzeczności z zachęcaniem do automatyzacji i robotyzacji — mówi Grzegorz Kokoszkiewicz, doradca podatkowy z kancelarii Incentione.
Niezależnie od tego, jak program zostanie zmieniony, warto przyspieszyć czas oceny wniosków.
— W ubiegłym roku po wejściu w życie złagodzonych kryteriów w marcu zespół spotkał się pod koniec sierpnia i w połowie listopada. To oznacza, że inwestor, który złożył wniosek w marcu, czekał na decyzję aż pięć miesięcy — mówi Grzegorz Kokoszkiewicz.
Można, ale po co?
Jego zdaniem program można zmienić tak, by stał się atrakcyjną zachętą dla gigainwestycji.
— Dla dużych inwestycji granty mogą być wyższe. Warto postawić na premiowanie inwestorów przynoszących do Polski nowoczesne technologie — podkreśla ekspert.
Ministerstwo nie ma jednak planów, by granty były większe. „Obecnie nie trwają prace w zakresie zmiany wysokości dofinansowania. Wysokość wsparcia zależna jest m.in. od tzw. mapy pomocy regionalnej, wielkości przedsiębiorcy oraz rodzaju inwestycji i jej lokalizacji. MRiT pracuje jednak nad zmianami, które ułatwią przedsiębiorcom uzyskanie wsparcia” — informuje biuro prasowe resortu rozwoju.
Polska jest piątym co do wielkości globalnym dostawcą baterii litowo-jonowych. Fabryki mają u nas m.in. LG Energy Solution, Umicore, SK IE Technology, Northvolt, Johnson Matthey, Capchem i BMZ. W 2021 r. wartość polskiego eksportu baterii litowo-jonowych przekroczyła 6,5 mld EUR, co stanowiło ponad 2 proc. całego eksportu.
Korzenie chińskiej spółki sięgają ubiegłego wieku. W 1999 r. powstał ATL, który produkował baterie stosowane w elektronice. W 2011 r. został przekształcony w CATL, który zaczął od produkcji magazynów energii. W 2012 r. zawarł strategiczne partnerstwo z BMW, a rok później został dostawcą Yutonga. W 2017 r. SNE Research uznał CATL za nr 1 w produkcji baterii EV i od tego roku koncern utrzymuje pozycję światowego lidera. W 2014 r. otworzył spółkę z Niemczech, a w 2017 r. we Francji, USA, Kanadzie i Japonii. W 2018 r. wszedł na giełdę w Shenzhen. Spółka ma siedzibę w Ningde w prowincji Fujian, pięć centrów badawczo-rozwojowych (cztery w Chinach, jedno w Monachium) i 10 fabryk (dziewięć w Chinach, jedną w Erfurcie). W Chinach spółka ma już 50 proc. rynku. Na świecie jest dostawcą Daimlera, BMW, Fiskera, Hyundaia, Hondy, Nissana, Renault, Stellantisa, Tesli, Toyoty, Volkswagena i Volvo. Gdy w 2018 r. CATL zdecydował się na budowę zakładu w Niemczech, zapowiedział inwestycję za 240 mln EUR i zatrudnienie 600 pracowników. Potem poinformował, że w pięć lat kwota sięgnie 1,8 mld EUR, a zatrudnienie 2 tys. Budowa ruszyła w październiku 2019 r. Fabryka miała ruszyć na początku 2022 r., ale firma przesunęła tę datę, tłumacząc opóźnienie pandemią. W kwietniu tego roku otrzymała zezwolenie na produkcję, która ma ruszyć w drugim półroczu. Do końca roku zakład ma osiągnąć pełne moce produkcyjne.
Polska zwykle walczyła o duże projekty motoryzacyjne ze Słowacją, Czechami i Węgrami. Nie zawsze wygrywała. W 2015 r. największa inwestycja motoryzacyjna poprzedniej dekady, fabryka samochodów Jaguar Land Rover za 1,7 mld EUR, tworząca 6 tys. miejsc pracy, powstała na Słowacji. Resort gospodarki wytłumaczył, że Słowacy wygrali bardzo wysoką bezpośrednią pomocą publiczną. Z informacji „PB” wynikało, że polskie władze zaproponowały inwestorowi 350 mln zł grantu. Liczył się też czas inwestycji: Jaguar chciał rozpocząć prace budowlane w ciągu kilku miesięcy, a na oferowanych przez polski rząd 460 ha Dolnośląskiej Strefy Aktywności Gospodarczej znajdowało się kilka gospodarstw.
SK Innovation, południowokoreański producent baterii do e-aut, w 2018 r zdecydował, że zbuduje fabrykę za 650 mln EUR nie w Polsce, lecz na Węgrzech. W 2019 r. firma ogłosiła jednak, że zbuduje w Dąbrowie Górniczej fabrykę separatorów do baterii. Zapowiedziała inwestycję za 1,5 mld zł i zatrudnienie 300 osób. Potem zapowiedziała kolejne etapy inwestycji za 3,9 mld zł i zwiększenie zatrudnienia do 800 osób. Łącznie w polski zakład ma zainwestować ponad 6 mld zł.