Król Bolesław Chrobry miał u Niemców przydomek „Tragbier”, czyli „piwosz”, ponieważ częstował gości z zagranicy swojskim piwem. Słynna jest też wymówka Leszka Białego, który wykręcił się papieżowi od udziału w jednej z wypraw krzyżowych... brakiem piwa w gorących krajach.
Na początku piwo w Polsce było warzone z jęczmienia lub wyki. Dopiero później do piwa zaczęto dodawać chmiel — powstawały na nim nalewki, zalewano piwo zaprawą z jajek lub zasypywano serem.
Do ważnych producentów złocistego trunku należały zakony i opactwa. Historycy podkreślają, że za czasów panowania Władysława Jagiełły duchowni nadużywali piwa. Było to powodem wprowadzenia przez archidiakona kujawskiego Stanisława zakazu dotyczącego kleryków — zabraniał on często praktykowanej w gospodach gry w karty o piwo. Branża była najbardziej rozwinięta na Pomorzu — znane były browary m.in. w Gdańsku, Elblągu i Pucku. Inne ważne ośrodki na mapie browarnictwa stanowiły Tychy, Żywiec i Warka.
Z czasem złoty trunek zaczął walkę o prymat z miodem pitnym. Miód był napojem luksusowym i droższym, piwo zaś pito na co dzień, często w bardzo dużych ilościach. Najwięcej piła zamożna szlachta i magnaci — w ciągu roku często nawet od 500 do 1000 litrów na głowę. Trzeba jednak pamiętać, że ówczesne piwo miało znacznie mniej alkoholu.