Dziś zaczyna się ósma — licząc od pamiętnego czerwca 1979 roku — papieska pielgrzymka do Polski. Przygotowania do niej nie różnią się od siedmiu po- przednich — od rozprowadzania setek tysięcy wejściówek na spotkania z papieżem, poprzez ofiarność przy budowie okolicznościowych ołtarzy, aż po mobilizację sił porządkowych. Mimo tych podobieństw będzie to zupełnie inna pielgrzymka niż siedem poprzednich (choć przecież każda z nich była niepowtarzalna) i chyba od pamiętnej wizyty Jana Pawła II przed 27 laty — najważniejsza. I dla papieża, i dla wiernych. Na Piotrowym tronie zasiada już inny człowiek.
Dla Benedykta XVI, który godnie kontynuuje dzieło Jana Pawła II, będzie to próba zmierzenia się z legendą poprzednika w jego ojczyźnie. Ale także dla Polaków — ważny test — Jana Pawła II przyjmowano z wielką serdecznością nie tylko jako głowę Kościoła, ale także jako Polaka. Tym razem wierni powinni przyjąć jego następcę równie serdecznie oraz z równą uwagą słuchać jego słów i nauk. To nieporównanie trudniejsze — nie tylko dlatego, że Polacy rozumieli się ze „swoim papieżem” praktycznie bez słów.
Jan Paweł II znajdował słowa dla każdego, dla robotników, intelektualistów i biznesmenów. Szeroko zajmował się kwestiami społecznymi w swoich encyklikach „Sollicitudo rei socialis”, „Centesimus annus” czy wreszcie „Laborem exercens”. Podkreślał w nich z jednej strony godność pracy i podmiotowość człowieka we współczesnym świecie, z drugiej jednak — przypominał np., że prawo do inicjatywy gospodarczej jest jednym z praw człowieka i nie należy go ograniczać („Sollicitudo rei socialis”). Pierwsza encyklika Benedykta XVI zdaje się sugerować większe skupienie na kwestiach teologicznych, życia duchowego, wiary. Nie oznacza to, że Benedykt XVI zamierza lekceważyć sprawy społeczne. Już sam fakt, że rusza w pielgrzymkę śladami swojego poprzednika jest znamienny. Od Jana Pawła II różni go co prawda temperament, ale już w znacznie mniejszym stopniu poglądy. To, że Benedykt XVI nie zadeklarował jasno swoich poglądów na kwestie społeczne nie oznacza, że ich nie ma. Przecież to początek pontyfikatu. Być może nieprzypadkowo pierwsza pielgrzymka do Polski odbywa się tuż po 115. rocznicy encykliki „Rerum Novarum”, która była cezurą w społecznej nauce Kościoła. O jego poglądach może też świadczyć przybrane przezeń imię — św. Benedykt jest jednym z patronów Europy, a jego dewizą oprócz modlitwy — była ciężka praca. Nie trzeba spekulować, co powie Polakom nowy papież, lecz po prostu uważnie go wysłuchać.
Poprzednie pielgrzymki papieskie nazywaliśmy czasem ładowaniem akumulatorów. My po wyjeździe Ojca Świętego czuliśmy się nieco lepsi (a przynajmniej tak nam się naiwnie wydawało), ale także Jan Paweł II z kontaktów z wiernymi (zwłaszcza w Polsce) wynosił radość i siłę. Jeżeli przez te cztery majowe dni znowu nawzajem naładujemy nasze akumulatory, Benedykt XVI odniesie największe zwycięstwo. Ale nie tylko on. Wszystko wskazuje na to, że podczas tej pielgrzymki obecność Jana Pawła II stanie się bardzo mocno odczuwalna. Przytrafi się więc chyba pierwsza w historii Kościoła pielgrzymka dwóch papieży. Nie wszyscy mają szanse na takie doświadczenie.