Jutro rusza misja do Turcji, w której weźmie udział Grzegorz Schetyna, minister spraw zagranicznych. Pojadą z nim przedsiębiorcy reprezenujący ponad 100 firm znad Wisły, m.in. Gaz System, Lotos, PKN Orlen, PKP Energetyka, Rafako, PGNiG, Comarch, Bergman Engineering, MebelPlast, Selena, Huta Łabędy, Grupa Azoty, Foodcare, Maspex, Pesa, Solaris, Famur czy Kopex.



— W Ankarze odbędzie się forum gospodarze. Polskie firmy będą mieć spotkania w ministerstwach, rozmowy z tureckimi spółkami. Głównym celem misji jest zwiększenie eksportu, choć liczę na ściągnięcie inwestorów — mówi Sławomir Majman, prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych.
Będą wzrosty
Polskie firmy, m.in. Selena, Rafako, Kopex czy Polpharma, zainwestowały w Turcji 178 mln EUR, podczas gdy tureckie inwestycje w Polsce to niecałe 25 mln EUR.
— Eksport z Turcji do Polski wzrósł w ubiegłym roku o 16,7 proc., do 2,4 mld USD, a import spadł o 3,2 proc., do 3 mld USD. W tym roku spodziewam się, że wymiana handlowa między naszymi krajami urośnie o 6-8 proc. — mówi Koray Akgüloğlu, radca handlowy ambasady Turcji.
Według firmy analitycznej Oxford Economics, eksport z Polski do Turcji może w nadchodzących latach rosnąć w tempie 10-13 proc. rocznie. Eksport z Polski do Turcji to 1,3 proc. całego polskiego eksportu i niewiele w porównaniu z eksportem do strefy euro — 26 proc. czy Rosji — 4 proc., jednak oba te kierunki mogą tracić na znaczeniu. Przewagą Turcji nad np. Chinami czy Indiami jest jej bliskość geograficzna i kulturowa — wynika z raportu. Eksperci HSBC widzą szanse dla polskich firm przy projektach energetycznych, ochrony środowiska (oczyszczanie spalin, odsiarczanie, odazotowanie). Uważają, że nie ma szans na proste „przerzucanie” żywności, bo tureckie rolnictwo jest samowystarczalne. Wyzwaniem jest wydajność, a to szansa dla polskich eksporterów maszyn i urządzeń rolniczych, środków ochrony roślin czy nawozów. Potencjał jest w sektorach farmaceutycznym i ochrony zdrowia: Turcy potrzebują aparatury medycznej i pomiarowej, a sami realizują 15 proc. potrzeb.
Liczy się rynek
Turcja została uznana przez Ministerstwo Gospodarki za jeden z pięciu priorytetowych rynków zagranicznych Polski. Ma 80 mln obywateli i będzie jednym z partnerów handlowych Polski o najwyższym wzroście populacji. Według HSBC, do 2050 r. przybędzie tu 20 mln mieszkańców, czyli tyle, ile dziś liczy populacja Rumunii czy Australii. W tym samym okresie liczba mieszkańców Niemiec, głównego rynku zbytu polskich eksporterów, skurczy się o prawie 10 milionów. Rząd turecki ponadto planuje do 2023 r., w którym przypada 100. rocznica utworzenia Republiki Turcji, awansować do pierwszej dziesiątki gospodarek na świecie. Ekonomiści HSBC są ostrożniejsi: przewidują, że z 17. miejsca Turcja awansuje na 12. W 2050 r. natomiast PKB na głowę może być 4-krotnie wyższy niż obecnie.
— W ostatnich latach Turcja rozwinęła relacje z rynkami afrykańskimi, ma też dobre relacje z krajami Bliskiego Wschodu i Azji Środkowej. Dzięki temu może stanowić dla polskich firm bramę na inne rynki zamieszkiwane przez około 1 mld konsumentów — uważa Przemysław Polaczek, partner zarządzający w Grant Thornton w Polsce.
Przedsiębiorcy, którzy nie pojadą do Turcji, mogą spotkać się z tureckimi firmami nad Wisłą. W ubiegłym roku do Polski przyjechało sześć misji z tego kraju, w każdej brało udział 20-25 firm, m.in. z sektorów odzieżowego czy maszynowego.
— Przygotowujemy dwie delegacje z branży elektroniki i materiałów budowlanych, spodziewamy się ich we wrześniu i październiku — mówi Koray Akgüloğlu. © Ⓟ