Jeszcze w tym roku zarejestrowana zostanie spółka, która będzie realizowała projekt Inwestycje Polskie, czyli rządowy wielomiliardowy program inwestycyjny. Jej nazwa jest trzymana w tajemnicy, ale wiadomo, że będzie inna niż programu, bo Inwestycje Polskie to spółka należąca do Zygmunta Solorza-Żaka i Hieronima Ruty. Kto będzie jej szefem?
— Wyłonimy go w konkursie. Spółka zatrudni niewiele osób — zapowiada Mikołaj Budzanowski, minister skarbu.
Miliardy na infrastrukturę…
Będzie realizowała program inwestycyjny, a kapitał zaczerpnie z Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK). Ten zostanie zasilony wartymi 10 mld zł pakietami akcji gigantów, m.in. PKO BP, PZU, PGE.
— Bez utraty kontroli możemy sprzedać pakiety akcji warte 18-20 mld zł. W to nie są wliczone akcje PGNiG — mówi Paweł Tamborski, wiceminister skarbu. Jednocześnie skarb podtrzymuje, że sam w 2013 r. uzyska z prywatyzacji 5 mld zł. Skąd, skoro pakiety gigantów zostaną przeniesione do BGK?
— Planujemy wprowadzenie na giełdę Energii i PHN. Na sprzedaż jest też Ciech i 180 drobnych spółek — zapowiada Mikołaj Budzanowski. Pytanie, czy uda się sprzedać państwowe spółki za łącznie 15 mld zł.
— Sprzedaż pakietów, które trafią do BGK, będzie rozłożona w czasie. Bank nie potrzebuje od razu tak dużych kapitałów — mówi Paweł Tamborski.
Co znajdzie się na liście programu Polskie Inwestycje?
— Priorytetem jest infrastruktura przesyłowa i energetyczna. Na wsparcie mogą liczyć projekty Lotosu, Orlenu czy Gaz-Systemu oraz elektrociepłownia w Stalowej Woli. Do tego odcinek autostrady A1 i finansowanie zakupu 40 składów kolejowych, które zostaną zbudowane na terenie Polski — mówi Mikołaj Budzanowski. Kolejnym jest owiany tajemnicą projekt budowy chemicznej fabryki nad morzem.
— Gdańska rafineria ma pięć atutów, które można wykorzystać: nową instalację produktów ropopochodnych, plac budowy, dostęp do morza, terminal naftowy i dostęp do gazu. W ten projekt mogłyby być zaangażowana Grupa Azoty i Lotos — mówi Mikołaj Budzanowski.
…i na łupki
Za miesiąc minie rok, odkąd Mikołaj Budzanowski zasiadł w fotelu ministra skarbu. Uważa, że czasu nie tracił.
— Udało się przełamać niechęć państwowych spółek do podejmowania ryzyka związanego z wydobyciem gazu z łupków. Spółki bały się inwestować, ale udało się doprowadzić do strategicznego porozumienia PGNiG, KGHM, PGE, Tauronu i Enei, co zabezpieczyło 5 mld zł na doprowadzenie do wydobycia gazu. Jedna kopalnia to koszt 500-560 mln zł, więc ta kwota na pewno wystarcza na pokrycie kosztów poszukiwań na trzy lata — mówi Mikołaj Budzanowski.
Minister za cel postawił sobie doprowadzenie do przemysłowego wydobycia gazu do 2015 r., i to z polską technologią. Na program R&D realizowany przez ARP i Narodowe Centrum Badań i Rozwoju przeznaczano 1 mld zł. Wśród aplikujących o dofinansowanie są m.in. PGNiG i Lotos, Politechnika Gdańska i AGH.
— Zaniedbanie rozwoju technologii byłoby dużym błędem. Jeśli nauczymy się wiercić u siebie, będziemy mogli eksportować tę wiedzę do innych krajów UE, które na pewno prędzej czy później zdecydują się na wydobycie — mówi Mikołaj Budzanowski. Do tego czasu polskie firmy powinny korzystać z technologii oferowanych przez zagraniczne firmy.
— Ten czas trzeba wykorzystać na naukę. Jeśli zaowocuje własnymi technologiami, to obniżą się koszty wierceń, które dziś, ze względu na brak konkurencji, są dwa razy wyższe niż w USA — mówi minister.
Ostatnio pojawiały się głosy, że dużo lepsze efekty dałoby przeznaczanie tych 5 mld zł na poszukiwanie gazu konwencjonalnego.
— To też musi się dziać. PGNiG musi zwiększyć nakłady na wykorzystanie koncesji, zleciliśmy audyt 220 koncesji, by ustalić, która ma największy potencjał. Przez lata PGNiG nie wykorzystywało maksymalnie koncesji, i to musi się zmienić — mówi Mikołaj Budzanowski.