Polskie piwo cieszy się z kolejnego wzrostowego roku — nie w kraju, ale za granicą. Co ciekawe, nasz eksport do piwnych krajów, jak Czechy czy Belgia, znacznie przewyższa zakupy, które u nich robimy. Na pierwszy z tych rynków trafiło w pierwszym półroczu piwo za ponad 22,6 mln zł, a napłynęło stamtąd za 17,5 mln zł.

W drugim przypadku to odpowiednio 6,9 mln zł wpływów z eksportu i import wart zaledwie 322 tys. zł. Cały eksport piwa wprawdzie nie rośnie jak na drożdżach, ale notuje stabilny przyrost — z 228 mln zł w 2008 r. zwiększył się do 396 mln zł w 2012 r. Jest się czym chwalić? Zdaniem części piwowarów — nie. Przynajmniej na razie.
— Dzisiaj to głównie produkty piwopodobne marek własnych sieci, które rynek zdobywają wyłącznie ceną. Eksport piw regionalnych rośnie wprawdzie bardzo dynamicznie, ale jego skala wciąż mieści się w granicach błędu statystycznego — mówi Andrzej Olkowski, prezes Stowarzyszenie Regionalnych Browarów Polskich. Jego zdaniem, na razie sprzedaż za granicą to dla małych browarów nie biznes, lecz prestiż.
— Barierą dla nas jest termin przydatności do spożycia. Przy eksporcie na odległe rynki powinien on być roczny, a my średnio mamy półroczny. Nie dotyczy to porterów, więc część produktów na pewno nadaje się na rynki zagraniczne — dodaje Andrzej Olkowski.
Eksport za chlebem
Dostawy za granicę na większą skalę prowadzą największe browary. Dla nich to jednak również marginalny segment działalności, bo polskie piwo jeździ za granicę głównie… za Polakami.
— To nadal raczej ciekawostka niż biznes. Roczna sprzedaż zagraniczna wynosi 2-3 mln hektolitrów, a więc niewiele w porównaniu z krajowym rynkiem przekraczającym 35 mln hektolitrów. Wśród stałych kierunków eksportowych są USA, Kanada i Australia, czyli kraje, do których kiedyś emigrowali Polacy — twierdzi Danuta Gut, dyrektor Związku Browary Polskie (ZBP) zrzeszającego trzech największych graczy na polskim rynku, czyli Kompanię Piwowarską, Grupę Żywiec i Carlsberga.
W ostatnich latach, w związku z otwarciem unijnych rynków pracy, polscy emigranci wybierają nowe kierunki, co otwiera nowe rynki zbytu dla browarów. Danuta Gut jest przekonana, że na Wyspach piją je nie tylko nasi rodacy. Zainteresowani budzi m.in. zawartość alkoholu w polskim piwie — wyższa niż w przeciętnym angielskim.
— Odbiorcami polskiego eksportu są również kraje, w których oddziały mają nasi najwięksi piwowarzy, produkujący w Polsce na zamówienie zagranicznych browarów z tej samej grupy — mówi dyrektor ZBP. Kompania Piwowarska (KP) chwali się nie tylko tradycyjnymi kierunkami eksportu. Jej piwo trafiało przez ostatnie lata również do Islandii, Holandii, Austrii, Grecji, Izraela, Litwy, Hondurasu, Indii, Słowacji i Chin. Większych zmian w eksporcie się nie spodziewa.
Łowcy nowinek
— Piwo to produkt lokalny i nigdzie na świecie marki międzynarodowe nie są liderami lokalnych rynków i odwrotnie — marki lokalne nie są w stanie za granicą uzyskać takich wyników sprzedaży jak u siebie. Oczywiście piwo KP w takich krajach jak Wielka Brytania, USA czy Niemcy nie trafia wyłącznie do mieszkających tam Polaków. To kwestia otwartości społeczeństwa na obce piwa — twierdzi Wojciech Mrugalski, kierownik ds. komunikacji w KP. Na tę otwartość liczą mniejsi piwowarzy.
— Interesująco wygląda rynek USA, na który — mimo odległości — szlak jest już przetarty. Działają tam dystrybutorzy wyspecjalizowani w imporcie piwa. Atrakcyjne są też m.in. Włochy.
To kraj bardzo otwarty na wszelkie piwne nowości. W 2006 r. było tam kilkadziesiąt browarów, dzisiaj jest ich 500, co pokazuje, że zainteresowanie Włochów piwem jest duże i możemy je wykorzystać. Konsumentów otwartych na nowości można znaleźć również w Irlandii i Wielkiej Brytanii, gdzie intensywnie rozwija się sprzedaż piw belgijskich. Powinniśmy więc pójść ich śladem — przekonuje Andrzej Olkowski.
Danuta Gut uważa jednak, że na razie piwowarzy powinni się skoncentrować na rodzimym rynku, a zwłaszcza na gastronomii.
— Skala eksportu jest za mała, by mógł być lekiem na kurczenie się rodzimego rynku [który, według szacunków branży, zanotuje w tym roku 2-3-procentowy spadek — red.]. Jest wiele do zrobienia w lokalach gastronomicznych, gdzie konsumenci mogą się nauczyć kultury piwa — uważa dyrektor ZBP.