Pomysłem na bezrobocie - eksport pracowników?

Kazimierz Krupa
opublikowano: 2001-02-23 00:00

Pomysłem na bezrobocie – eksport pracowników?

Do stałej nadwyżki importu do Polski nad naszym eksportem zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Rzadko zdarza się miesiąc, aby saldo ujemne było mniejsze niż miliard dolarów. Sytuację ratują trochę przepływy finansowe, ale i tak deficyt obrotów bieżących utrzymuje się na stałym, wysokim poziomie. Faktem jest więc, że mamy poważne trudności z ulokowaniem naszych towarów na rynkach europejskich.

Niezaprzeczalnym faktem jest również to, że bezrobocie w Polsce dotyka już 2,84 mln osób i że grupa ta stanowi 15,6 procent zdolnych do pracy. Tak wysoki poziom stanowi już bezrobocie strukturalne, co oznacza, że ludzie pozbawieni pracy nie mają żadnych szans na jakikolwiek wybór i rzadko na jakąkolwiek ofertę.

Z tych dwóch mało optymistycznych zjawisk trzeba jednak wyciągnąć wnioski. Pomysły polityków na walkę z bezrobociem są takie, że ich nie ma. Z tej strony trudno więc liczyć na wsparcie, chociaż… Był taki wojewoda z Katowic — Marek Kempski. Jako jeden z pierwszych podjął on temat eksportu siły roboczej, konkretnie — górników. Co prawda, nie wiadomo dlaczego, do odkrywkowych kopalni węgla brunatnego na Alasce chciał wy- eksportować tysiąc górników dołowych, specjalistów od węgla kamiennego — i zapewne dlatego nic z tego nie wyszło — ale przynajmniej próbował.

Za górnikami poszli następni — lekarze i pielęgniarki do Skandynawii. Tego, że jest ich w naszych szpitalach za dużo, nie potwierdzi nikt, komu przyszło korzystać z usług tych placówek — ale podobno tak jednak jest. Rzecz tyczy kilku tysięcy osób w białych fartuchach. Po służbie zdrowia przyszła kolej na rybaków. Na początek wyeksportujemy ich 2 tysiące do niewielkiej Irlandii, następnie — 4,5 tysiąca do Norwegii, a w kolejce czekają jeszcze Hiszpania i Szkocja. Zastanawiam się, czy tych naszych rybaków wystarczy dla wszystkich — bo tylu tysięcy to ich w Polsce chyba nigdy nie było.

Wszystko to jednak są tylko próbki, małe testy. Prawdziwy eksport rozpocznie się wraz z naszym przystąpieniem do Unii Europejskiej. Z szacunków niemieckich — autorstwa monachijskiego instytutu badań gospodarczych Ifo — wynika, że w ciągu 10 lat po powiększeniu UE liczba polskich imigrantów sięgnie 1,3 miliona w samych tylko Niemczech. Polskie szacunki są bardziej ostrożne i mówią, że w tym czasie, na obszarze całej „piętnastki” osiedli się czasowo od 400 do 700 tysięcy naszych rodaków. Raczej ku naszemu punktowi widzenia skłania się Komisja Europejska, nie spodziewając się masowej emigracji.

Jakkolwiek by się stało — trochę szkoda. To prawda, że tą metodą można trochę zmniejszyć i bezrobocie, i korki na ulicach. Ale bezsporny pozostaje fakt, iż będzie nas mniej. Od przełomowego roku 1998, kiedy Polaków doliczono się w kraju 38,667 mln, już tylko nas ubywa. W roku 1999 — 13 tysięcy; w 2000 — 10 tysięcy. Niby niedużo, ale... Jeśli tak szybko będziemy eksportować, to i tego — przepraszam za określenie — towaru może nam zabraknąć.