Poprawa na rynku pracy może być tylko sezonowa

Lesław Kretowicz
opublikowano: 2002-05-23 00:00

Według Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, bezrobocie w kwietniu spadło poniżej 18 proc. Ekonomiści także optymistycznie oceniają poziom tego wskaźnika. Nie jest to jednak początek poprawy na rynku pracy — w drugiej połowie roku będzie znów źle.

Minister pracy Jerzy Hausner poinformował, że według niezweryfikowanych informacji wojewódzkich urzędów pracy, stopa bezrobocia w połowie maja spadła do 17,5 proc. Natomiast w kwietniu stopa wynosiła 17,8 proc. i spadła w połowie maja o 0,3 proc.

— Oznacza to pewną sezonową poprawę i odczuwalne obniżenie stopy bezrobocia. Należy jednak pamiętać, że od czerwca w urzędach pracy pojawią się absolwenci i może to zmienić sytuację — ostrzega Jerzy Hausner.

Ekonomiści zgadzają się z ministrem, że poprawa na rynku pracy jest wyłącznie efektem sezonowym. W okresie letnim rokrocznie mamy do czynienia ze wzrostem zatrudnienia, szczególnie w produkcji rolnej, budownictwie oraz w szeroko pojętej branży turystycznej. Niestety, będzie to zaledwie kilkumiesięczna poprawa.

W procesie sezonowego wzrostu liczby zatrudnionych dużą rolę odgrywają także warunki pogodowe oraz poziom optymizmu społeczeństwa, które korzysta z oferty gastronomiczno-turystycznej.

— Spore znaczenie będzie odgrywała pogoda. Dobre zbiory mogą przyczynić się do wzrostu zatrudnienia w produkcji rolnej — uważa Piotr Bielski, ekonomista BZ WBK.

Analitycy zwracają uwagę na trzy podstawowe problemy, przed którymi stoi rynek pracy. Pierwszym jest sytuacja gospodarcza, która nie sprzyja tworzeniu nowych miejsc pracy. Ten problem najpierw musi rozwiązać się poza granicami naszego kraju.

Drugim problemem jest słaba kondycja polskich przedsiębiorstw oraz ich niewielka skłonność do inwestowania, czyli tworzenia nowych miejsc pracy. Publikowane w ostatnim okresie wskaźniki koniunktury i nastrojów wśród producentów nie wskazują na szybką zmianę tego trendu.

— Nawet przy szybkim nadejściu poprawy nie przełoży się to na natychmiastowy spadek stopy bezrobocia. Firmy w okresie stagnacji zgromadziły dużą ilość zapasów i najpierw one zostaną przeznaczone do sprzedaży. Dopiero w następnej kolejności będą inwestycje, których pochodną jest wzrost zatrudnienia — mówi Piotr Bielski.

Jednak największym wyzwaniem jest zapewnienie pracy 350-tys. rzeszy absolwentów, która trafi na rynek pracy na początku lipca. W całym okresie wchodzenia na rynek osób z wyżu demograficznego z początku lat 80. będzie to liczba bliska miliona osób kończących szkoły. Lekarstwem na ten problem ma być ruszający od czerwca rządowy program „Pierwsza praca”.

Zdaniem Jerzego Hausnera, przy braku działań aktywizujących bezrobotnych absolwentów oraz bez poprawy w gospodarce, stopa bezrobocia na koniec roku mogłaby wynieść 19,7-19,9 proc. Z tym czarnym scenariuszem zgadzają się także ekonomiści i przedsiębiorcy, zwracając jednocześnie uwagę na duże braki w programie gospodarczym rządu, szczególnie w kwestii aktów wykonawczych.