Popyt na automatykę przemysłową rośnie
Krajowi producenci urządzeń sterowniczych i detektorów stawiają na drobnych klientów
FRONT JEDNOŚCI : Krajowi producenci automatyki przemysłowej liczą na pomoc państwa w walce z zagraniczną konkurencją. Na szczęście, w wielu przetargach na modernizację zakładów wymaga się stosowania polskich urządzeń — mówi Piotr Zając z zakładów Lumel-Mazowsze. fot. M. Pstrągowska
W Polsce działają przedstawiciele wszystkich znaczących producentów urządzeń sterujących i kontrolujących procesy technologiczne. Z tą konkurencją coraz trudniej radzą sobie polscy reprezentanci automatyki przemysłowej. Ale dynamicznie rozwijający się rynek daje szansę jeszcze wielu wytwórcom.
Automatyka przemysłowa jest jednym z najlepiej rozwijających się rynków w Polsce. Mimo pogorszenia koniunktury w poprzednim roku, charakteryzuje się trwałą dynamiką wzrostu.
— Od sierpnia 1998 roku przeżywaliśmy poważny kryzys. Jednak już w lipcu tego roku trend ten się odwrócił i notujemy co miesiąc 5-proc. wzrost zapotrzebowania na nasze wyroby — mówi Piotr Zając z firmy Lumel-Mazowsze.
— Rynek automatyki przemysłowej w Polsce wykazuje się dynamiką przyrostów rocznych na poziomie 10 proc. Jednak trzeba przyznać, że zmniejsza się w nim udział producentów krajowych — dodaje Włodzimierz Grzybowski z Zakładów Automatyki Przemysłowej z Ostrowa Wielkopolskiego.
Zachodnie koncerny oferują wyroby najnowszej generacji i posiadają duże doświadczenie marketingowe.
Wariant węgierski
Krajowi producenci automatyki obawiają się prywatyzacji dużych zakładów przemysłowych. Szczególnie dotyczy to energetyki i ciepłownictwa, które są głównymi odbiorcami ich wyrobów. Co prawda zmiany własnościowe pociągają za sobą modernizację firm, ale wraz z nowym, często niepol-skim właścicielem, wchodzą zagraniczni potentaci automatyki.
— Na Węgrzech sprzedano cały przemysł energetyczny zachodnim inwestorom. Przeprowadzili oni modernizację firm, korzystając głównie ze sprzętu z ich krajów. Doprowadziło to praktycznie do zaniku produkcji automatów przemysłowych na Węgrzech — opowiada Janusz Niedźwiecki z firmy ELDA ze Szczecinka.
Polska nisza
Polscy producenci automatyki mniej się obawiają koncernów międzynarodowych, jak na przykład ABB, niż pochodzących z konkretnych państw, wolących oprzeć się na sprawdzonych rozwiązaniach z własnego kraju.
— Według wszelkich oznak, wariant węgierski polskim producentom nie grozi. Chociaż wypieranie ich jest faktem, dostrzegamy szansę w pewnych sektorach, którymi zachodni potentaci nie są zainteresowani — uważa Piotr Zając.
Chodzi tutaj głównie o drobnych klientów. Niewielcy, ale liczni konsumenci mogą zastąpić duże, lukratywne jednostkowe kontrakty, przyznaje wielu krajowych producentów.
— Drobni klienci wolą polskie produkty. Łatwiej wtedy uzyskać odpowiedni serwis. Obawiają się również, że wchodząc w układy z koncernami mogą mieć problemy z wyegzekwowaniem obsługi — twierdzi Piotr Zając.
— Z naszego doświadczenia wynika, że polscy wytwórcy automatyki najlepiej sprzedają podstawowe elementy z grupy wyrobów STC, tj. czujniki, przetworniki, przekształtniki. Systemy o wysokim poziomie zautomatyzowania to nadal rzadkość w naszych zakładach. Następuje również dynamiczny wzrost zainteresowania tym sprzętem ze strony segmentu gospodarki komunalnej, np. stacji uzdatniania wody czy oczyszczalni ścieków. Jednak nie są to systemy o dużym stopniu zaawansowania — sumuje Włodzimierz Grzybowski.
Grzegorz Zięba