Porównywarka kantorów w telefonie

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2013-04-10 08:15

eXchanger porównuje kursy walut w kilkunastu kantorach internetowych. Dla nabitych we franki to może być ciekawa aplikacja.


Pojawiła się pierwsza aplikacja porównująca ceny walut w kantorach internetowych. Programów z kursami średnimi NBP w appstorach jest kilka, łącznie z Sejfem, opracowanym przez NBP właśnie, o którym jakiś czas temu pisałem. Wielkich korzyści z nich nie ma. Ot, zestawienie tabeli kursów średnich z kalkulatorem do przeliczania konkretnych kwot, czasem dodatkowo z wykresem, obrazującym zamiany kursów w ostatnim miesiącu.

Trustee Agencja Interaktywa zbudowała narzędzie znacznie bardziej użyteczne. eXchanger zestawia informacje o notowaniach w 30 kantorach internetowych, aktualizując je co 3 minuty. Mam jakie takie rozeznanie w rynku kantorów internetowych, nie sądziłem jednak, że jest ich aż tyle i że mają tak barwne nazwy. Dla mnie hitem jest FritzExchange, choć Konikonline też jest niczego sobie.
Część kantorów to wyłącznie wirtualne byty, inne są internetową emanacją klasycznych kantorów. Dla większości z nich obecność w aplikacji to niezła reklama. Większość kredytobiorców frankowych wymienia pieniądze w trzech-czterech najpopularniejszych platformach walutowych. Czy dzięki eXchangerowi zmienią dostawcę waluty? Nie wiem, różnice w kursach są naprawdę niewielkie. Z moich rozmów z kantorowcami wynika, że sporą i rosnącą grupę klientów stanowią drobni przedsiębiorcy, którzy przerzucają się na internetowe notowania, ponieważ mogą tutaj taniej wymienić pieniądze.

z kantorami internetowymi jest ciekawa sprawa, bo o ile kantor tradycyjny musi zarejestrować działalność w NBP, który potem co jakiś czas wysyła do niego kontrole, to wymiany walut  w internecie nie kontroluje nikt. Niedawno zespół roboczy przy Komitecie Stabilności Finansowej opublikował raport pokontrolny po sprawie Amber Gold, na koniec którego zamieszcza rekomendacje co należy zrobić, żeby podobna piramida na rynku nieregulowanym nie wyrosła. Jedno z dziesięciu zaleceń odnosi się do kantorów internetowych. Autorzy publikacji piszą, że obecnie nie obejmuje ich żaden reżim prawny. Nie podlegają one ustawie Prawo dewizowe ani innym ustawom. Regulowana jest działalność klasycznych kantorów, co jest pozostałością po czasach, gdy obrót waluta był regulowany, internetowych już nie. Nie zajmuje się nimi ani Komisja Nadzoru Finansowego, ani NBP, który kontroluje tylko stacjonarne kantory. I do kontrolowania tego rynku niespecjalnie się garną, bo ogarnąć internetową działalność łatwo nie jest. Poza tym pytanie jest o sens takiej kontroli.
„Charakter działalności internetowych platform wymiany walut może generować ryzyko nierzetelnego wywiązywania się przez te podmioty z zobowiązania do dostarczenia waluty” – czytamy co prawda w raporcie, jednak sami autorzy sugerują po prostu objęcie wirtualnych kantorów obowiązkami informacyjnymi. Wymóg rejestracji biznesu internetowego wydaje się być jedynym rozsądnym rozwiązaniem, bo obejmowanie nowej branży kontrolami NBP, czy KNF tylko podwyższy i tak już nie małe koszty działania tych instytucji, natomiast nie wiadomo czy w ogóle warto tworzyć dodatkowe departamenty. Ryzyko oszustwa rzeczywiście istnieje, ale to samo dotyczy wszystkich transakcji w Internecie? Czy NBP powinien licencjonować i kontrolować działalność serwisów aukcyjnych tylko dlatego, że ludzie w dobrej wierze wpłacają swoim kontrahentom pieniądze?
Oczywiście, każdy kto wymienia walutę w kantorze internetowym powinien mieć na uwadze, że nie są to banki i że kupno franków czy euro za ich pośrednictwem wiąże się z pewnym ryzykiem, czy może raczej z zaufaniem do kantoru. Czy jednak od razu poddawać je kurateli NBP?