Od tego miesiąca spółka powinna zacząć spłacać długi. Kasa świeci pustkami, a strata wzrosła, bo płatnicy nie dotrzymali obietnic.
PKP Przewozy Regionalne (PKP PR), najbiedniejsza ze spółek w grupie PKP, wystąpi o pomoc publiczną. Przewoźnik będzie się starał o 2 mld zł.
— Tyle potrzebujemy, aby spłacić stare długi i regulować bieżące zobowiązania. Taką pomoc można dostać tylko raz, dlatego występujemy o maksymalną kwotę — wyjaśnia Leszek Ruta, prezes PKP PR.
Niesłowni partnerzy
Te środki mają wystarczyć na pokrycie straty i spłatę starych długów. Ubiegły rok zakończył się dla przewoźnika wynikiem gorszym, niż oczekiwał zarząd.
— W 2004 r. spółka zanotowała 760 mln zł straty. Liczyliśmy, że w 2005 r. strata nie przekroczy 500 mln zł. Jest o 100 mln zł więcej. Spadły koszty, ale także przychody, bo samorządy, które zamawiają u nas pociągi, zamiast obiecanych 450 mln zł zapłaciły mniej niż 400 mln. 450 mln zł i tak miało pokryć zaledwie około 60 proc. deficytu. Nie dostaliśmy także 100 mln zł dofinansowania z budżetu za przewozy międzywojewódzkie i aż 300 mln zł za sprzedane bilety ulgowe za okres od października 2001 do końca 2003 r. — wylicza Leszek Ruta.
W tym roku te sprawy mają zostać uregulowane. Nowy rząd postanowił zająć się PKP. Jeszcze w grudniu Sejm przyjął pakiet trzech ustaw kolejowych, które zapewnią im dofinansowanie.
PKP PR nie zostały stworzone do zarabiania pieniędzy (komercyjna rola przypadła PKP InterCity), ale do wykonywania usług o charakterze służby publicznej, na świecie dotowanych przez państwo. Powołując w 2001 r. spółkę przez wyłączenie jej ze struktur PKP, autorzy tego rozwiązania założyli, że także u nas dotacje będą stałe i regularne. Dwa lata opóźnień w przekazywaniu pieniędzy plus brak kompleksowych rozwiązań finansowania przewozów pasażerskich wystarczył, żeby na miejscu finansów spółki powstała wielka dziura. Do dziś nie udało się jej załatać.
Z pustego w próżne
W tym miesiącu PKP PR powinny zacząć spłacać ponad 700 mln zł ze starego długu. Na początku 2004 r. wierzyciele (inne spółki kolejowe) zawarli z przewoźnikiem ugodę. 40 proc. długów umorzyli, a resztę zgodzili się odebrać w ratach w 2006 i 2007 r. Pierwsza rata wynosi 30 mln zł. PKP PR tych pieniędzy nie mają.
— Nawet po odzyskaniu zaległego dofinansowania, ale bez dalszej pomocy państwa pieniędzy wystarczy w tym roku na spłatę rat i pokrycie tylko 54 proc. bieżących zobowiązań — mówi prezes Ruta.
Zgodnie z ugodą, jeśli PKP PR nie będą płacić terminowo, wierzyciele mogą zażądać zwrotu także umorzonej kwoty.
Resort infrastruktury poinformował, że pracuje nad programem spłaty długu PKP PR. Chce także zreformować system finansowania przewozów pasażerskich.