Taki jest świat „Wilka z Wall Street” — wyreżyserowanej przez Martina Scorsese opowieści o Jordanie Belforcie, kiedyś młodej gwieździe finansjery, dziś przestępcy po 22 miesiącach więzienia, spowiadającym się w autobiografii. Skazany broker opisuje w niej swoją drogę na szczyt i bolesny upadek, a jednocześnie pokazuje obraz Wall Street. Na podstawie tej autobiografii powstał film. „Wilk z Wall Street” to gorzka satyra na współczesny świat wielkiej finansjery, w której każdy widz poczuje odurzenie chciwością, władzą i atrakcyjnością zbyt łatwo zarabianych pieniędzy — czytamy w komunikacie prasowym firmy Monolith Films, polskiego dystrybutora filmu. Na tej satyrze nie poznały się natomiast rzeczywiste ofiary pokazywanych w filmie „wilków z Wall Street”. Córka współpracującego z Belfordem finansisty zarzuciła reżyserowi oraz Leonardowi Di Caprio, że mimowolnie chwalą ich zachowania oraz próbują ocieplić ich wizerunek w oczach widzów. „Jesteście niebezpieczni! Wasz film to lekkomyślna próba udawania, że takie historie są zabawne” — napisała Christina McDowell, oszukana przez Toma Prousalisa, swojego ojca, przeciw któremu Belfort zeznawał, współpracując z FBI. Za oceanem premiera filmu odbyła się w Boże Narodzenie. Debiut wypadł nieźle, choć nie fenomenalnie, bo trudno takiej tematyce konkurować ze święcącym teraz triumfy „Hobbitem 2”. „Wilk z Wall Street” zarobił do dziś 41,5 mln USD, więc do spłacenia 100 mln USD kosztów produkcji jeszcze trochę mu zostało.
Poznajcie prawdziwego Wilka z Wall Street
opublikowano: 2014-01-03 00:00
W jednym ze zwiastunów słyszymy, jak kreowany przez Leonarda Di Caprio bohater chwali się, że w roku, w którym skończył 26 lat, zarobił 49 mln USD, ale jest wkurzony, bo zabrakło mu trzech do średniej wynoszącej milion na tydzień.