Prawdziwe oblężenie rynku metali szlachetnych

Jarosław Romanowski
opublikowano: 2010-10-01 00:00

Dopóki nie zostanie zatrzymany dodruk pustego pieniądza, który zwiększa niepewność, złoto i srebro powinny cieszyć się niesłabnącym zainteresowaniem

Rynek metali szlachetnych w ostatnich miesiącach przeżywa prawdziwe oblężenie. Złoto jest najdroższe w historii, ceny srebra są najwyższe od lat 30, a ceny palladu i platyny notują w ostatnich tygodniach dynamiczny wzrost. Na świecie otwierane są nowe fundusze ETF skupujące z rynku metale szlachetne, w bankach budowane są nowe zespoły. Nawet na tradycyjnych giełdach akcji pojawiają się kontrakty na złoto i srebro. Czy taka popularność szlachetnych kruszców wskazuję nową bańkę inwestycyjną, czy raczej na nowy etap w historii metali szlachetnych? Czy obserwowane ostatnio rekordowe ceny pękną przy najbliższej okazji, czy też postrzeganie metali szlachetnych przez inwestorów zmieniło się na tyle istotnie, że wchodzimy na inny poziom cenowy? Te pytania zdominowały odbywającą się w tym tygodniu w Berlinie konferencję na temat metali szlachetnych, na której zanotowano rekordową liczbę uczestników.

Nastrój podczas konferencji zorganizowanej przez London Bulion Market Assiociation był optymistyczny. Ankieta przeprowadzona na zakończenie spotkania wśród uczestniczących w nim bankowców, producentów, konsumentów i analityków wskazała, że w przyszłym roku o tej samej porze cena złota osiągnie około 1450 USD/uncję, co oznacza blisko 12,5-procentowy wzrost w stosunku do cen bieżących. Warto zaznaczyć, że w podobnej ankiecie przeprowadzonej na początku konferencji prognoza wyniosła 1406 USD/uncję. Wzrost prognozowanej ceny o 44 USD w ciągu dwóch dni pokazuje, jaka może być siła perswazji w grupie. Według ankietowanych w przyszłym roku wzrosną ceny także innych metali — srebro będzie

kosztować 24 USD (+11 proc.),

platyna 1857 USD (+15 proc.),

a pallad 702 (+29 proc.) USD

za uncję.

Podczas konferencji podkreślano fundamenty rynku złota. Rosnące koszty produkcji, ograniczone sukcesy w poszukiwaniu nowych zasobów, przesunięcie części produkcji do krajów z niestabilną polityką stanowią ryzyko po stronie produkcji. Z drugiej strony na rynku pojawia się rosnące zainteresowanie funduszy inwestycyjnych i emerytalnych, które chcą rozszerzyć swój portfel o aktywa charakteryzujące się stosunkowo niską zmiennością. Obserwowana ostatnio niepewna sytuacja na rynkach finansowych sprawia także, że inwestorzy szukają aktywów, które mogą przechować wartość ich majątku w niepewnym czasie. "Złoto zawsze było dla bogatych ludzi, którzy chcą pozostać bogatymi — a nie dla biednych, którzy chcą bogatymi dopiero zostać" —ten cytat z konferencji podkreśla, jaka grupa ludzi może być obecnie zainteresowana lokatą pieniędzy w złoto.

Doświadczeni inwestorzy wiedzą, że kiedy wszyscy na rynku zachowują się nazbyt optymistycznie, a ceny dynamicznie rosną, czujność należy zwiększyć dwukrotnie. Nie znaczy to jednak, że już w tej chwili musimy te słowa odnosić do rynku metali szlachetnych. Fundamenty tego rynku wyglądają pozytywnie, zmienność obecnie jest stosunkowo niska, a ta klasa metali może bardzo zyskać, jeśli inwestorzy nie zapomną o zagrożeniach dla światowej gospodarki. Głównym motywem inwestycji w metale szlachetne pozostaje obawa przed inflacją i utratą wartości kapitału, a nie chęć szybkiego zarobku. Dopóki nie zostanie zatrzymany dodruk pustego pieniądza, który zwiększa niepewność inwestorów, złoto i srebro powinny cieszyć się niesłabnącym zainteresowaniem.