Nie pomógł wielomiesięczny lobbing, intensywne wsparcie resortu spraw zagranicznych, tygodnie spędzone na konferencjach branżowych na kilku kontynentach i setki tysięcy złotych wydanych przy okazji na bilety lotnicze. Magdalena Gaj, prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE), przegrała w walce o fotel zastępcy sekretarza generalnego Międzynarodowego Związku Telekomunikacyjnego (ITU), najstarszej i największej organizacji zajmującej się regulacją rynku telekomunikacyjnego, działającej pod skrzydłami ONZ. Podczas konferencji ITU w południowokoreańskim

Pusan Polka dotarła do trzeciej rundy głosowań, ale zebrała mniej głosów niż kandydaci z Nigerii i Wielkiej Brytanii. Ostatecznie zastępcą sekretarza organizacji został Brytyjczyk Malcolm Johnson, a sekretarzem generalnym — Chińczyk Houlin Zhao. Jeszcze w czerwcu pisaliśmy, że Najwyższa Izba Kontroli (NIK) zgłosiła zastrzeżenia do wykonania budżetu przez UKE. Państwowym audytorom nie spodobał się gwałtowny wzrost kosztów podróży zagranicznych urzędników — tylko w przypadku Magdaleny Gaj wyniosły one w 2013 r. 210 tys. zł i były o 86 proc. wyższe niż rok wcześniej.
NIK sugerowała, że w przypadku podróży służbowych UKE wydawał pieniądze „nie stosując się do wymogu dokonywania wydatków w sposób celowy i oszczędny". Kwestionował m.in. wyjazdy sporych delegacji na konferencje ITU w Chinach, Burkina Faso i Tajlandii. Urząd bronił się, że wydatki były uzasadnione, bo podczas tych konferencji walczono m.in. o głosy państw arabskich i afrykańskich w wyborach do władz ITU. Jak okazało się teraz — nie dość skutecznie. Magdalena Gaj szefową UKE została pod koniec stycznia 2012 r. Jej kadencja trwa pięć lat. Najważniejszym testem dla niej będzie aukcja częstotliwości z pasm 800 i 2600 MHz, wykorzystywanych przez mobilny internet LTE, która po rozpoczętych w ubiegłym roku i kilkakrotnie ponawianych konsultacjach branżowych może w końcu wystartować pod koniec tego roku.