Prezydent krzywdzi mnie i moją rodzinę

Jacek Zalewski
opublikowano: 2003-09-24 00:00

Przeczytałam wywiad pt. „Układ warszawski padł” z prezydentem stolicy Lechem Kaczyńskim („PB” nr 182 z 19 września, autor Wojciech Surmacz) — i poczułam się, jakby ktoś napluł mi w twarz. Aż się rozpłakałam z rozpaczy i bezsilności.

Pan prezydent jest dumny z tego, że zastopował korupcję w urzędach, ponieważ zwolnił wszystkich będących w układach lub zamieszanych w korupcję. Twierdzi, że robiąc czystkę bardzo dbał aby nie wyrzucać ludzi na bruk, a szczególnie ochraniał urzędników, których sytuacja na rynku pracy jest zła — a więc osoby powyżej 45. roku życia. To wszystko nieprawda! Czuję się po przeczytaniu wywiadu, jakbym miała na czole napisane „złodziej”.

Mam 50 lat, a 8 lat przepracowałam w Urzędzie Dzielnicy Śródmieście jako inspektor ds. podatku od środków transportowych. Nigdy nie byłam zamieszana w żadną korupcję, nigdy nie byłam w żadnych układach i nie należałam do żadnej partii. Kiedyś byłam tylko członkiem Solidarności. Uważam, że byłam urzędnikiem o wysokiej etyce zawodowej. Mam wykształcenie ekonomiczne, wiedzę i doświadczenie oraz dużo chęci do pracy. Niestety, umowy ze mną nie przedłużono. Od 1 czerwca jestem bezrobotna. Burmistrz dzielnicy nie chciał rozmawiać, a o dostaniu się do prezydenta Warszawy nie ma nawet co marzyć. Nie pomogły odwołania, nie pomogła również informacja o mojej trudnej sytuacji rodzinnej, w której byłam jedyną osobą pracującą.

Do tej pory pracy nie znalazłam i myślę, że po tym wywiadzie już nikt mnie nie zatrudni, bo wynika z niego, iż wszyscy urzędnicy zwolnieni przez prezydenta Kaczyńskiego — w tym również ja — byli zamieszani w korupcję, czyli krótko mówiąc są złodziejami.

Urszula Dziedzic