W związku z wojną w Ukrainie do Unii Europejskiej trafia mnóstwo ukraińskiej żywności. To negatywnie wpływa na gospodarki krajów członkowskich, w tym Polski. Rolnicy od kilku miesięcy protestują, ponieważ nie godzą się na ponoszenie strat w związku z importem produktów rolnych w Ukrainy, które zostały zwolnione z cła. Trudno konkurować im z ukraińskimi importerami, którzy zaniżają ceny.
Niewystarczająca pomoc
W efekcie protestów Parlament Europejski zgodził się na ograniczenie ukraińskiego importu zwolnionych z cła produktów rolnych, czyli jaj, drobiu, cukru, owsa, kukurydzy i miodu. Ograniczenie to ma nastąpić w czerwcu i potrwać co najmniej do czerwca 2025 r. Nie rozwiązało to jednak problemu. W ostatnim dniu marca premierzy Polski, Rumunii, Słowacji, Węgier oraz prezydent Bułgarii napisali wspólnie list do przewodniczącej Komisji Europejskiej, w którym poruszyli kwestię przeciwdziałania negatywnym skutkom zwiększenia importu produktów rolnych z Ukrainy. Podnieśli w nim takie aspekty jak niespotykany na dotychczasową skalę wzrost napływu zboża, roślin oleistych, nabiału, miodu i owoców do UE. Prosili o zwiększenie dofinansowania dla producentów żywności, a także o ponowne nałożenie cła i kontyngenty taryfowe na towary z Ukrainy.
Udało im się wynegocjować zawieszenie - do czasu rozpoczęcia sezonu letniego - eksportu do naszego kraju pszenicy, rzepaku, kukurydzy i słonecznika. Jednak przez terytorium Polski wciąż ma się odbywać tranzytem transport ukraińskiej produkcji rolnej.
Dodatkowe utrudnienia
Te wszystkie działania nie uspokoiły rolników, którzy zapowiadają dalsze protesty. Na początku czerwca ma odbyć się ich międzynarodowy protest. W liście nawołującym do niego rolnicy sprzeciwiają się nieuczciwym umowom handlowym oraz Zielonemu Ładowi.
Sytuacji nie poprawia fakt, że od 1 kwietnia została wycofana zerowa stawka VAT na żywność w Polsce, która obowiązywała od 1 lutego 2022 r. Obejmowała ona zarówno warzywa i owoce, jak i mięso, nabiał, orzechy czy produkty zbożowe. Ministerstwo Finansów uznało, że skoro spadła inflacja, to zerowy VAT na żywność nie jest już konieczny. Sieci handlowe są jednak innego zdania. Jak wyliczyła Konfederacja Lewiatan, skutkiem decyzji resortu będzie wzrost inflacji w kwietniu.
– Producenci żywności słusznie obawiają się, że kolejne podwyżki cen w jeszcze większym stopniu zmniejszą popyt na żywność. Szukając wyjścia z tej trudnej sytuacji sieci będą w pierwszej kolejności sięgać nie do portfeli Polaków, ale właśnie producentów żywności. Już słyszymy, że sprzedawcy chcą utrzymać dotychczasowe ceny, oferując konsumentom produkty z rabatem o równowartości stawki VAT – mówi Karolina Smalarz, dyrektor ds. finansowania biznesu Bibby Financial Services w Polsce.
Dodaje, że producenci żywności i sprzedawcy potrzebują konkretnej pomocy z góry. Przy tym czas działa na ich niekorzyść. Sezon rolniczy w Polsce już się rozpoczął.