Dotarliśmy do materiału wskazującego kierunek zmian w tzw. podatku Belki. Wynika z niego, że zyski do 10 tys. zł byłyby nieopodatkowane. Powyżej tej kwoty stawka daniny wzrosłaby z obecnych 19 do 20 proc. I to właściwie jedyny konkret w kwestii, którą od pewnego czasu w dość enigmatyczny sposób podnoszą w mediach przedstawiciele resortu finansów – wiceminister Artur Soboń i Katarzyna Szwarc, pełnomocniczka ds. strategii rozwoju ryku kapitałowego.
- To nie jest najlepszy czas na podnoszenie podatku, a dla części podatników ten pomysł się do tego sprowadza. Na pewno dobrym pomysłem byłyby preferencje dla inwestycji długoterminowych –zwolnienie ich z podatku, albo przynajmniej objęcie niższą stawką – mówi Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI.
Z materiału, jakim dysponujemy wynika, że zwolnienie z podatku zysków do 10 tys. zł i jednoczesne podwyższenie go dla większych zysków ma być neutralne dla budżetu państwa.
- Kwoty i stawka nie są już ustalone raz na zawsze. Modelujemy zmiany m.in. na takich liczbach – twierdzi nasze źródło.
Projektowany podatek progresywny ma sprawić, że drobni oszczędzający i inwestorzy będą mieli szansę zbudować swoje „małe majątki”, a ci więksi „dołożą tylko trochę więcej do wspólnej kasy”.

Z naszych informacji wynika, że pomysł zmian jest w miarę sprecyzowany tylko w kontekście handlu na giełdzie z wykorzystaniem rachunków maklerskich. Powód? Wprowadzenie nowego modelu rozliczeń jest w tym przypadku relatywnie proste. Inwestorzy giełdowi i tak samodzielnie wypełniają PIT-38, na podstawie PIT-8C wystawianych przez biura maklerskie. Wystarczy, że uwzględnią kwotę wolną w nieco zmienionym formularzu.
W latach 2011-2020 (dane za 2021 r. nie są publicznie dostępne) „giełdowy” PIT składało 236-414 tys. osób. Ich przeciętny roczny dochód wahał się w przedziale 11,4-35,5 tys. zł, przy czym w czasach rządów PiS był zdecydowanie wyższy niż wcześniej. W latach 2011-2015 wynosił bowiem 11,4-18 tys. zł. W roku 2016 osiągnął 23 tys. zł. Potem mieścił się w przedziale 28,9-35,5 tys. zł. Należy jednak pamiętać, że kwoty te obejmują zarówno tych co zarobili w danym roku, jak i tych co stracili.
- Nie potrafię jednoznacznie ocenić tego pomysłu. W strategii rozwoju rynku kapitałowego nic takiego nie ma. 10 tys. zł to nie jest specjalnie dużo. „Niedzielni inwestorzy” powitają tę zmianę pozytywnie, ale dla wielu będzie ona na pewno negatywna. Na pierwszy rzut oka wydaje się to po prostu niepotrzebna komplikacja. Wydaje się, że inwestorzy chętniej by powitali możliwość kompensacji zysków i strat z handlu na giełdzie, dywidend, funduszy inwestycyjnych i detalicznych obligacji skarbowych, co akurat jest wpisane do strategii rozwoju rynku kapitałowego – komentuje Michał Masłowski, wiceprezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych.
- Zniesienie podatku dla zysków do 10 tys. zł to zdecydowanie krok we właściwym kierunku. Jednak biorąc pod uwagę strukturę oszczędności gospodarstw domowych i wyzwania gospodarki potrzeba nam bardziej odważnych decyzji, tak aby pieniądze z oszczędności obywateli wspierały inwestycje krajowych spółek na rynku kapitałowym i rozwój gospodarczy. Od dłuższego czasu postulujemy całkowite zniesienie tzw. podatku Belki. Powiększająca się luka produktywności między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską leży, między innymi, w słabości rynku kapitałowego – zaznacza Waldemar Markiewicz, prezes Izby Domów Maklerskich.
Z naszych informacji wynika, że rządzącym ewidentnie zależy na objęciu podatkową zmianą lokat bankowych, ale nie mają koncepcji jak tego w praktyce dokonać.
Rząd nie chce wprowadzać zmian podatkowych tylko w odniesieniu do jednego rodzaju aktywów. Nawet w przypadku giełdy nie udało nam się jednak poznać żadnych konkretnych koncepcji zmiany opodatkowania dywidend. W materiale jakim dysponujemy nie ma też żadnego opisu zmian w opodatkowaniu zysków z funduszy inwestycyjnych i detalicznych obligacji skarbowych.
Z naszych informacji wynika, że rządzącym ewidentnie zależy na objęciu podatkową zmianą lokat bankowych, ale nie mają koncepcji jak tego w praktyce dokonać, ponieważ podatek pobierają same banki i dzieje się to bez udziału faktycznie opodatkowanych. Konsultacje ze Związkiem Banków Polskich na temat rozwiązania tego problemu mają ruszyć niebawem. Już teraz rząd zakłada jednak długie vacatio legis by dać bankom czas na praktyczne przygotowanie się do zmian.