Projprzem odżyje po restrukturyzacji

Emil Górecki
opublikowano: 2014-04-01 00:00

Ze spółki płyną mieszane sygnały: zdobywa krajowe kontrakty, przegrywa na Wschodzie, kończy porządki i pracuje na pół gwizdka.

Po kilku latach restrukturyzacji Projprzem wychodzi na prostą. Jego biznes opiera na trzech filarach: produkcji i sprzedaży systemów przeładunkowych (instalacje dokowe), usługach budowlanych dla przemysłu oraz konstrukcjach stalowych. Klientami Projprzemu są m.in. firmy logistyczne i deweloperzy magazynowi. W sierpniu ubiegłego roku bydgoska firma zdobyła jeden z większych kontraktów w historii: zbudowanie centrum logistycznego dla grupy LPP, za co zainkasuje 58 mln zł. W ubiegłym tygodniu deweloper Ideal Idea zlecił jej budowę magazynów wysokiego składowania za 15,5 mln zł.

None
None

— Jednym z celów na ten rok jest znaczące zwiększenie przychodów w segmencie budowlanym. Chcemy zdobyć jeszcze kilka takich zleceń, by móc startować do przetargów organizowanych przez światowe firmy deweloperskie z sektora magazynowego, jak Prologis, Panattoni czy Goodman. Skokowy wzrost przychodów jest możliwy już w tym roku. Świadczy o tym ożywienie w inwestycjach energetycznych w Niemczech, gdzie sprzedajemy konstrukcje stalowe i spodziewana poprawa koniunktury w budownictwie w Polsce — mówi Piotr Babst, prezes Projprzemu.

Spółka zajmuje 4.-5. miejsce w Europie wśród największych producentów systemów przeładunkowych, wykorzystywanych w logistyce, przemyśle, a także coraz częściej w rolnictwie. Zamierza jednak powalczyć o wyższą pozycję. Trudne zadanie, bo jej własna marka Prom ma dopiero kilka lat. Wcześniej Projprzem produkował je na zlecenie zachodnich firm z ich logo.

— Obecnie sprzedajemy systemy przeładunkowe na 37 rynkach Europy, Azji i Afryki. Chcemy rozszerzyć naszą obecność o kolejne. Ważna jest praca nad międzynarodową rozpoznawalnością marki Prom, bo konkurujemy z globalnymi producentami o długiej tradycji i dobrze rozpoznanym rynkiem. Konsekwencją agresywnej strategii rozwoju ma być wzrost sprzedaży.

Nasze moce są wykorzystywane zaledwie w nieco ponad 50 proc. Za kilka lat staniemy przed wyzwaniem skoncentrowania produkcji w Europie w jednym zakładzie i otwieraniem fabryk na innych kontynentach. Do tego czasu chcemy rozwinąć jeszcze działalność serwisową i sprzedaż towarów komplementarnych — takich jak bramy przemysłowe — mówi prezes Projprzemu.

Grupa utrzymała w 2013 r. sprzedaż z poziomu roku poprzedniego (158,6 mln zł), ale zysk netto spadł z 7,3 mln zł do 3,9 mln zł.

— Wyniki są jeszcze pokłosiem kończącej się restrukturyzacji firmy i jest w nich kilka zdarzeń jednorazowych. Proces zakończymy w 2014 r. i wynik za ten rok będzie wynikał już tylko z działalności operacyjnej — zapowiada Piotr Babst. Z powodu wydarzeń politycznych na Wschodzie (osłabienie rubla i hrywny) spółka zaczęła przegrywać kontrakty z lokalnymi dostarczycielami systemów przeładunkowych. Zamierza to wyrównać na Zachodzie.

— Spółka ma potencjał wzrostu przychodów, bo ostatni rok, szczególnie w segmencie konstrukcji stalowych, był słaby. Pod znakiem zapytania pozostaje kwestia rentowności sprzedaży systemów przeładunkowych na rynek wschodni, który daje Projprzemowi kilkanaście procent przychodów. Warto też zauważyć, że przy kapitalizacji przekraczającej 60 mln zł, spółka ma w bilansie nieruchomości za około 30 mln zł, które powoli wyprzedaje — mówi Piotr Łopaciuk z PKO Dom Maklerski.