Gubernatorzy obu państw, reprezentujący królową Elżbietę II, mają znaczenie wyłącznie ceremonialne. Realną wartość decyzyjną mają wyłącznie rozmowy z premierami. Wczoraj w Canberze premier Malcolm Turnbull powitał Andrzeja Dudę i odbył kurtuazyjną rozmowę w cztery oczy, ale demonstracyjnie odwołał swój udział w najważniejszym punkcie całej wyprawy, zapisanym w oficjalnym programie i do ostatniej chwili upowszechnianym jako „Rozmowy bilateralne pod przewodnictwem Prezydenta RP i Premiera Australii”. Naprzeciwko naszej głowy państwa na czele delegacji gospodarzy zasiadła zaledwie Julie Bishop, minister spraw zagranicznych. Premier w taki sposób odreagował wycofanie się przez stronę polską z podpisania gotowego listu intencyjnego (zakazał premier Mateusz Morawiecki) w sprawie zakupu przez naszą marynarkę wojenną dwóch australijskich fregat. Tak dotkliwą protokolarną degradację za granicą prezydent Andrzej Duda gorzko przełknął pierwszy raz w trwającej trzy lata kadencji. [JAZ]
Protokolarna degradacja
opublikowano: 2018-08-20 22:00
Pierwsza w dziejach wizyta prezydenta RP w Australii i Nowej Zelandii (notabene polskiego premiera również nigdy tam nie było) ma cztery wymiary: polityczny, gospodarczy, obronny i polonijny.