Przedsiębiorcy muszą się zjednoczyć

Małgorzata GrzegorczykMałgorzata Grzegorczyk
opublikowano: 2024-05-09 10:19

Prof. dr Michael Otto, szef rady nadzorczej niemieckiej grupy e-handlowej z 16 mld EUR przychodów, która kończyła w Polsce inwestycję za 300 mln EUR, mówi o polsko-niemieckich relacjach, zielonej transformacji, protekcjonizmie i szansach na prześcignięcie USA i Azji.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

– Jak inwestycja w Polsce wpłynie na działalność Grupy Otto

– Jak wieloletni menedżer grupy handlowej ocenia współpracę z polskimi partnerami

– Jak jego zdaniem Europa powinna bronić się przed falą azjatyckich produktów

– Jakie szanse stoją przed Europą

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

PB: Za kilka tygodni Hermes Fulfilment z Grupy Otto otwiera centrum logistyczne w Iłowej. Jakie znaczenie dla działalności Grupy Otto w Polsce ma ta inwestycja?

Prof. Dr Michael Otto: Jesteśmy w Polsce obecni od wczesnych lat 90. ubiegłego wieku z takimi markami, jak: Bonprix, About You, Limango, Hermes Fulfilment i EOS. Importujemy z Polski od kilkudziesięciu lat, w ostatnich latach były to towary za kilkaset milionów euro, głównie meble. Polscy producenci są silni i działają w zrównoważony dla środowiska sposób. Inwestycja w hub rozpoczyna nowy wymiar współpracy. To największa w historii inwestycja Hermes Fulfilment. Jest dowodem, że chcemy wzmocnić działalność w Europie.

Czy były rozważane inne kraje?

Sprawdziliśmy też Niemcy, Czechy i Słowację. Polska okazała się najlepsza: leży w centrum Europy, w pobliżu granicy z Niemcami, więc możemy zaoferować klientom ze wschodniej części Niemiec dostawę następnego dnia, a współpraca z polskimi urzędnikami jest dobra. Nie korzystaliśmy z zachęt inwestycyjnych.

Sztandarowa inwestycja

W 2022 r. Hermes Fulfilment, spółka zajmująca się usługami logistycznymi w Otto Group, zdecydowała się na budowę w Iłowej pod Żaganiem w województwie lubuskim centrum logistycznego za 300 mln EUR. Spółka rozpoczęła tam działalność w lutym 2023 r., zatrudniając 280 osób. Za kilka tygodni centrum rozpocznie pełną działalność. Na 260 tys. m kw. powstało dziewięć hal o łącznej powierzchni 118 tys. m kw. Początkowo firma chciała zatrudnić 1,9 tys. osób, ale zwiększyła ten poziom do 3 tys.

Czy polskie firmy będą teraz mogły sprzedawać bezpośrednio na platformach firm z Otto?

Obecnie nie mogą. Dziś mogą to robić wyłącznie firmy zarejestrowane w Niemczech, czyli także zagraniczne z oddziałami w naszym kraju. Pozwala nam to na nadzór nad partnerami. Wszyscy nasi sprzedawcy muszą podpisać umowę, że np. opłacają obowiązujące cła, a produkty wytwarzane są z zachowaniem standardów społecznych i środowiskowych. Dążymy do utrzymania zaufania do naszej platformy marketplace, więc potrzebuje ona nadzoru. Nie moglibyśmy pozwolić niezweryfikowanym partnerom na korzystanie z niej, chociaż z pewnością zagwarantowałoby to znaczny wzrost.

Od katalogów do e-commerce'u

Założona w 1949 r. w Niemczech przez Wernera Otto Grupa Otto zaczęła od sprzedaży katalogowej butów, potem poszerzyła asortyment o elektronikę, ubrania, wyposażenie domu, meble itd. Obecnie sprzedaje online, a jej marki to m.in. Otto, Bonprix, Limango, About You, oraz przez tradycyjne sklepy stacjonarne (marki Crate & Barrel, Manufactum czy Lascana). Spółki z grupy świadczą też usługi finansowe (m.in. EOS). Grupa składa się z firm handlowych i usługowych zatrudniających ok. 41 tys. pracowników w 30 firmach grupy działających głównie w Niemczech, innych krajach europejskich i USA. W roku finansowym 2022/23 miała 16,2 mld EUR przychodów, z czego 12 mld EUR stanowiły przychody z działalności e-commerce.

Jak zmieniało się pańskie postrzeganie Polski jako sąsiada i partnera handlowego Niemiec?

Wejście Polski do Unii Europejskiej zmieniło bardzo dużo, współpraca się zacieśniła. Po raz pierwszy byłem w Polsce w 1965 r., a od tego czasu przyjeżdżałem tu wielokrotnie. Urodziłem się w Chełmnie i do tej pory jestem związany z tym miastem, wspieram organizowany tam każdego lata festiwal kulturalny. Przez lata odwiedzałem moją nianię, a gdy zmarła w wieku 92 lat, utrzymuję kontakt z jej córką. Mam w Polsce nie tylko prywatne znajomości. W latach 70. byłem członkiem zarządu odpowiedzialnym za zakupy i przyjeżdżałem do dostawców, od których importowaliśmy. Moje relacje z Polską są więc osobiste i bardzo pozytywne. Polska jest też coraz ważniejsza dla Niemiec – to jej piąty partner handlowy, ważniejszy niż Wielka Brytania czy Włochy, które były tradycyjnie istotnymi krajami.

Co pan sądzi o polskich przedsiębiorcach? Czym się różnią od kolegów z innych krajów?

To zdolni ludzie, pracują ciężko, można na nich polegać. Mamy dobre relacje. Kultura biznesowa jest bardziej podobna do niemieckiej niż w przypadku USA czy krajów azjatyckich. W ogóle firmy europejskie mają podobną kulturę, o wiele większe są np. różnice wśród firm azjatyckich. Japonia ma zupełnie odmienną przez historyczne odseparowanie od innych krajów, potrzeba czasu, by zrozumieć ten kraj. Wiem o tym, bo wcześniej wiele towarów importowaliśmy z Japonii, mieliśmy przez wiele lat spółkę w tym kraju. Dziś już nie jest to problemem, bo większość z naszych japońskich partnerów ma oddziały w Niemczech.

Czy polscy przedsiębiorcy powinni wzorem niemieckich starać się budować silne relacje z rządem? Jeśli tak, to jak?

Nie chciałbym radzić. Polscy przedsiębiorcy prawdopodobnie sami wiedzą najlepiej, co robić. Z mojego doświadczenia wynika jednak, że warto budować alianse firm. 15 lat temu założyłem takie stowarzyszenie, które obecnie nazywa się Climate Economy Foundation. Jej członkami są niemieckie firmy, które do 2045 r. chcą być zeroemisyjne. Wspólnie uznaliśmy, że potrzebne są odpowiednie ramy prawne. Nasz alians ma spotkania z kanclerzem i ministrami, mówimy, czego potrzebujemy, by zrealizować nasz cel. Takie rozmowy mają sens. Nie żądamy, tylko przedstawiamy propozycje. Niestety decyzje polityczne nie zawsze są korzystne. Obecnie jest zbyt dużo biurokracji. Należy ją ograniczyć, ponieważ utrudnia rozwój gospodarki.

System zachęt inwestycyjnych w Unii Europejskiej całkowicie się zmienił, niemal nie ma ograniczeń dla pomocy publicznej w niektórych sektorach, np. półprzewodników czy elektromobilności. Jak to się podoba szefowi grupy z dość tradycyjnymi usługami?

To zależy. Jeśli mamy przejść transformację do gospodarki zeroemisyjnej, powinny być do tego zachęty, niższe podatki, by motywować firmy do osiągnięcia tych celów. Są pozytywne subsydia. BioNTech dzięki wsparciu opracował pierwszą szczepionkę na COVID-19. Ale są również przykłady wielu niecelowych subsydiów, na przykład licznych wspierających szkodliwą dla klimatu produkcję, a to przecież nonsens. Spójrzmy na wielkie inwestycje w energetykę wiatrową i słoneczną w Chinach, które odpowiadają za 50 proc. światowych inwestycji w OZE. Jeśli weźmiemy pod uwagę obecna działania, które podejmują Chiny, to jest całkiem możliwe, że staną się klimatycznie neutralne w ciągu kilku lat. Jeśli Europa nie przyspieszy, to przegapi okazję do spozycjonowania się jako silny kontynent. Dlatego należy wspierać zieloną transformację. Zachęty są potrzebne w okresie przejściowym, z jasno zdefiniowanym terminem, kiedy przestaną działać.

Czy Europa może kiedyś importować zieloną energię z Chin?

To zbyt duża odległość, choć w Chinach powstaje gigantyczna farma fotowoltaiczna na pustyni Gobi, z której energia będzie dostarczana na wielkie odległości wewnątrz kraju. Priorytetem dla Europy będzie jednak import zielonego wodoru z krajów arabskich czy afrykańskich, które potrafią go produkować w wyjątkowo konkurencyjnych cenach, o wiele taniej niż na Starym Kontynencie.

Czy Europa powinna chronić swój przemysł?

Protekcjonizm nie jest dobrą drogą. Europa powinna wzmocnić gospodarkę, dać jej siłę, stworzyć odpowiednie ramy prawne, pozwalające przedsiębiorcom na rozwój i kreatywność. To oznacza, że potrzebujemy wolnego rynku, do którego każdy ma dostęp. Wiąże się to jednak z koniecznością przestrzegania obowiązujących reguł. Nie każdy konkurent tak postępuje, a politycy często nie są w stanie tego kontrolować. To jest problem dla europejskich firm. Potrzebujemy równych szans dla wszystkich. Konieczna jest kontrola i zmuszenie firm, by przestrzegały wymagań i standardów Unii Europejskiej.

Grupa Otto, która wyrosła jako firma oferująca sprzedaż wysyłkową, przekształciła się w silnego gracza na rynku e-commerce. Czy celem jest pokonanie Amazona?

Amazon to faktycznie nasz najsilniejszy konkurent i miło, że pani myśli, że mielibyśmy szansę go pokonać, ale nie mamy takich planów. Nasza filozofia i strategia to bardzo dobra obsługa klienta, szybka dostawa, oferowanie tego, czego klient potrzebuje. Dbamy też o zrównoważony rozwój – produkty, które kupujemy, muszą zachowywać określony standard, którego oczekujemy od partnerów. Nie chcemy być największą firmą, ale ważną, gwarantującą zrównoważony rozwój. Chcemy, żeby klienci nam ufali. Mierzymy ich stosunek do firmy, zależy nam, żeby byli zadowoleni, ale jeszcze bardziej – żeby byli do nas entuzjastycznie nastawieni. Dostaję czasem listy od klientów, z których wynika, że tak właśnie jest.

Jaka jest przyszłość e-handlu? Paczki dostarczane przez drony?

W trakcie pandemii koronawirusa zamknęło się wiele sklepów, a e-handel zanotował olbrzymi wzrost. Potem sklepy się otworzyły i ludzie oczywiście do nich wrócili, znowu mogli spędzać czas na zakupach, dotknąć produktów itd. Wzrost e-handlu spowolnił, wszyscy zanotowali spadek, my też. W długiej perspektywie e-handel będzie jednak rósł szybciej niż tradycyjny. W pandemii ludzie się do niego przyzwyczaili, nawet ci, którzy wcześniej nie robili zakupów przez internet, przekonali się, jakie to proste. Perspektywy są więc dobre. Ważne jest jednak, by zapewnić indywidualne podejście do klienta. Wielkie możliwości daje sztuczna inteligencja, szczególnie generatywna, dzięki której możemy poznać gust konkretnej osoby i pomóc znaleźć odpowiedni produkt. Wykorzystujemy też media społecznościowe i docieramy do klientów np. przez influencerów czy life shopping, podczas którego klienci mogą zadawać pytania, a potem zamówić towar jednym kliknięciem.

Jakie zagrożenia i szanse stoją przed Europą?

Problemem jest zbrojny konflikt w Ukrainie. Kolejny to zagrożenie demokracji: kraje demokratyczne są obecnie na świecie w mniejszości. Musimy wzmocnić demokrację. Następna sprawa to zmiany klimatyczne. To ważne tematy, którym trzeba stawić czoła i spróbować rozwiązać w najlepszy możliwy sposób. Z pozytywnych rzeczy: jeśli będziemy w UE współpracować bardziej intensywnie, rządy będą dochodziły do porozumienia, osiągniemy więcej synergii, połączymy siły, Europa ma szansę stać się bardzo konkurencyjna wobec USA czy Chin. Jest to możliwe.

Kiedy?

Nie jestem zbyt wielkim optymistą. Europa potrafiła się jednak zjednoczyć we wsparciu Ukrainy. Musimy wykorzystać to doświadczenie i przenieść je do gospodarki.