W ciągu pierwszych trzech kwartałów 2020 r. sądy ogłosiły postanowienia o upadłości i restrukturyzacji 684 polskich firm. To o 7 proc. mniej niż w analogicznym okresie 2019 r. — wynika z raportu firmy Coface, do którego „Puls Biznesu” dotarł jako pierwszy.

Nowa procedura
Jednak, jak zwraca uwagę ubezpieczyciel w swoim opracowaniu, w rzeczywistości niewypłacalnych firm było więcej. Coface w swoich statystykach uwzględnia jedynie te podmioty, w przypadku których postanowienie o upadłości albo restrukturyzacji ogłosił sąd. A w tym roku sądy pracowały z opóźnieniem ze względu na pandemię. Ponadto w czerwcu rząd ustawą antycovidową wprowadził uproszczone postępowanie restrukturyzacyjne (zwane też uproszczonym postępowaniem o zatwierdzenie układu), na które wiele firm czekało. Nie wymaga ono rejestracji w sądzie. W Monitorze Sądowym i Gospodarczym niewypłacalność w takiej formie ogłosiło 111 firm. Po uwzględnieniu ich łączna liczba niewypłacalności po dziewięciu miesiącach tego roku sięga 795 przypadków, a to o 8 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2019 r.
Wśród wszystkich rodzajów postępowań najwięcej ogłoszono upadłości likwidacyjnych — 390. Stanowią one 49 proc. niewypłacalności. Na drugim miejscu znalazły się popularne przyspieszone postępowania układowe (163), których liczba jednak zdecydowanie spadła na rzecz nowej kryzysowej procedury.
— Przed wejściem w życie ustawy antycovidowej postępowanie o zatwierdzenie układu nie cieszyło się dużą popularnością, bo nie oferowałodłużnikom ochrony przewidzianej w innych trybach restrukturyzacyjnych. Obecnie, wraz z obwieszczeniem o otwarciu przyspieszonego postępowania o zatwierdzenie układu, z mocy prawa zawieszeniu ulegają egzekucje prowadzone przeciwko dłużnikowi. Ich wszczęcie do czasu umorzenia lub zakończenia postępowania jest niedopuszczalne — mówi Paweł Jóźwik, adwokat z kancelarii Stefaniuk & Wspólnicy.
Zwraca uwagę, że liczba publikowanych obwieszczeń o uproszczonym postępowaniu nie musi przekładać się na liczbę układów zatwierdzonych przez sądy.
Będzie więcej bankructw
Zdaniem Grzegorza Sielewicza, głównego ekonomisty Coface w Polsce i regionie Europy Centralnej, statystyki upadłościowe nie wskazują na znaczne pogorszenie sytuacji płynnościowej biznesu w Polsce.
— Za wzrost liczby niewypłacalności odpowiadają jedynie nowe uproszczone postępowania o zatwierdzenie układu. Wysoki przyrost postępowań, który byłby adekwatny do znacznego pogorszenia aktywności gospodarczej notowanego w tym roku w Polsce, jest hamowany m.in. przez różne formy wsparcia dla przedsiębiorstw — mówi Grzegorz Sielewicz.
Dodaje jednak, że pomimo wprowadzanych działań mających na celu ograniczenie wpływu pandemii na sytuację biznesu i gospodarkę, firmy w Polsce odczuwają pogorszenie koniunktury. W pierwszej połowie tego roku w głównych działach naszej gospodarki — przetwórstwie przemysłowym, handlu i transporcie — wskaźniki rentowności obrotu były gorsze. I nie wiadomo, co wydarzy się w przyszłości.
— Kolejny lockdown na poziomie krajowym wydaje się mało prawdopodobny, ale nawet lokalne ograniczenia mogłyby zagrozić stabilności finansowej wielu przedsiębiorstw — twierdzi Grzegorz Sielewicz.
Pandemia jednak nie ustępuje, a w wielu krajach wręcz się nasila.
— Przejściowe zamknięcia fabryk, ograniczenia produkcji, mały ruch w sklepach stacjonarnych — to zjawiska, które nadal będą nam towarzyszyć. Skłonność przedsiębiorstw i samorządów do inwestycji obniża się, a konsumpcja jest uzależniona od sytuacji na rynku pracy. To wszystko sprawia, że w kolejnych kwartałach spodziewamy się wzrostu liczby niewypłacalności — mówi Barbara Kamińska, dyrektor działu oceny ryzyka w Coface.
Najgorzej w usługach
Jeśli chodzi o branże, najwyższy wzrost liczby niewypłacalności odnotowały firmy działające w sektorze usługowym (o 42 proc.), rolnictwie (28 proc.), transporcie (10 proc.) i przetwórstwie przemysłowym (7 proc.). Liczba postępowań spadła natomiast w handlu (o 15 proc.) i w budownictwie ( o 2 proc.). W przypadku usług wzrost niewypłacalności był widoczny już w pierwszej połowie roku. Najgorzej było w sektorze HoReCa (hotele, restauracje i katering) i działalności naukowo-szkoleniowej.
— Wielu przedsiębiorców funkcjonujących w tych branżach nie było w stanie pokrywać kosztów stałych i zobowiązań finansowych bez możliwości generowania dochodów przez wiele tygodni. Sytuacja epidemiologiczna w kraju wciąż nie jest opanowana i wymusza wprowadzanie kolejnych obostrzeń. W związku z tym nie ma widoków na poprawę sytuacji w usługach — mówi Barbara Kamińska.
W przypadku handlu spadek liczby niewypłacalności odnotowali głównie hurtownicy. Więcej natomiast było bankructw wśród podmiotów zajmujących się handlem detalicznym.
— Przyszłość firm handlowych zależy wprost proporcjonalnie od konsumpcji, na którą wpływ będą miały perspektywy dla rynku pracy — mówi Barbara Kamińska.
Z pandemii obronną ręką wyszła budowlanka. Jednak znaczne skurczenie inwestycji ze strony przedsiębiorstw i samorządów, a także niższy popyt na wynajem mieszkań mogą spowodować, że w tym sektorze pojawi się spowolnienie — mówi Barbara Kamińska.