Repolonizacja spółki PKP Energetyka, zapowiedziana przez Jarosława Kaczyńskiego, prezesa PiS, i Jacka Sasina, wicepremiera, jest co najmniej w impasie.
Miała być chwila
PKP Energetyka to spółka dostarczająca energię trakcyjną i będąca właścicielem wielu stacji zasilania. Właścicielem firmy jest dziś jeden z największych funduszy inwestycyjnych na świecie – amerykański CVC Capital Partners, który jest też właścicielem sieci sklepów Żabka. Fundusz kupił PKP Energetykę od państwowej grupy PKP w ramach prywatyzacji w 2015 r., w samej końcówce rządów koalicji PO-PSL. Zjednoczona Prawica, która przejęła władzę jesienią 2015 r., regularnie krytykowała transakcję, a sprzedanej spółce przypisywała znaczenie strategiczne.
Jesienią 2020 r. Reuters napisał, że CVC przymierza się do sprzedaży, a państwowa firma PGE, największy wytwórca energii w Polsce, zadeklarowała wkrótce chęć uczestniczenia w transakcji. Od tego momentu aż do ostatnich publicznych wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, prezesa PiS, i Jacka Sasina, wicperemiera, panowała cisza.
„Prezes PGE finalizuje prace i ważną firmę, ważną również dla naszego bezpieczeństwa, za chwilę odzyska dla Polski” – powiedział 12 października, cytowany przez PAP, Jacek Sasin.
„Jest już chyba podjęta decyzja, że sieci elektryczne linii kolejowych zostaną w bardzo krótkim czasie odkupione” – powiedział z kolei Jarosław Kaczyński.

Problem z ceną
Dziś nasi rozmówcy zaznajomieni ze sprawą mówią, że wtedy, w październiku, rzeczywiście wszystko wydawało się jasne i wynegocjowane. Problemy zaczęły się zaraz po przemówieniach.
Po pierwsze, amerykański fundusz źle przyjął upublicznienie rozmów i ich etap. Uznał, że to nieprofesjonalne, a ponadto stanowi naruszenie ustaleń o poufności. Po drugie, pojawił się problem z ceną, która – jak słyszymy – była już ustalona. Wedle jednych CVC znienacka cenę podniósł, a wedle innych to PGE wyszła z argumentami za tym, by cenę obniżyć. Nie wiemy, która wersja jest prawdziwa, ale wydaje się jasne, że zgody w kwestii ceny nie ma.
Można spekulować, że na wycenę PKP Energetyki wpływ ma świeża legislacja blokująca ceny na rynku energii, uderzająca - według ekspertów - w szczególności w spółki obrotu. Nie jest pewne, czy legislacja dotyczy przewoźników kolejowych, bo interpretacja pojawiają się rozbieżne. Przypomnijmy, że po interwencji z 2019 r., kiedy to rząd po raz pierwszy zamroził ceny energii, PKP Energetyka wyliczyła, że poniosła stratę w wysokości 85 mln zł. Poszła do sądu po odszkodowanie, a sprawa trwa.
Ta sama legislacja negatywnie wpływa na prognozy finansowe również dla samej PGE.
Orlen miał apetyt
Nasi rozmówcy wskazują też, że na horyzoncie majaczy trzeci gracz – PKN Orlen, czyli koncern multienergetyczny, kontrolowany przez państwo. Nasi rozmówcy twierdzą, że w przeszłości koncern zgłaszał potencjalne zainteresowanie zakupem PKP Energetyka, ale nie był w stanie prowadzić tego procesu równolegle z przejmowaniem Lotosu i PGNiG. W obozie państwowym zapadła więc decyzja, że repolonizacją PKP Energetyki zajmie się PGE.
Dziś Orlen przejęcie Lotosu i PGNiG ma już za sobą. Zaprzecza jednak zerkaniu w kierunku PKP Energetyki.
„PKN Orlen nie udziela informacji na temat potencjalnych akwizycji, natomiast w drodze wyjątku informujemy, że spółka nie jest zainteresowana przejęciem PKP Energetyka” – napisało nam biuro prasowe koncernu.
Spółka z listy
PKP Energetyka została przez rząd umieszczona na liście firm „o szczególnym znaczeniu gospodarczo-obronnym”, co oznacza, że na jej sprzedaż CVC potrzebuje rządowej zgody. Jeśli jednak fundusz nie porozumie się z PGE, może dalej prowadzić firmę. Nikt tu nie jest pod ścianą, jak przekonują nasi rozmówcy, dodając, że PKP Energetyka ma perspektywy, a fundusz jest inwestorem długoterminowym.
W 2020 r. Reuters szacował wartość potencjalnej transakcji na 1,8 mld EUR (8,7 mld zł przy obecnym słabym złotym). W 2015 r. CVC zapłacił za spółkę 1,97 mld zł (507 mln USD) plus dług. W latach 2011-20 PKP Energetyka wykonała program modernizacji układów zasilania wart 2 mld zł. Obecnie jest zaś w trakcie realizacji planu inwestycji wartego w sumie 4,4 mld zł.