Tysiące skandynawskich firm jest wystawionych na sprzedaż. To mogą być perełki
Warto rozglądać się po Szwecji. Dwóch na trzech przedsiębiorców idących tam na emeryturę nie ma komu przekazać biznesu.
Szwecja ma poważne problemy ze starzeniem się społeczeństwa. Odsetek osób w wieku poprodukcyjnym jest u Skandynawów jednym z najwyższych na świecie. Ten kłopot dla Szwedów może być szansą dla polskich przedsiębiorców planujących ekspansję. Co roku na sprzedaż wystawianych jest przynajmniej kilkaset szwedzkich małych i średnich firm. Ich właściciele chcą przejść na zasłużoną emeryturę, ale nie mają komu przekazać rodzinnego biznesu.
Niechciane okazje
— Problemy z sukcesją się nasilają. Wiele firm szuka nowego właściciela, a Polacy są mile widziani. Dali się poznać z dobrej strony jako fachowcy, więc pewnie byliby też dobrze przyjęci jako inwestorzy — przekonuje Maud Olofsson, szwedzka minister gospodarki i energii.
Kłopoty Szwedów biorą się stąd, że wyż demograficzny z lat 50., który w latach 70. i 80. rozkręcał szwedzką gospodarkę, właśnie osiąga wiek emerytalny. Wielu przedsiębiorców nie ma komu przekazać firm, więc wystawia ją na sprzedaż.
— Szacujemy, że tylko jedna trzecia przedsiębiorstw, których właściciel chce wycofać się z biznesu, zostaje przekazana następcy w spadku. Reszta trafia pod młotek. I tu właśnie jest szansa dla zagranicznych inwestorów — mówi prof. Leif Melin, dyrektor szwedzkiego Centrum Firm Rodzinnych i Własności.
Ponadto, wystawienie firmy na sprzedaż nie zawsze kończy się powodzeniem.
— 5-10 proc. firm nie znajduje nabywcy i znika z rynku — mówi prof. Leif Melin.
Polscy przedsiębiorcy mogą więc przebierać w ofertach. To zwykle zdrowe firmy, z silną lokalną marką, nowoczesnymi maszynami i utrwaloną siecią dystrybucyjną.
— Tym firmom niczego nie brakuje, poza tym, że nie ma kto się nimi zająć. Potomków często po prostu nie ma albo poszli na studia i nie chcą prowadzić firmy produkcyjnej ojca. Bywa tak, że zakłady zlokalizowane są na prowincji, a dzieci wolą mieszkać w mieście — tłumaczy Aleksander Komorowski z firmy Faktagruppen, która pośredniczy w kontaktach biznesowych między firmami szwedzkimi i zagranicznymi.
Według dziennika "Boras Tidning", firm, które mogą mieć wkrótce problem z sukcesją, jest przynajmniej 45 tys. i zatrudniają łącznie 213 tys. pracowników.
— Ta liczba jest nieco zawyżona, bo w statystykach uwzględnione są też firmy jednoosobowe. Lepszych danych nie ma, ale na pewno te przedsiębiorstwa liczy się na tysiące — zaznacza prof. Melin.
Bez namolności
Mimo gwałtownego osłabienia złotego do korony w ostatnich latach kontakty gospodarcze między Polską a Szwecją nadal są ograniczone. W pierwszym półroczu 2011 r. polskie firmy wyeksportowały za Bałtyk towary za 1,9 mld EUR, co stanowi 2,9 proc. całej polskiej sprzedaży zagranicznej. Wiedza naszych przedsiębiorców o potencjale szwedzkiej gospodarki jest przez to niewielka.
— Z problemu sukcesji w Szwecji korzystają na razie głównie fundusze z Niemiec i USA. Polskie firmy nie wykorzystują tej szansy. To jest atrakcyjny rynek i warto rozglądać się za okazjami — radzi Tadeusz Iwanowski, prezes Polsko-Szwedzkiej Izby Gospodarczej.
Szwecja to ogromny rynek konsumpcyjny — przeciętny obywatel wydaje tam czterokrotnie więcej niż Polak. Eksperci przekonują, że polsko-szwedzka mieszanka mogłaby wyzwolić silny efekt synergii. Można na przykład utrzymać produkcję w Polsce (wykorzystując niskie koszty), a zdobyć technologie zakupionej firmy, jej rynek zbytu i sposób zarządzania.
— Szwecja jest też wymarzonym miejscem dla rozwijania działalności badawczo-rozwojowej. Silnie rozbudowana jest tam współpraca biznesu z uczelniami i zaplecze badawcze, a rząd chętnie dopłaca do działalności rozwojowej —mówi Tadeusz Iwanowski.
Szwedzka minister gospodarki radzi jednak uzbroić się w cierpliwość. Jeśli polski przedsiębiorca znajdzie interesującą go skandynawską firmę, powinien najpierw nawiązać z nią współpracę handlową. Dopiero później powinien wyłożyć właścicielowi swoją ofertę.
— Przedsiębiorcy w Szwecji są bardzo przywiązani do swoich firm. To dzieło ich życia, dlatego będą chcieli oddać je w dobre ręce. Warto więc najpierw zyskać zaufanie właściciela kilkoma udanymi transakcjami —mówi Maud Olofsson.
Często do szwedzkich przedsiębiorców z ofertą kupna zgłaszają się fundusze inwestycyjne. Ale polski inwestor ma nad nimi przewagę już na starcie.
— Właściciele starają się unikać takich transakcji z funduszami, bo oznacza to dla firmy rewolucję. Woleliby sprzedać firmę przedsiębiorcy z krwi i kości, który też będzie traktował firmę jak swoje dziecko — mówi prof. Leif Melin.
Uwaga na wysokie podatki
Szwecja to kraj wyjątkowo wysokich podatków. Dochody państwa w relacji do PKB mają wynieść w 2011 r.
51,1 proc. (prognoza Komisji Europejskiej) — to jeden z najwyższych wskaźników na świecie. W Polsce dochody państwa wyniosą jedynie 38,9 proc. Szwecja słynie jednak z tego, że rząd potrafi dobrze zarządzać pieniędzmi podatników — idą one tam, gdzie będą najlepiej wspierać gospodarkę. Dlatego Szwecja ma jedną z najszybciej rozwijających się gospodarek Europy i zbilansowany budżet — nie musi pożyczać pieniędzy na rynku.
Stawki podatków i ubezpieczeń społecznych w Szwecji
VAT — 25 proc.
CIT — 26,3 proc.
PIT — 58 proc. (średnio, w zależności od lokalizacji)
W tym:
Do budżetu — 25 proc.
Do samorządu — 28,9-34,2 proc.
Podatek od zysków kapitałowych — 30 proc.
Podatek od dywidendy dla nierezydentów — 30 proc.
Źródło: MF Szwecji, Deloitte