Przejrzystość jest kwestionowana

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2015-10-21 22:00

Niedzielne wybory koncentrują uwagę społeczeństwa na partiach, kandydatach, kosztach obietnic etc.

Na szczęście tym razem na dalszy plan schodzi wątek domniemanych oszustw przy liczeniu głosów, ale po 25 października oczywiście może odżyć. Jako obserwator pamiętnego pochodu z 13 grudnia 2014 r. po wyborach samorządowych do tej pory mam w uszach niosący się po warszawskim Trakcie Królewskim wrzask „Fałszerze!”. Zauważmy, że po majowych wyborach prezydenckich panowała w tym wątku kompletna cisza. Wynika z tego, że bardzo groźny dla polskiej demokracji gniew tłumu uzależniony jest od tego, kto wybory wygrywa. A teraz — także w jakich rozmiarach.

Wybory

W najbliższą niedzielę na macierzystym osiedlu enty raz przewodniczę obwodowej komisji wyborczej.

W związku z tym we własnym interesie czuję się w obowiązku stale monitorować materiały samozwańczego tzw. ruchu kontroli wyborów. I muszę przyznać, że poziom histerii niewierzących w czystość liczenia głosów w III RP ciut się obniżył w stosunku do wyborów prezydenckich. Oczywiście zdarzają się jeszcze głupstwa o tzw. ruskich serwerach czy dostawianiu przez komisje kciukiem na kartach dodatkowych krzyżyków. Ale można znaleźć także trochę obserwacji i uwag rozsądnych.

Przywódcy ruchu podjęli konfrontację z Państwową Komisją Wyborczą (PKW), skarżąc się na nią pisemnie do prezydenta Andrzeja Dudy. Chodzi o kilka technicznych postulatów, których zrealizowanie miałoby według nich podnieść społeczne zaufanie do wyników niedzielnych wyborów. Na podstawie wieloletniego doświadczenia jeden oceniam jako bezmyślny — żądanie od 41 komisji okręgowych bardzo pracochłonnego zeskanowania pisemnych protokołów spływających z 27.860 obwodów i zamieszczenie tych skanów na okręgowych serwerach. Przecież komisje obwodowe kopie pisemnych protokołów natychmiast po zakończeniu pracy wywieszają na drzwiach czy szybach swoich lokali. I dosłownie każdy wyborca, a nie tylko podejrzliwy aktyw ruchu, może dane z wersji pisemnej sfotografować i sobie porównać z zamieszczonymi elektronicznie na stronie wizualizacyjnej PKW. Takiej milionowej rzeszy kontrolerów nawet przecinek, ewentualnie różniący obie wersje, nie umknie.

Również inny nieuwzględniony przez PKW postulat ruchu kontroli świadczy o jego wielkiej nieufności.

Ale akurat w tym wypadku uważam, że autorzy odrzuconego wniosku mieli… sporo racji. Chodziło im o systematyczne zamieszczanie na stronie wizualizacyjnej PKW wyników z obwodów niezwłocznie po ich wrzucaniu do systemu. Jako dokonującemu tej właśnie czynności, z pomocą osobistego kodu, naprawdę trudno mi pojąć, czemu kliknięty przeze mnie bezbłędny protokół (błędnych system nie przyjmuje!) nie może zostać upubliczniony w wersji elektronicznej już w noc powyborczą, oczywiście po jego przyjęciu przez komisję okręgową. PKW postanowiła, że wyniki z poszczególnych obwodów znajdą się na stronie wizualizacyjnej dopiero po zatwierdzeniu przez nią zbiorczego protokołu danej komisji okręgowej, czyli realnie najwcześniej w poniedziałek po południu albo dopiero we wtorek.