Przemysł ciężki musi zacząć kreować popyt

Monika Niewinowska
opublikowano: 2001-12-10 00:00

Sytuacja, w jakiej znajduje się przemysł ciężki, jest trudna. Może zatem zaskakiwać fakt, że na jednym z czołowych miejsc rankingu „Gazele Biznesu’’ znajduje się firma Stalprofil z Dąbrowy Górniczej, związana bezpośrednio właśnie z tą branżą.

W normalnych warunkach udrażnianie przepływów kapitałowych następuje za pomocą gotówki pochodzącej z banków. Niestety, polskie instytucje finansowe odwróciły się od pewnych branż, uniemożliwiając im tym samym wyjście z trudnej sytuacji, w której się znalazły.

— Dostrzegając ten problem postanowiliśmy wypełnić tę niszę. Naszą podstawową działalnością jest co prawda handel, ale równolegle zajmujemy się umożliwianiem regulacji należności poprzez barter oraz porozumienia kompensacyjne. Mamy też możliwość zaproponowania naszym partnerom własnych linii kredytowych. Za pomocą tych właśnie działań organizujemy sobie ofertę handlową — wyjaśnia Jerzy Bernhard, prezes firmy Stalprofil.

Na początku lat 90. szanse na urynkowienie polskiego hutnictwa były bardzo duże. Istniały opracowania pozwalające na skuteczne przekształcenia, prowadzące do wzrostu konkurencyjności polskich zakładów. Niestety, zostały one zaprzepaszczone.

Można by powiedzieć, że stało się to w pewnym stopniu na własne życzenie zarządów poszczególnych zakładów, które to zachowywały się w sposób mało elastyczny, nie przyjmując pomocy. Z drugiej jednak strony, nie należy zapominać, że pomoc oferowana przez rząd nie była wystarczająca w stosunku do istniejących potrzeb.

— W polskim hutnictwie zabrakło możliwości, ale też chęci do wprowadzenia odpowiednich zmian restrukturyzacyjnych oraz konsolidacyjnych. Większość inwestycji była przeprowadzana w nieodpowiedni sposób — fundusze były lokowane w technologie substytucyjne zamiast kompatybilne. Efektem takiej struktury inwestycji było pojawienie się wewnętrznej konkurencji, zamiast konsolidacji zapewniającej podwyższenie jakości, wydajności oraz konkurencyjność wspólnej produkcji. Ten kierunek zmian jest całkowitym przeciwieństwem tendencji w hutnictwie światowym. Wszyscy światowi potentaci tej branży łączą się od lat w grupy. Są to działania ponadnarodowe, pozwalające na osiągnięcie olbrzymiej skali produkcji. Bez włączenia się do realizacji tego typu logicznego systemu, zapewniającego podniesienie konkurencyjności kosztowej, utrzymanie się na rynku stanie się już wkrótce niemożliwe — twierdzi Jerzy Bernhard.