Krajowy plan w dziedzinie energii i klimatu to dokument, który nie tylko wskazuje przyszły miks energetyczny, ale też odnosi się do przewidywanych zmian w przemyśle. Dlatego prace nad nim śledzą również przedstawiciele sektora. Najnowszą wersję planu, ogłoszoną w poniedziałek, znamy jedynie w zarysie i to jest pierwszy problem, jaki mają z nim branżowi eksperci. Nawet do samych założeń mają wątpliwości i uwagi, którymi się z nami podzielili.
Za mało na inwestycje
Resort klimatu oszacował, że realizacja transformacji energetycznej będzie wymagać inwestycji rzędu 216 mld zł rocznie w scenariuszu ambitnym lub 208 mld zł rocznie w scenariuszu zachowawczym. Z przedstawionej przez resort prezentacji wynika jednak, że inwestycje w przemyśle to jedynie niewielka część tych kwot.
– Wydaje się, że transformacja największego odbiorcy energii w kraju, czyli przemysłu, nie została w KPEiK dostatecznie doświetlona, na co wskazuje bardzo niska szacowana wartość koniecznych inwestycji – mówi Marcin Dusiło, kierownik projektu Przemysł w Forum Energii.
Jednocześnie pozytywnie ocenia to, że w planie położono duży nacisk na elektryfikację. Dzięki temu krajowa gospodarka będzie mogła ograniczyć zależność od importu paliw kopalnych.
Tylko przykładowe działania
“W dotychczasowych zaprezentowanych przez MKiŚ materiałach wskazano jedynie przykładowe działania dotyczące przemysłu – m.in. w zakresie elektryfikacji wybranych procesów, rozwoju zielonego wodoru czy magazynowania energii. To dobre kierunki, ale wymagają one uzupełnienia” – wskazują natomiast eksperci Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego w przesłanym komentarzu.
Według nich chodzi o doprecyzowanie przepisów prawnych i sposobów finansowania inwestycji. Na ten drugi aspekt zwraca też uwagę Henryk Kaliś, prezes Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu.
– Brakuje nam informacji, skąd zakłady produkcyjne mają pozyskiwać środki na inwestycje, które pozwolą im obniżyć emisję gazów cieplarnianych i skutecznie przeprowadzić niskoemisyjną transformację technologiczną – mówi Henryk Kaliś.
Zielone technologie bez szczegółów
Nie wszystkie procesy przemysłowe – na przykład w chemii czy produkcji cementu – mogą być bardziej ekologiczne przez elektryfikację. Dlatego kluczowe będzie zapewnienie dostępności do niskoemisyjnego wodoru i wsparcie dla technologii wychwytywania i składowania dwutlenku węgla (CCUS).
– W zapowiedzi KPEiK zaanonsowano rolę CCUS w dekarbonizacji niektórych gałęzi przemysłu, jednak więcej uwagi powinno się poświęcić budowie rurociągów CO2 i ustanowieniu operatora systemu przesyłu CO2. Bez tego nie powstaną inwestycje z obszaru CCUS – komentuje Marcin Dusiło.
Zwraca też uwagę, że pod koniec lipca Ministerstwo Klimatu i Środowiska zlikwidowało zespół ds. rozwoju technologii CCUS.
– Pojawiają się też pytania dotyczące finansowania technologii z użyciem zielonego wodoru w przemyśle nawozowym. Koszt produkcji wodoru to największy składnik kosztu ich produkcji, a pozyskanie zielonego wodoru jest dwukrotnie droższe niż wodoru z paliw kopalnych – dodaje ekspert Forum Energii.
Zbyt wolna poprawa konkurencyjności
Plan klimatyczny przewiduje, że w efekcie przeprowadzonej transformacji ceny energii płacone przez odbiorców będą coraz niższe. W scenariuszu ambitnym ceny energii dla przemysłu mają spaść o 9 proc. do 2030 r. i o 28 proc. do 2040 r. W scenariuszu zachowawczym prognozowany jest spadek cen odpowiednio o 4 proc. i 10 proc.
PIPC zwraca uwagę, że prognoza na najbliższe pięć lat nie pozwala myśleć o znacznej poprawie konkurencyjności polskiego przemysłu.
“Koszt energii dla przemysłu w UE już dziś jest średnio dwukrotnie wyższy niż w USA i trzykrotnie wyższy niż w Chinach, co w praktyce uniemożliwia europejskim producentom rywalizację na równych zasadach na rynku globalnym” – komentują eksperci PIPC
Ich zdaniem państwo powinno pomyśleć o mechanizmach stabilizujących ceny energii dla przemysłu energochłonnego, które powinny być wdrożone jak najszybciej.
Pytania o OZE i ceny energii
Z założeniem, że szybsza transformacja to większy spadek cen energii dla odbiorców, zgadza się Marcin Dusiło. Wątpliwości ma natomiast Henryk Kaliś.
– Nie wierzymy, iż w polskich warunkach energetyka systemowa może zaoferować przemysłowi ceny energii, gwarantujące zachowanie konkurencyjności na rynkach globalnych. Nic tu nie zmieni zwiększenie skali inwestycji w OZE – mówi prezes FOEEiG.
Jego zdaniem w KPEiK brakuje analizy, w jaki sposób wymagana wielkość inwestycji w energetyce przełoży się na ceny płacone przez odbiorców energii.
Marcin Dusiło uważa natomiast, że koszty inwestycji w nowe źródła energii mają mniejsze znaczenie niż koszty utrzymania systemu energetycznego. Te z kolei będą niższe, kiedy do systemu włączą się morskie farmy wiatrowe, a później energetyka jądrowa. To źródła o tak zwanej wysokiej dyspozycyjności.
– Kluczowe dla obniżenia kosztów wytworzenia energii elektrycznej źródła to energetyka wiatrowa na lądzie, fotowoltaika i magazyny. Zdaje się jednak, że nie w pełni dostrzeżono niebywałe tempo redukcji kosztów magazynów energii – zaledwie w ciągu ostatnich 10 lat staniały o 75 proc. Niedocenienie tego trendu powoduje, że jest ich w planowanym miksie za mało – dodaje jednak Marcin Dusiło.
Henryk Kaliś uważa natomiast, że kluczowym sposobem na obniżenie kosztów energii dla przemysłu jest ułatwienie budowania źródeł energii przyłączanych bezpośrednio do sieci zakładów produkcyjnych.