Przepychanki decydentów pogrzebią cukrownictwo

Zygmunt Gąsowski
opublikowano: 2000-02-24 00:00

Zygmunt Gąsowski: Przepychanki decydentów pogrzebią cukrownictwo

POLSKI CUKIER: Rynek został w najwyższym stopniu rozregulowany, prywatyzacja zaś przebiega opornie — ocenia Zygmunt Gąsowski. fot. Grzegorz Kawecki

Początek transformacji ustrojowej zastał polskie cukrownictwo nieprzygotowane do konkurencji z krajami wysoko rozwiniętymi. Nasze rozdrobnione rolnictwo miało wysokie koszty produkcji buraków, więc żądało za nie dużo więcej niż przemysł cukrowniczy powinien był płacić. Jednak płacił, bo ulegał presji strajków i blokad oraz naciskom psychicznym. Liderzy związków rolniczych nabrali przekonania, że jak się „ich” przyciśnie, przymusi i zagrozi — to zapłacą. Z drugiej strony rozdrobnione cukrownictwo, z przestarzałą energetyką i przerostami zatrudnienia, okazało się nieefektywne.

POWSTANIE spółki SugarPol — utworzonej już w 1989 r. przez Cukrownie Toruńskie i angielską firmę Berisford Bristar — natychmiast zmobilizowało sejmowych obrońców narodowego charakteru cukrownictwa do ataku. Nie chodziło im o przygotowanie do prywatyzacji gotowych, wielozakładowych struktur. Bezmyślnie, a może raczej przemyślnie, zlikwidowano je w 1990 r., tworząc pod demagogicznymi hasłami aż 76 konkurujących ze sobą podmiotów, kontraktujących buraki oraz produkujących i sprzedających cukier w kraju i za granicą. Rychło okazało się, że samodzielne cukrownie mają kłopoty finansowe i przynoszą gospodarce ogromne straty. Wyszło na to, iż przed podjęciem decyzji gospodarczych politycy nie policzyli, ile ich pomysły będą kosztowały.

UCHWALONA 26 sierpnia 1994 r. ustawa o regulacji rynku i przekształceniach własnościowych w przemyśle cukrowniczym nie spełniła swego zadania. Rynek został w najwyższym stopniu rozregulowany, prywatyzacja zaś przebiega opornie. W ciągu 10 lat sprywatyzowano i to nie całkowicie około 20 proc. mocy wytwórczych przemysłu cukrowniczego. Zamknięto w tym czasie „aż” dwie cukrownie. Ustawa od początku jej funkcjonowania hamuje postęp w porządkowaniu sektora. Zawiera szereg błędów lub może nawet celowych rozwiązań, konserwujących stan istniejący i przyczyniających się do generowania strat.

BŁĘDY TE miała usunąć nowa ustawa, zawierająca regulacje odpowiadające unijnym. Cukrownictwo nie może się już na nią doczekać. W końcu 1998 r. wniesiony został poselski projekt ustawy o produkcji buraków cukrowych i cukru buraczanego oraz o regulacji krajowego rynku cukru. Rząd odpowiedział projektem nowelizacji dotychczasowej ustawy. Oba zostały 22 kwietnia 1999 r. skierowane przez Sejm do komisji. Już 20 lipca podkomisja sporządziła sprawozdanie, koncentrując się na bardzo pilnej sprawie regulacji rynku cukru. Jednak po wakacjach obrońcy narodowych interesów zaczęli wnosić daleko idące poprawki — pilotowane przez Solidarność RI — i faktycznie zablokowali prace legislacyjne. Rzesze plantatorów i pracowników zagrzane zostały do boju o Polski Cukier. Organizatorzy całej akcji nie dodawali jednak, iż przemysł cukrowniczy pozostałby tylko w niektórych polskich rękach i na krótki czas. Obecnie komisja sejmowa na szczęście ma powrócić do wersji wstępnie uzgodnionej w lipcu.

PRZEMYSŁ CUKROWNICZY nie ma szczęścia do decydentów. Reorganizacja goni reorganizację, każda ekipa ma swój pomysł, ale zanim go zrealizuje — już następna wprowadza własny. Nic dziwnego, że przez całą minioną dekadę w cukrownictwie utrwaliły się tymczasowość i frustracja. Aby ta gałąź stała się efektywna — nie da się dłużej produkować niecałych 2 mln ton cukru w 76 przedsiębiorstwach, pracujących średnio po 50 dni w roku. Nie można określić, które cukrownie będą zamykane, ponieważ czeka się najpierw na prywatyzację. Z kolei prywatyzacja nie może nabrać tempa z przyczyn opisanych powyżej — i tak to błędne koło się zamyka.

Zygmunt Gąsowski jest prezesem spółki SugarPol w Toruniu, wiceprezesem Cukrowniczej Izby Gospodarczej