Zaiskrzyło w zarządzie PKO BP po tym, jak Krzysztof Dresler, wiceprezes banku, bez konsultowania się z kimkolwiek wszedł do nadzoru PZU. Dotknięty poczuł się jego szef Zbigniew Jagiełło.
— Prezes wysoce ceni sobie lojalność. Decyzja wiceprezesa, żeby nikogo nie informować o swoich zamiarach, jest dla niego niezrozumiała — mówi osoba związana z bankiem.
Krzysztof Dresler większych konsekwencji chyba nie musi się jednak obawiać. Zbigniew Jagiełło dużo może, ale nie decyduje o wszystkim. Prezes wśród wiceprezesów pełni rolę primus inter pares, czyli przewodniczącego zarządu. Najlepszym przykładem, jak ograniczone są jego możliwości, jest sprawa Mariusza Zarzyckiego, szefa pionu IT, do którego Zbigniew Jagiełło całkowicie utracił zaufanie po tym jak 9 kwietnia padł system informatyczny banku. Do rady nadzorczej trafił wniosek o odwołanie szefa pionu IT. Do dymisji jednak nie doszło, ponieważ za Mariuszem Zarzyckiem wstawił się właściciel — ministerstwo skarbu, które zażądało wycofania tego punktu z porządku obrad i w efekcie w ogóle nie znalazł się on w porządku obrad.
Więcej w piątkowym Pulsie Biznesu