Przetargi są za kosztowne
Brakuje rynkowych zasad oceny wiarygodności firm
NIEJASNE KRYTERIA: Zamawiający ciągle za najważniejsze dowody wiarygodności oferentów uważają zaświadczenia ZUS i urzędów skarbowych, tymczasem o wiele bardziej wiarygodna byłaby polisa ubezpieczeniowa — uważa Waldemar Mazan, arbiter UZP. fot. MP
Wiedza zamawiających i oferentów o rynku robót budowlanych ciągle jest zbyt mała. Wynika to między innymi z faktu, że MSWiA nie wywiązało się z przeprowadzenia badań analitycznych, mimo że od dwóch lat otrzymuje pełną dokumentację od zamawiających. Opracowanie wyników tych analiz pozwoliłoby natomiast na stworzenie nowych przepisów odnośnie oceny wiarygodności oferentów i obniżyło ponoszone przez nich koszty udziału w przetargach.
Mimo szczegółowości przepisów dotyczących zamówień publicznych, istnieją duże luki w regulacjach dotyczących oceny wiarygodności wykonawców. W dalszym ciągu problem badania, czy przedsiębiorstwo jest zdolne do wykonania danego zamówienia pozostawia się temu, kto ogłasza przetarg. Ciągle najważniejszymi świadectwami wiarygodności wykonawcy są zaświadczenia z ZUS, urzędów skarbowych i sądów.
W niektórych firmach zatrudnia się „stacza” do zdobywania zaświadczeń. Nie ma rynkowych zasad oceny firm. Tymczasem podstawowym argumentem przemawiającym za wiarygodnością powinien być fakt, że firma na czas realizacji zamówienia posiada polisę ubezpieczeniową. Jeśli np. przewiduje się dwa lata realizacji robót i trzy lata rękojmi, to firma powinna posiadać ubezpieczenie na pięć lat. Uporządkowałoby to rynek i w szerszym zakresie umożliwiło dostęp do przetargów firmom zagranicznym. Ich wiarygodność sprawdzałby działający na polskim rynku ubezpieczyciel.
Udział zbyt drogi
Zdaniem Waldemara Mazana, arbitra Urzędu Zamówień Publicznych, sekretarza generalnego Federacji Pracodawców i Przedsiębiorców Budowlanych RP, tę sprawę warto również przedyskutować przed nowelizacją ustawy o zamówieniach publicznych, by można było wprowadzić zmiany pozwalające na odbiurokratyzowanie dotychczasowych przepisów.
Brak rynkowych zasad oceny firm jest uciążliwy dla wszystkich ubiegających się o zamówienia publiczne. Najmocniej uderza jednak w mniejsze podmioty, dla których udział w przetargach staje się zbyt kosztowny.
— Z jednej strony sporo środków finansowych pochłania przygotowanie ofert, z drugiej, żąda się od uczestniczących w przetargu zabezpieczeń finansowych, które przetrzymywane są często zbyt długo. Bywa też, że specyfikacje istotnych warunków zamówienia przygotowywane są pod jedną, z góry wybraną firmę. Składający odwołanie musi przedstawić materiał dowodowy, w przeciwnym wypadku arbitraż nie przyniesie oczekiwanych rozwiązań, a jedynie pomnoży koszty. Oferenci coraz częściej korzystają więc z pomocy kancelarii prawnych lub firm doradczych. Nie zawsze jednak gwarantuje to dobre merytoryczne przygotowanie do udziału w przetargu —tłumaczy Waldemar Mazan.
Ministerstwo zaniedbało
— Zbyt często zdarza się, że przetargi na roboty budowlane są źle przygotowane. Zamawiającemu brak np. zabezpieczenia finansowego na prowadzenie robót, co powoduje, że ustalony i przyjęty przy podpisywaniu umowy harmonogram realizowany jest w zależności od wpływu środków finansowych. To niepotrzebnie wydłuża termin robót i naraża firmy budowlane na straty. Pod koniec 1999 roku ogłoszonych zostało co najmniej kilkadziesiąt przetargów, do których powinno się przystąpić dopiero po otrzymaniu budżetu na rok następny, albo po sprawdzeniu, że miasto zabezpieczyło środki na realizację robót budowlanych — twierdzi Waldemar Mazan.
W sytuacji na rynku zamówień publicznych na roboty budowlane najlepiej powinni się orientować przedstawiciele MSWiA. Gdy w 1998 roku nowelizowano ustawę o zamówieniach publicznych, do artykułu 25 dopisany został, na wyraźne życzenie przedstawicieli ministerstwa, ustęp zobowiązujący zamawiającego do przekazywania MSWiA informacji cenowych z postępowania oraz kopii ofert najkorzystniejszych.
Minęły dwa lata i nikt nigdy nie przedstawił informacji, jaki jest wynik prac analitycznych, których prowadzenia podjęło się MSWiA. Tymczasem wyniki tego typu analiz byłyby szczególnie ważne teraz, gdy rozpoczęły się prace nad nowelizacją ustawy o zamówieniach publicznych.