Przewoźnicy drogowi również myślą o proteście

Lisowski Artur, Otto Patrycja
opublikowano: 2000-06-15 00:00

Przewoźnicy drogowi również myślą o proteście

Transportowcy oskarżają rząd o złą politykę

ODSZKODOWANIE: Spedytor ma prawo domagać się rekompensaty w Zrzeszeniu Przewoźników Polskich. Można ją uzyskać, gdy strajki były nielegalne. Z takiej pomocy korzystają najczęściej przewoźnicy międzynarodowi — mówi Grzegorz Komorowski z Roko Trans. fot. ARC

Przewoźnicy drogowi rozumieją protesty kolejarzy. Twierdzą, że ich powodem jest zła polityka transportowa rządu. Grożą, że jeżeli w dalszym ciągu będą rosły ceny benzyny, sami są gotowi zablokować drogi.

Większość przedstawicieli firm transportowych liczy na zysk w przypadku strajku kolejarzy. Dwa lata temu, kiedy odbył się największy strajk PKP, kolej stanęła na pięć dni. Na razie groźba paraliżu PKP została oddalona. Nie jest to jednak jedyny ostry protest, do którego może dojść w najbliższym czasie. Strajki planują między innymi rolnicy, którzy mogą znów zablokować drogi.

— Strajki mają bardzo duży wpływ na przewóz towarów i działalność firm transportowych. Nie ma żadnej ochrony przed takimi protestami. Trzeba się z tym pogodzić. Ważne jest, że nie można na ten czas przestać pracować. Z trudnościami trzeba dać sobie radę samemu. Oczywiście zysk się w związku z tym zmniejszy, ale zawsze jakiś będzie — mówi Tadeusz Gębski z firmy Eko-System Transport.

Koszty protestu

Przedstawiciele firm transportowych podkreślają, że koszty przerwy w pracy są bardzo duże.

— Jeden dzień przestoju kosztuje około 300 DEM (630 zł) — podkreśla Tadeusz Gębski.

Większość przedsiębiorstw transportowych rozumie protesty kolejarzy, uważają oni jednak, że w czasie ich trwania to oni są najbardziej poszkodowani.

— Trudno jest chronić się firmom transportowym przed strajkami różnych grup zawodowych. Wiemy, że sytuacja wielu ludzi jest trudna, nie może być jednak tak, że wszystkie koszty muszą ponosić transportowcy. Jeżeli nasza firma spóźnia się z dostawą, to za każdy dzień zwłoki płacimy kary umowne sięgające nawet 200-300 DEM (420-630 zł). Zgodnie z prawem transportowym można zapłacić karę nawet do wysokości frachtu — wyjaśnia Marina Sienkiewicz, współwłaściciel firmy Apport.

Podobne zdanie na ten temat ma Grzegorz Komorowski z firmy Roko Trans.

— Firmom trudno jest zabezpieczyć się przed ewentualnymi strajkami. Nie można ograniczyć ich wpływu na prowadzone przewozy. Dobrze jest, gdy policja informuje o objazdach, jest wtedy szansa, że ominie się przeszkody i z małym opóźnieniem dotrze do odbiorcy. Trudności pojawiają się w przypadku, gdy nasi zleceniobiorcy mają dalsze zobowiązania. Na skutek niezrealizowania na czas zamówienia grożą sankcje w postaci kar umownych — opowiada Grzegorz Komorowski.

— Nasza firma na czas strajku nie może po prostu zawiesić swojej działalności. Ciężarówki warte są przecież po kilka milionów złotych — zaznacza Marina Sienkiewicz

Wpływ kolei

Przedstawiciele firm przewozowych podkreślają, że transport kolejowy nie jest niezastąpiony. W niektórych przypadkach jest jednak inaczej.

— Nie można zastąpić kolei innym rodzajem transportu przy przewozach masowych, czyli węgla lub zboża, zwłaszcza gdy są to ładunki w kontenerach. Często jest to transport kombinowany — wymienia Tadeusz Gębski.

Przewóz towarów koleją trwa o wiele dłużej niż innymi środkami transportu.

— Firmy, które decydują się na transport kolejowy, nie przejmują się dniem przerwy. Nie można więc powiedzieć, że transport drogowy zyska na strajku PKP — mówi Marina Sienkiewicz.

Na znaczny wzrost liczby klientów, w razie ewentualnego strajku kolejarzy, liczą firmy zajmujące się transportem osób.

— Nie chcemy wzbogacić się na kłopotach kolejarzy. To nie ich wina, że restrukturyzacja kolei trwa tak długo. Faktem jednak jest, że ludzie będą musieli czymś jeździć, gdy zabraknie transportu kolejowego — mówi Aleksander Reisz, przewodniczący Rady Związku Międzynarodowych Przewoźników Drogowych.

Zła polityka

Firmy transportowe podkreślają, że rozumieją problemy kolejarzy, bo niedługo sami mogą zacząć blokować drogi.

— Ciągłe podwyżki cen paliw wpływają na złą kondycję przedsiębiorstw transportowych. Jeżeli dalej tak pójdzie, to sami będziemy strajkować — ostrzega przedstawiciel ZMPD.

— Niedawno słyszałam, że znowu zamierza się podnieść ceny benzyny. Takie podwyżki odbijają się na przedsiębiorstwach transportowych — zaznacza Marina Sienkiewicz.