Przynajmniej sobie nie szkodzić

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2014-12-09 00:00

Wyszehradzki czworokąt stał się abstrakcją, utrzymywaną głównie dla samozadowolenia władców.

Grupa Wyszehradzka była pożytecznym bytem politycznym ponad dwie dekady temu, gdy Polska, Węgry, Czechy i Słowacja (na początku — Czechosłowacja) wspólnie obrały kurs ku Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego oraz Unii Europejskiej. Od czasu jednak, gdy osiągnęliśmy członkostwo obu tych struktur, czyli od dziesięciu lat — wyszehradzki czworokąt stał się abstrakcją, utrzymywaną głównie dla samozadowolenia władców.

ARC

W tym tygodniu V4 — takie jest angielskie oznaczenie grupy — ożywia się aż na dwóch poziomach. We wtorek w Bratysławie spotykają się premierzy, a w czwartek w Pradze prezydenci. Będzie okazja do podwójnej wymiany poglądów przed Radą Europejską 18-19 grudnia, prowadzoną pierwszy raz przez Donalda Tuska. Ten ważny szczyt poświęcony zostanie m.in. przedstawionej przez nową Komisję Europejską perspektywie wzrostu gospodarczego.

Wyszehradzkie realia są jednak zupełnie inne, niż widzą to politycy uśmiechający się na wspólnych zdjęciach. Dowodem jest kolejne już czeskie uderzenie w polską żywność. Blokująca nasz eksport instrukcja sanitarna niezgodna jest z prawem unijnym i podważa sens przynależności obu państw do UE.

Polscy producenci potwierdzają, że czeskie władze z maniackim uporem nasilają okresowo walkę z naszą żywnością, a przecież najlepszymi kontrolerami jej jakości są sami Czesi, wykupujący ją w sklepach u siebie i hurtowo w polskim pasie nadgranicznym. Komentując najnowsze kłopoty branży żywnościowej, wicepremier Janusz Piechociński stwierdził, że „Od dawna iskrzyło z Czechami i jest to spowodowane m.in. względami politycznymi”.

Dzisiejszy szczyt V4 to znakomita okazja do spotkania się premierów Polski i Czech i zduszenia konfliktu z najwyższego szczebla. Czy tak się stanie? Pytanie retoryczne…