Pierwsze firmy oferujące mieszkania na wynajem pojawiły się na naszym rynku w 2015 r. Dlaczego właśnie wtedy? Bo właśnie wtedy - jak wyjaśnia Krystyna Pietruszyńska, starszy konsultant w firmie JLL - nasz kraj stał się atrakcyjny dla takich podmiotów. Co więcej nasz rynek pozwala osiągnąć 5-procentowe stopy zwrotu z tego typu inwestycji, podczas gdy na rynkach państw zachodnioeuropejskich było to niespełna 3 proc.
Od tamtego czasu do Polski przychodzą kolejni europejscy potentaci, którzy podpisują umowy z działającymi u nas deweloperami i kupują ich inwestycje liczące setki mieszkań. Pojawiają się również rodzime podmioty specjalizujące się w najmie instytucjonalnym. Jednym z nich jest firma Resi4Rent, która – jak twierdzi jej prezes Sławomir Imianowski – jest na uprzywilejowanej pozycji jeśli chodzi o możliwość zakupu mieszkań. Dlaczego? Bo jej ważnym współwłaścicielem jest firma deweloperska Echo Investment.
Rynek najmu instytucjonalnego rozwija się u nas dynamicznie i takie firmy, jak wspomniana Resi4Rent, czy opisywany na łamach „Pulsu Biznesu” skandynawski Heimstaden może stanowić zagrożenie dla prywatnych właścicieli.
- Nie czujemy na razie zagrożenia wynikającego z tego, że pojawiają się duzi gracze, nasi konkurenci – przekonuje Jacek Kusiak, prezes i współzałożyciel Stowarzyszenia Nieruchomości na wynajem Mieszkanicznik.
W jego opinii w Polsce, podobnie jak i w Europie Zachodniej, wciąż będą amatorzy wynajmowania mieszkań od osób prywatnych, bo ten model też ma swoje plusy.
Duże prywatne instytucje oferujące mieszkania na wynajem nie są i długo jeszcze nie będą dominującymi podmiotami na naszym rynku – przekonuje z kolei Przemysław Chimczak-Bratkowski, prezes fundacji Rynku najmu oraz partner w THINK CO.
Wszystkie odcinki Pulsu Biznesu do słuchania znajdziecie na stronie www.pb.pl/dosluchania i w aplikacjach podcastowych, w tym na Spotify i Apple Podcasts.