Władimir Putin zadeklarował, że nie planuje interwencji militarnej na Krymie.

- Nie będziemy walczyć przeciwko narodowi ukraińskiemu. W tej chwili nie widzimy konieczności interwencji, zdecydujemy się na to jedynie, jeśli zagrożone będzie życie i zdrowie naszych obywateli i obywateli bratniego kraju Ukrainy – mówi Władimir Putin, prezydent Rosji, na specjalnej konferencji prasowej.
Zapewnia, że nie będzie to agresja, lecz pomoc
- Bardzo często jesteśmy oskarżeni o bezprawność działania, więc pytam a działania USA w Afganistanie czy Libii miały uzasadnienie w prawie. Nasi partnerzy, w szczególności z USA, zawsze bardzo jasno formułują swoje interesy geopolityczne i się ich trzymają, a potem mówią „kto nie z nami ten przeciwko nam” i w ten sposób ściągają za sobą cały świat. My działamy wyłącznie prawomocnie, sam zawsze wspierałem normy prawa. Nawet jeśli podejmę decyzję o użyciu sił zbrojonych, to będzie ona umocowana w prawie, bo zwrócił się o to do nas z prośbą prawomocnie wybrany prezydent Ukrainy. Nasz interes narodowy uzasadnia akcję humanitarną w obronie naszych obywateli i obywatele państwa bratniego. Przewrót w Kijowie odbył się z naruszeniem prawa. Zachód wsparł niekonstytucyjny przewrót i przejęcie władzy, ale jestem gotów współpracować nawet z taką władzą – mówi Władimir Putin.
Zapytany o siły, które poruszają się po Krymie, Putin przekonywał, że nie są to wojska rosyjskie.
- To są lokalne siły samoobrony, to nie są Rosjanie. Mundury można kupić w zwykłym sklepie. To, że profesjonalni w działaniu o niczym nie świadczy - atakujący w Kijowie byli szkoleni w Polsce, Litwie i Ukrainie. My nie uczestniczyliśmy w szkoleniu sił samoobrony na Krymie – mówi Władimir Putin.
Przekonuje, że Rosji nie zależy mu na odłączeniu Krymu od Ukrainy.
- Nie jest rozpatrywany wariant przyłączenia Krymu do Rosji. Tylko obywatele w przejawie własnej woli mogą i powinni określać swoją przyszłość. Jeśli pozwolono to zrobić w Albanii czy Kosowie, to także inni mają prawo. My nie będziemy prowokować ani podgrzewać takich nastrojów – mówi Władimir Putin.
Wczorajszy spadek giełdy w Moskwie o ponad 10 proc. uznał za zbyt gwałtowną reakcję.
- Rynki wykazywały się pewną nerwowością jeszcze przed wydarzeniami na Ukrainie. Było to związane z tym, co się dzieje w USA – inwestorzy wybrali inwestowanie w USA i wycofywali kapitał z rynków wschodzących. Najbardziej ucierpiały Indie, Rosja mniej. To fundamentalna przyczyna spadków. Napięcia takie, jak na Ukrainie, zawsze negatywnie wpływały na rynek, pieniądze lubią stabilność i ciszę, ale to przejściowe spadki – mówi Władimir Putin.
Prezydent Rosji ostrzegł Zachód przed nałożeniem sankcji na Rosję.
- O skutkach tych sankcji powinni myśleć ci, którzy zamierzają je wprowadzić. W świecie, gdzie wszyscy są od siebie zależni, można spróbować komuś zaszkodzić, ale straty będą po obu stronach. Wszelkie groźby są bezproduktywne i bezsensowne. Szykujemy się do szczytu G8 i będziemy gotowi jeśli zechcą przyjechać.