Ci, którzy dwa, trzy lata temu wyjechali do pracy za granicę, coraz częściej myślą o powrocie i pytają o pracę w kraju.
Od kilku miesięcy do firm rekrutacyjnych Hays, Bank Danych o Inżynierach i AG Test HR wpływają od emigrantów zarobkowych pytania o pracę w Polsce. Jeszcze rok temu takich podań w ogóle nie było. Informacje o rynku pracy chcą zdobyć przede wszystkim osoby z wyższym wykształceniem.
Dwie grupy
Jedną grupę pytających o możliwości w kraju stanowią młodzi ludzie, którzy wyjechali z Polski jako świeżo upieczeni absolwenci.
— Skusiły ich pieniądze. Jednak prace, które wykonują za granicą, nie są zbyt ambitne. Pytają, co mogą robić w kraju. Finanse czasem nawet schodzą na dalszy plan — mówi Agnieszka Flis z AG Test HR.
Druga grupa to doświadczeni inżynierowie, konstruktorzy, informatycy, programiści i finansiści.
— Specjaliści, którzy pierwsi ruszyli za granicę za chlebem. Teraz, zmęczeni emigracją, tęsknotą za bliskimi oraz ciężką pracą, myślą o powrocie. Dwa, trzy lata to taka granica, po której przekroczeniu emigranci zastanawiają się, czy ściągnąć rodzinę i zostać na obczyźnie dłużej, czy może wracać — uważa Radosław Knap z Banku Danych o Inżynierach.
Dlaczego rozważają powrót? Przyciągają ich optymistyczne wieści z kraju. Gospodarka rozwija się w tempie ponad 7 proc. rocznie, spada bezrobocie, rosną pensje. Emigranci kontaktują się z firmami doradztwa personalnego. Piszą do nich e-maile, przysyłają podania. Na internetowych forach branżowych rozmawiają z kolegami po fachu.
Radosław Knap wylicza, że na 86 tys. podań od inżynierów, które jego firma ma w swojej bazie, prawie 1 proc. pochodzi od osób przebywających na emigracji.
— W tej chwili mają duże szanse na dobrą pracę w Polsce. Ich atutem jest znajomość angielskiego i doświadczenie w pracy w firmach o zachodniej strukturze — podkreśla specjalista z Banku Danych o Inżynierach.
Jego zdaniem, w niektórych zawodach inżynieryjnych różnice w zarobkach nie są tak duże, jak jeszcze rok, dwa lata temu.
— Na przykład inżynier automatyk z doświadczeniem może w Polsce zarobić 2 tys. euro, gdy w Wielkiej Brytanii 2,5 tys. euro. No, a przecież jest spora różnica w kosztach utrzymania — zauważa Radosław Knap.
Nie w każdym jednak zawodzie różnica się zmniejsza. Iwona Utach z Hays Polska opowiada, że ostatnio otrzymała e-maile od trzech młodych ludzi, którzy są na Wyspach spedytorami.
— Rozważają powrót, ale są nim trochę przerażeni. Mają dosyć emigracji, ale trudno im zrezygnować z wyższych niż w Polsce zarobków. W kraju zarobią 3-4 tys. zł brutto. Tam dostają tyle samo, ale netto. Wszystko jest więc kwestią motywacji i priorytetów — stwierdza Iwona Utach.