Do 12 listopada do PZU wpłynęło około 48 tys. zgłoszeń szkód spowodowanych powodziami. Ubezpieczyciel wypłacił klientom już prawie 400 mln zł zaliczek i odszkodowań oraz wydał decyzje w ponad 96 proc. zgłoszonych szkód. Najwyższa wypłata z polisy firmowej wyniosła 6 mln zł, a z polisy indywidualnej 633 tys. zł.
W III kw. zysk netto ubezpieczeniowego lidera rynku spadł prawie o 18 proc. — do 1,25 mld zł. Na koniec września PZU prognozował docelową wartość odszkodowań powodziowych na około 500 mln zł brutto, w tym 275 mln zł brutto na udziale własnym (pozostała część była po stronie reasekuratorów).
— Dzisiaj mamy prawie 50 tys. zgłoszonych szkód w tym zakresie, a dziewięćdziesiąt kilka procent to szkody zlikwidowane albo wypłacone w zaliczkach. Z kwoty 500 mln zł wypłaciliśmy już około 400 mln zł odszkodowań. Obecnie trafiają do nas już tylko pojedyncze zgłoszenia, ale na to mamy rezerwy — mówi Artur Olech, prezes PZU.
Ograniczone straty
III kw. był kolejnym w tym roku, w którym klienci PZU doświadczyli działania gwałtownych zjawisk pogodowych. Szkody w uprawach rolnych wiosną odjęły z wyniku za II kw. ponad 220 mln zł. Łącznie od stycznia do końca września było to 447 mln zł.
— Ten rok jest bardzo wymagający, jeśli chodzi o zjawiska pogodowe, szczególnie w dwóch ostatnich kwartałach. Z punktu widzenia wyniku grupy maksymalna ekspozycja na udziale własnym w III kw. wyniosła 275 mln zł brutto. To nie jest kwota, która bardzo mocno wpłynęła na sytuację finansową spółki, bo część obciążeń wynikających z wypłaty odszkodowań pozostała po stronie reasekuratorów — mówi Artur Olech.
Prezes podkreśla, że dokonując przeglądu obszarów, w których należy podjąć szybkie decyzje, w połowie roku zarząd zdecydował o lepszym zabezpieczeniu się na wypadek zdarzeń katastroficznych i poprawił program reasekuracyjny.
— Pierwsze szacunki dotyczące skali powodzi były bardzo niepokojące. Bardzo mocno przygotowaliśmy się do obsługi szkód. Działaliśmy bardzo szybko i niestandardowo w tej trudnej sytuacji. Dzięki temu udało nam się zbudować wiarygodność w regionach dotkniętych powodzią. Satysfakcja klientów wzrosła. Mamy mniej niż 1 proc. skarg wobec 7-8 proc. w poprzednich kwartałach — mówi Artur Olech.
Dobra okazja
Prezes PZU podkreśla, że wewnętrzne szoki — takie jak wrześniowa powódź — to okazja to przeprowadzenia pewnych zmian także w sferze rozwiązań systemowych i regulacyjnych.
— To okazja do refleksji dotyczącej naszego dialogu z rynkiem i regulatorem na temat powszechnych ubezpieczeń katastroficznych. Uważam, że to dobry moment, aby na bazie tego wydarzenia porozmawiać o tej powszechności, co mam nadzieję, zwiększy poziom ubezpieczeń w Polsce. Może odczarujemy ten 2,2-2,3-procentowy udział ubezpieczycieli w PKB i dojdziemy do średniego poziomu w Europie, czyli 7-8 proc. Na razie jesteśmy na szarym końcu — mówi prezes PZU.
Według danych Polskiej Izby Ubezpieczeń w segmencie gospodarstw domowych ubezpieczonych jest średnio 49 proc. nieruchomości, jednak około 30 proc. jest niedoubezpieczonych. Zabezpieczenie finansowe budynków jednorodzinnych sięga ponad 70 proc., a wielorodzinnych 40 proc.