Za miesiąc startuje PZU Direct. Sensacji nie będzie
Przychody PZU wzrosły o połowę, a zysk o połowę spadł. Przyjrzymy się kosztom — zapowiada prezes.
11,88 mld zł zebrała grupa PZU w pierwszym półroczu. To o 4 mld zł (50,6 proc.) więcej niż przed rokiem. Wzrost to głównie zasługa spółki życiowej, która zebrała 7,4 mld zł, o 3,8 mld zł (105,6 proc.) więcej. Ubezpieczyciel nie zawdzięcza tego agentom, lecz bankom. Składka z bancassurance wzrosła z 0,43 mld zł do 4 mld zł (842 proc.). I to koniec dobrych wieści. W pierwszym półroczu grupa zarobiła na czysto 1,3 mld zł, wobec 2,6 mld zł przed rokiem.
— Spadek zysków wynika tylko i wyłącznie z sytuacji na giełdzie. Przychody z lokat spadły o 2 mld zł. Na to nie mieliśmy wpływu i niewiele mogliśmy zrobić Jestem zadowolony ze wzrostu przypisu, ale jeszcze bardziej z tego, że rośnie szybciej niż koszty — mówi Andrzej Klesyk, prezes PZU.
Związki walczą
Koszty działalności ubezpieczeniowej w spółce życiowej wzrosły o 5,5 proc., a w majątkowej o 2,4 proc. Utrzymanie kosztów w ryzach nie będzie takie proste. Związkowcy weszli z zarządem w spór zbiorowy, domagając się podwyżek. Ich moc jest spora, bo do związków należy ponad 20 proc. pracowników PZU.
— Będziemy musieli usiąść i przedyskutować system wynagradzania i motywowania pracowników. Badania pokazały, że większość pracowników nie odczuwa związku między wynikami pracy a płacą. Poprzedni zarząd podpisał dziwne porozumienie, na mocy którego wszyscy pracownicy mieli dostać dwa razy w roku premię 20 i 30 proc. pensji, jeśli firma zrealizuje plan. Pracownicy nazwali to „netzlówką”. Spółce majątkowej się nie udało i być może stąd rozczarowanie niektórych. Najwyższa pora, aby w PZU wprowadzić nowy system zarządzania zasobami ludzkimi. Płace w PZU są na poziomie średniej w sektorze finansowym, a w centrali zarabia się nawet lepiej niż w bankach. Nie zapominajmy przy tym, że centrala jest bardzo duża — mówi Andrzej Klesyk.
Prezes unika jednoznacznej deklaracji, czy grupy, która zatrudnia 16 tys. pracowników, nie trzeba odchudzić.
— Koszty administracyjne są o 2-4 pkt proc. za duże. Staramy się poprawić efektywność. Dzięki przetargom bardzo znacząco redukujemy koszty zakupów. Przyglądamy się też wykorzystaniu tego, co zostało zakupione w poprzednich latach. A jest co analizować, bo niekiedy jest tak, że na 8 pracowników jest 10 drukarek. Jednak, jeśli chcemy aspirować do miana najlepszych graczy w regionie, to musimy poprawić efektywność i w przyszłości przyjrzeć się również wielkości zatrudnienia — mówi Andrzej Klesyk.
Direct w blokach
Analitycy chłodno oceniają wyniki polskiego giganta. Wskazują, że gdyby nie bancassurance, PZU rósłby wolniej niż rynek. Władze to dostrzegają.
— Najpierw chcemy zahamować spadek udziału w rynku, a potem rosnąć co najmniej tak szybko jak rynek. Walczę z opinią, że PZU jest skazany na spadek. W bancassurance pokazaliśmy, że może być zupełnie inaczej — mówi Andrzej Klesyk.
Prezes chce, by nie tylko ubezpieczenia bankowe rosły szybko.
— Chcemy umacniać pozycję w ubezpieczeniach grupowych i bardzo znacząco zwiększyć pozycję w indywidualnych. Przede wszystkim ochronnych — zapowiada Andrzej Klesyk.
Ambitne zadanie jest też przed spółką majątkową.
— W ubezpieczeniach majątkowych chcemy mieć przynajmniej 50-procentowy udział w rynku. Aby tak się stało, musimy zwiększyć udział w rynku polis komunikacyjnych — wyjaśnia Andrzej Klesyk.
Wkrótce ruszy PZU Direct, jednak gigant nie wiąże z nim przesadnych nadziei.
— Zapowiadaliśmy uruchomienie go do końca lata i jak dobrze pójdzie, to dotrzymamy terminu. Jesteśmy już w fazie testów. Jednak wartość rynku direct jest mniejsza niż przypis jednego oddziału PZU. Nie jest to dla nas osobny biznes, lecz kolejny kanał dystrybucji. Dziś polisy sprzedają nasi agenci, multiagencje czy brokerzy. Dzięki direct dojdzie telefon i internet. Nie chcemy być największym ubezpieczycielem direct, bo wtedy konkurowalibyśmy z naszymi agentami. Interesuje nas wzrost sprzedaży polis komunikacyjnych, a to, jaka część będzie pochodziła od agentów, a jaka z direct, nie ma znaczenia — tłumaczy Andrzej Klesyk.
Prezes zaznacza, że direct nie jest dla PZU kosztowny.
— To będzie jeden z najtańszych systemów, jaki kiedykolwiek powstał. Najbardziej kosztowna w direct jest budowa marki, a my tego nie musimy robić. Druga to system taryfikacyjny, który już przecież mamy. Mamy też call center i nie musimy go budować. Zostało zbudowanie serwisu internetowego, co nie jest zbyt kosztowne, i zintegrowanie całości — dodaje Andrzej Klesyk.
Grzegorz Nawacki