Rachunek nie może być kością niezgody

Paweł Zielewski
opublikowano: 2002-08-26 00:00

Przed tygodniem opublikowaliśmy list czytelnika, któremu internetowe Inteligo odmówiło założenia konta firmowego, ponieważ klient nie posiadał jeszcze numeru NIP. Z kolei urząd skarbowy nie chciał przyznać NIP-u bez podania numeru konta. Pat.

Publikacja wywołała dyskusję: na ile banki internetowe mogą pozwolić sobie na pewne odstępstwa od przyjętych sztywnych procedur, czy drobne odstępstwa mogą wpłynąć na ich bezpieczeństwo i czy w podobnych przypadkach nie można sobie poradzić w inny sposób.

— Każda działalność, a w szczególności działalność gospodarcza wymaga inicjatywy i przedsiębiorczości. Sam jestem na etapie zakładania firmy i w związku z tym mam obowiązek otworzenia konta firmowego. Zdecydowałem się na konto Inteligo. Tak jak cytowany przez „PB” przedsiębiorca rozeznałem warunki otworzenia konta w e-banku i znalazłem wyjście. Rozumiem i nie mam zastrzeżeń do procedur e-banku, chociażby ze względu na wymogi bezpieczeństwa, wobec czego otworzyłem konto w banku „marmurowym”, z założenia traktując je jako tymczasowe. Po zakończeniu rejestracji zlikwiduję to konto, pozostając przy Inteligo. Polecam mniej kontestacji, a więcej kreatywności — skomentował w portalu www.pb.pl jeden z czytelników.

Sposób czytelnika, chociaż — wydawałoby się — oczywisty i prosty, nie znalazł uznania w oczach innych. Potencjalnych i rzeczywistych posiadaczy kont firmowych w e-bankach denerwuje w nim to, że jest kosztowny. Już nawet nie chodzi o czasochłonność, ale o pieniądze, mimo że na pierwszy rzut oka nie są one duże.

Internauta podpisujący się Mirek nawiązując do poprzedniego listu pisze:

— Rzeczywiście pana rozwiązanie jest często stosowane. W moim wypadku było podobnie. Wybrałem Inteligo, ale po podobnych trudnościach założyłem konto w ING Banku Śląskim. Niestety, kosztowało mnie to dodatkowo około 150 zł (założenie konta, miesięczna opłata za prowadzenie rachunku, koszt zamknięcia konta, aktywacja usługi HaloŚląski). Nie zdecydowałem się już na powrót do Inteligo i ostatecznie wylądowałem w Volkswagen BankDirect.

Rozważania na temat elastyczności banków internetowych uciął w pewnym momencie sam zainteresowany — autor cytowanego przed tygodniem listu do redakcji. Uznał, że można i tak — przenieść się na chwilę do banku tradycyjnego, założyć w nim konto dla firmy, podać urzędowi skarbowemu jego numer, uzyskać NIP i dopiero później z tym NIP-em udać się do e-banku. Nie w tym jednak tkwi sedno sprawy:

— Problemem jest tu jednak nie brak mojej zaradności, lecz sama instytucja, która jawi się jako przyjazna klientowi. Przecież wewnętrzną procedurę można skonstruować inaczej, zaś wymogi bezpieczeństwa są, moim zdaniem, dostatecznie wypełnione szeregiem innych dokumentów. Pytanie za 100 punktów: Gdyby był pan właścicielem banku, czy chciałby pan, aby pańscy klienci musieli kombinować, ryzykując ich utratę, czy też zmierzałby pan do usprawnienia procedury?

Co do pańskiej sugestii zaś — wolę wykorzystywać swoją kreatywność w innym celu niż zwykłe zakładanie konta — czego panu jak i wszystkim małym (i nie tylko) przedsiębiorcom życzę i co było przesłanką mojego listu do „PB”.

Pozdrawiam, MK.

Przyłączając się do życzeń — to by było na tyle.