Radom tworzy trzy strefy
Wojskowe lotnisko ma przyciągnąć kurierów i spedytorów
POPRZEĆ DZIAŁANIEM: Z własnej inicjatywy tworzymy stronę internetową dla strefy i informujemy o niej naszych duńskich oraz włoskich partnerów. Takie działania nie zastąpią jednak szerokiej promocji, na którą Radom powinien przygotować środki w przyszłorocznym budżecie. Samo stworzenie opracowania nie będzie wystarczało — mówi Grzegorz Rutkowski z firmy Uniconsult. fot. ARC
Władze Radomia, chcąc ograniczyć rosnące bezrobocie, zamierzają utworzyć trzy strefy atrakcyjności przemysłowej. Specjaliści twierdzą, że największym ich atutem mogą być przychylność władz i wykształcona kadra. Zagrożeniem są bliskość SSE w Starachowicach oraz nie do końca uporządkowane sprawy własnościowe gruntów, przeznaczonych pod radomską strefę.
Trzy strefy atrakcyjności przemysłowej mają być ulokowane w dzielnicy Potkanów, na terenach Elektrociepłowni Radom oraz w pobliżu lotniska wojskowego w Sadkowie. Warszawska firma doradcza Uniconsult przygotowuje program ich zagospodarowania. Według wstępnych założeń, w strefie Potkanów mogłyby powstać zakłady, działające w branży informatycznej, elektronicznej i elektrotechnicznej. Na terenach Elektrociepłowni Radom, Uniconsult widzi miejsce dla Centrum Transferu Technologii Innowacyjnej bądź też producentów ekologicznych materiałów budowlanych, wykorzystujących popioły z radomskiego zakładu. Wreszcie trzecia strefa mogłaby wykorzystać wojskowe lotnisko, dzięki czemu można byłoby przyciągnąć firmy spedycyjne i kurierskie. Autorzy wstępnych założeń programu zakładają także ewentualność wybudowania Centrum Targowo-Kongresowego. Gdyby udało się przyciągnąć inwestorów, to mogłoby powstać w Radomiu od 1600 do 1800 miejsc pracy.
— Liczymy na to, że firma doradcza wykorzysta swoje kontakty i rozpropaguje nasze strefy — zdradza Eugeniusz Kaczmarek, dyrektor ds. inwestycji w Urzędzie Miejskim w Radomiu.
Raczej dla średnich
— Naszym zdaniem, szansa na to, że do Radomia przyjdą wielkie międzynarodowe koncerny, nie jest duża. Raczej należałoby się nastawić na ściągnięcie średniego biznesu, zarówno z Polski jak i z Europy Zachodniej — mówi Grzegorz Rutkowski, dyrektor Uniconsultu.
Dlaczego do Radomia prawdopodobnie nie przyjdą duże firmy? Powód jest prosty. Trzydzieści kilometrów dalej znajduje się specjalna strefa ekonomiczna w Starachowicach. Tam inwestorzy, którzy włożą odpowiednio duże kwoty, mogą liczyć na zwolnienie z podatku dochodowego na dziesięć lat. Po tym okresie płacą 50 proc. stawki aż do chwili zamknięcia działalności specjalnych stref ekonomicznych. Na takie warunki nie będą mogli liczyć w Radomiu. Władze miasta obiecują — jeszcze niesprecyzowane — ulgi, np. w podatku od nieruchomości, ale nie będą to tak atrakcyjne zachęty jak w Starachowicach. Nieoficjalnie wiadomo, że dodatkowym problemem może być fakt, że status własnościowy części gruntów nie jest do końca klarowny.
Kluczem promocja
— Są jednak przykłady gmin, które mogąc zaoferować tyle, ile Radom, zdobyły wielu inwestorów. Takim przykładem są Kobierzyce pod Wrocławiem oraz Tarnowo Podgórne pod Poznaniem. Kluczem jest odpowiednie wypromowanie stref oraz jak najlepsza obsługa potencjalnych inwestorów — uważa Grzegorz Rutkowski.
Według specjalistów, miasto powinno powołać specjalną jednostkę, która — jako gospodarz strefy — byłaby odpowiedzialna za te kwestie. Na razie w radomskim urzędzie panuje dualizm: kontaktami z inwestorami zajmują się wydziały rozwoju gospodarczego i promocji. Takie rozwiązanie nie jest z pewnością zachętą dla przedsiębiorców, oczekujących precyzyjnego rozwiązania kompetencyjnego. Atutem Radomia jest to, że takich stref atrakcyjności przemysłowej w Polsce nie ma zbyt wiele, w przeciwieństwie do krajów UE.
Są dobre kadry
— Nie można o tym zapomnieć, że w Radomiu funkcjonuje siedem wyższych uczelni, w związku z czym nie powinno być problemów ze skompletowaniem fachowej kadry. Nieduża odległość od Warszawy powinna również ułatwić ściągnięcie „importowanych” menedżerów. Stosunkowo proste — ze względu na wysokie bezrobocie — powinno być zdobycie szeregowego personelu — dodaje Grzegorz Rutkowski.