Radzę sobie z zarabianiem i wydawaniem

Marcin Gesing
opublikowano: 2002-09-09 00:00

- Jest Pan rekordzistą wśród polskich aktorów, jeśli chodzi o liczbę filmów, w których Pan zagrał. Ile ich było? Czterysta?

Leon Niemczyk: Skoro reprezentuje pan pismo biznesowe, to należy chyba zadać inne pytanie: Gdzie są pieniądze za te filmy?

- Gdzie są?

L.N.: No właśnie! Poszły.

- Poszły?

L.N.: Naturalnie, że tak. Jestem aktorem i gram w filmach po to, żeby zarabiać. Ale nie jestem z tych, którzy pieniądze trzymają w skarpecie. Pieniądze należy wydawać.

- A jak Pan je wydaje?

L.N.: Różnie. Można je wydawać umiejętnie i rozważnie, inwestować z korzyścią, ale jeśli już wydało się je nierozsądnie, to przynajmniej jest wtedy o czym opowiadać. Do pieniędzy nie należy się za bardzo przyzwyczajać. Radzę sobie w każdym razie zarówno z zarabianiem, jak i wydawaniem.

- Czy łatwo w Polsce zarabiać pieniądze, wykonując Pana zawód?

L.N.: Najistotniejsze jest to, że dzisiejszy film jest uzależniony od ludzi, którzy go finansują. Dlatego należy sobie życzyć, by przedsięwzięcia filmowe przynosiły jak największe zyski, wtedy może ocknie się u nas paru biznesmenów i będą oni traktowali film jako niezły interes. Co tu dużo mówić, to jest przecież doskonały biznes, który na Zachodzie przynosi krociowe zyski.

- Ale przecież nie wszystkie filmy są dochodowe...

L.N.: Oczywiście. I dlatego konieczny jest mecenat państwa. Wszędzie dotuje się filmy, nawet w Stanach Zjednoczonych. Obecnie robienie filmu musi być jednak postrzegane jako przemysł. Istotne, by w tym przemyśle umieć znaleźć równowagę między tworzeniem sztuki i tworzeniem dobrze sprzedających się towarów. Te dwa rodzaje twórczości najtrudniej połączyć.

- Jak to zrobić?

L.N.: Ideałem byłoby, gdyby powstawały znakomite filmy komercyjne, przynosiły duże zyski i zarabiały w ten sposób na produkcję kina autorskiego. Na razie jednak nie można w przypadku polskiego kina mówić o sprawnie funkcjonującym systemie. Ja jestem do wynajęcia. Gram najlepiej jak potrafię i to jest mój wkład.

- Da się w tym systemie zarobić porządne pieniądze?

L.N.: Nie w przypadku aktora. Jesteśmy epatowani rewelacjami o kolosalnych zarobkach zagranicznych gwiazd. Tymczasem zarobki znanych polskich aktorów są często na poziomie gaży statysty z tekstem na Zachodzie. Ludzie sobie jednak wyobrażają, że polskie gwiazdy również zarabiają niebotyczne pieniądze. Prawda jest taka, że za powtórkę w Telewizji Polskiej jednego odcinka na przykład serialu „W labiryncie”, w którym grałem, ZASP przekazuje mi kwotę 1,78 zł.

- Nie jest to fortuna.

L.N.: Sam pan widzi. A każdy mówi: ten to bierze pieniądze... Bzdura i mit! Oczywiście, pewnym ratunkiem dla aktorów może być granie w reklamach. Na tym można zarobić. Ja jednak zrobiłem tylko dwie reklamy. Nie sprzedaję się tanio. Poza tym, cały czas liczę na granie w nowych filmach i póki co nie narzekam. Nie jestem, co prawda, wniebowzięty, ale nie narzekam.