Rajcy z Iławy wolą droższą ofertę

Cierlica Elżbieta, Tetzlaff Cezary
opublikowano: 1999-11-04 00:00

Rajcy z Iławy wolą droższą ofertę

Lokalna firma budowlana pokonała w przetargu dwie spółki giełdowe

WIELKI PRZEGRANY: Kierowany przez prezesa Karola Heidricha Mostostal Warszawa wskazywał w proteście, iż przedstawione przez zwycięską IPB dane, dotyczące wartości sprzedaży robót budowlano-montażowych, są nieprawdziwe. Zamawiający odrzucił jednak protest. fot. BS

Dwie giełdowe firmy: Budimex-Warszawa Oddział Gdynia i Mostostal Warszawa przegrały przetarg na budowę hali sportowej w Iławie, choć cena, którą zaproponował Budimex była o ponad 230 tys. zł niższa, a Mostostalu o blisko 80 tys. zł niższa od ceny zwycięzcy — Iławskiego Przedsiębiorstwa Budowlanego IPB w Iławie. Mimo że podpisano już umowę na realizację zamówienia, nadal trwają spekulacje, dlaczego Urząd Miasta w Iławie lekką ręką wydał prawie ćwierć miliona więcej na wykonanie tego zamówienia.

W maju 1998 r. Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Usług Inwestycyjnych działające w imieniu i na rachunek Urzędu Miasta w Iławie ogłosiło przetarg nieograniczony na budowę hali sportowej wraz z obiektami towarzyszącymi, łącznikiem podziemnym do budynku Szkoły Podstawowej nr 3 oraz infrastrukturą zewnętrzną. Do przetargu dopuszczono pięć firm. Oprócz IPB, Budimexu i Mostostalu, znalazły się wśród nich Przedsiębiorstwo Budownictwa Ogólnego EKOBUD w Ostródzie i Przedsiębiorstwo Elementów Budowlanych PELBUD w Iławie. W specyfikacji istotnych warunków zamówienia (siwz) podano następujące kryteria oceny oferentów: cena — 60 proc., wiarygodność techniczna (kryterium uznaniowe) — 20 proc., wiarygodność ekonomiczna (kryterium uznaniowe) — 20 proc.

W punkcie dotyczącym wiarygodności technicznej zamawiający wymienił, iż oceniana będzie na podstawie przedstawionych przez oferenta zestawień dotyczących m.in.: posiadanego zaplecza sprzętowo-transportowego i produkcyjnego, obiektów zrealizowanych przez oferenta jako generalnego wykonawcę w ciągu 3 ostatnich lat, obiektów aktualnie realizowanych, wykazu podwykonawców z których oferent będzie korzystał przy realizacji zamówienia oraz kadry inżynieryjno-technicznej i pracowników, ich kwalifikacji itd.

Zamawiający zamierzał dokonać oceny wiarygodności ekonomicznej na podstawie zestawień: sprzedaży robót budowlano-montażowych w latach 1997 i 1998, bilansu za rok 1998 oraz opinii banku finansującego.

Po otwarciu ofert

Najniższą cenę zaproponował Budimex — 6,83 mln zł. Na drugim miejscu był Mostostal, na trzecim EKOBUD, a dopiero na czwartym uplasowała się zwycięska w tym przetargu firma IPB z oferowaną ceną — 7,06 mln zł. Wydawać by się mogło, że walka o to zamówienie toczyć się będzie pomiędzy Budimexem a Mostostalem, gdyż trudno uwierzyć, by w kryteriach wiarygodności technicznej i ekonomicznej mogła zagrozić tym potentatom któraś z mniejszych firm. Tymczasem zamawiający ku zaskoczeniu uczestników przetargu wybrał znacznie mniejszą i zdecydowanie droższą firmę. Skoro kryteria oceny zawarte w specyfikacji zostały utrzymane, Iławskie Przedsiębiorstwo Budowlane musiało zostać ocenione pod względem wiarygodności technicznej i ekonomicznej znacznie wyżej, niż każda z giełdowych spółek budowlanych. I ta ocena wzbudziła kontrowersje. Ustawa o zamówieniach publicznych jest jednak sformułowana tak, że to przegrany musi udowodnić, że nie jest wielbłądem. Obie giełdowe spółki złożyły więc protesty.

Zarzuty protestujących

Budimex stawiał zamawiającemu zarzut niewłaściwego operowania kryteriami oceny ofert, co w konsekwencji pozwoliło na manipulowanie kryteriami uznaniowymi przy ocenie wiarygodności technicznej i ekonomicznej. Została więc naruszona zasada równego traktowania oferentów oraz wyboru najkorzystniejszej oferty. Komisja przetargowa, zdaniem protestującego, ustaliła jedynie warunki brzegowe wartości np. dla kryterium ekonomicznego, nie podając żadnych zasad punktacji. Wprowadziła ponadto nowe kryterium — nie uwzględnione w siwz — oceny organizacji placu budowy.

— Wskaźnik rentowności i wysokości kapitału podstawowego jest potwierdzeniem zupełnej dowolności działania komisji, przy pełnym lekceważeniu dokumentów załączonych do oferty. Dowodem może być jednomyślność członków komisji w ocenie firm. Tymczasem sposób oceny ofert powinien być tak skonstruowany, aby maksymalnie ograniczyć osobiste preferencje. Zamawiający nie wykazał, czym naprawdę kierował się przy wyborze oferty — twierdzi Tomasz Neuman, dyrektor gdyńskiego oddziału Budimex-Warszawa.

Mostostal w złożonym proteście wskazywał, iż w przedstawionych dokumentach zauważył błędne dane dotyczące oferty złożonej przez Iławskie Przedsiębiorstwo Budowlane. Jego zdaniem, były one nieprawdziwe. IPB w swojej ofercie podało wartość sprzedaży robót budowlano-montażowych za lata 1997 i 1998 wysokości 46,29 mln zł. Tymczasem w drugim bilansie za ten sam rok przedsiębiorstwo to wykazało przychód ze sprzedaży wysokości 45,8 mln zł.

Skarżący nie dociekał, czy wystąpiło świadome przedstawienie nieprawdziwych danych czy nieświadome podanie nieprawdy, ale analizując ten fakt z punktu widzenia ustawy stwierdził, iż zamawiający miał obowiązek wykluczenia oferenta z postępowania o zamówienie publiczne. W tym przypadku zachodzi bowiem podejrzenie o popełnienie przestępstwa, polegającego na poświadczeniu nieprawdy. Po wykluczeniu niewiarygodnego oferenta zamawiający powinien powtórnie dokonać wyboru najkorzystniejszej oferty.

Mostostal, podobnie jak Budimex, oprotestował również zasady oceny ofert, które nie były zgodne ze specyfikacją.

Zamawiający odrzucił oba protesty.

Zdaniem arbitrów

Mostostal złożył odwołanie do Prezesa Urzędu Zamówień Publicznych. Budimex zrezygnował z dalszego dochodzenia praw. Zespół arbitrów po rozpoznaniu sprawy postanowił odwołanie oddalić. W uzasadnieniu stwierdził, iż rozbieżność pomiędzy kwotami wymienionymi w zestawieniu a poszczególnymi pozycjami bilansowymi jest wynikiem wyłącznie metodologii liczenia przychodów ze sprzedaży przez oferenta wybranego. Nie wprowadzała ona i nie mogła wprowadzić w błąd członków komisji przetargowej zamawiającego, którzy dysponowali pełną i prawdziwą informacją o wielkości sprzedaży robót budowlano-montażowych, uzyskaną przez oferenta wybranego w 1998 r.

Zespół arbitrów rozpatrując zarzuty odwołania wziął pod uwagę, że rozbieżność pomiędzy kwotami wymienionymi w zestawieniu sprzedaży i kwotami wynikającymi z przedłożonego bilansu za rok 1998 była relatywnie niewielka i nie miała istotnego znaczenia przy ocenie oferty wybranej.

Sprawa do końca nie jest jasna. Od pomówień aż huczy. Nikt bowiem nie przedstawił przekonywających argumentów, że w tym przetargu dla dobra miejscowej społeczności i podatników należało dopuścić do realizacji zamówienia firmę, która zażądała blisko ćwierć miliona złotych więcej niż renomowana spółka giełdowa.