Ratyfikacyjna przygrywka

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2012-12-19 00:00

Podpisanie przez rząd umowy międzynarodowej wymaga ratyfikacji przez głowę państwa — w ważniejszych sprawach na podstawie ustawy, a z rzadka na podstawie wyników referendum. Ale ratyfikacja ratyfikacji nierówna.

Na przykład dzisiaj prezydent Bronisław Komorowski składa ratyfikacyjny podpis pod traktatem o przystąpieniu Chorwacji do Unii Europejskiej, co ma oczywiście znaczenie (np. dla polskich turystów wkrótce poszerzy się strefa Schengen), ale właściwie jest aktem protokolarnym, politycznie niekonfliktowym. Już teraz natomiast zapowiada się ogromne starcie ideologiczne w kwestii ratyfikacji podpisanej wczoraj w Strasburgu przez polski rząd konwencji o zapobieganiu przemocy wobec kobiet.

Znacznie wcześniej czeka nas jednak ratyfikacyjna wojna o pakt fiskalny. To traktat głównie Eurolandu, ale został podpisany 2 marca także przez premiera Donalda Tuska. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że zostanie oczywiście ratyfikowany, ale ustawa uchwalona zostanie większością zwykłą, a nie kwalifikowaną — dwóch trzecich zarówno w Sejmie, jak i w Senacie. Koalicja PO — PSL, wsparta w tej sprawie przez SLD i Palikota, najpierw dokona uchwałą proceduralną odpowiedniej interpretacji Konstytucji RP.

Jeśli jednak wybiegniemy bardziej w przyszłość, to odbijemy się od ściany. Przyjęcie przez Polskę euro bezapelacyjnie wymagało będzie uprzedniej zmiany Konstytucji RP. Przy obecnym rozkładzie politycznym w Sejmie oraz w sondażach wyborczych wybiegających w przyszłość — jest to po prostu niemożliwe…