RCSS kiepsko ocenia chłodzenie gospodarki

Jacek Zalewski
opublikowano: 1999-08-31 00:00

RCSS kiepsko ocenia chłodzenie gospodarki

SCHŁODZONA GOSPODARKA: Tempo naszego tegorocznego rozwoju okazuje się niższe od zakładanego, a także uzyskanego w roku 1998 (w stosunku do 1997).

Rządowe Centrum Studiów Strategicznych ogłosiło swoją ocenę sytuacji społeczno-gospodarczej w pierwszym półroczu 1999, wraz z prognozą do końca roku. Wszystkie informacje opierają się na danych opublikowanych przez GUS, NBP i Ministerstwo Finansów do 20 sierpnia, a zatem prognoza uwzględnia również wyniki lipca.

RCSS stawia tezę, że kształtowanie się procesów społeczno-gospodarczych w pierwszym półroczu 1999 oznacza, iż założenia tegorocznej ustawy budżetowej, dotyczące podstawowych kategorii makroekonomicznych, nie zostaną zrealizowane, a odchylenia od tych założeń — świadczące o skali osłabienia koniunktury — będą znaczące. W gospodarce utrzymuje się stagnacja i brakuje symptomów szybkiej oraz trwałej zmiany tego trendu. Najbardziej negatywnymi zjawiskami są niekorzystnie kształtujące się obroty handlu zagranicznego, utrzymująca się dekoniunktura w rolnictwie oraz wzrastające ponownie bezrobocie.

SYTUACJA budżetu państwa w roku 1999 należy do najtrudniejszych w całym okresie transformacji. Świadczy o tym stopień zaawansowania deficytu — 97,2 proc. po siedmiu miesiącach. Należy jednak podkreślić, że największy jego przyrost miał miejsce na początku roku, a w kolejnych miesiącach był znacznie mniejszy. RCSS przewiduje zatem, że nowelizacja ustawy budżetowej nie będzie konieczna, ponieważ w drugim półroczu tempo narastania deficytu powinno być wolniejsze i — pomimo dochodów niższych o około 2 mld zł — utrzyma się on w ramach założonej kwoty 12,812 mld zł, stanowiąc 2,1 proc. PKB. Rok 1999 może być natomiast pierwszym rokiem w tej dekadzie, w którym inflacja, zarówno średnia roczna, jak i w relacji grudzień 1999 do grudnia 1998, ukształtuje się poniżej założeń ustawy budżetowej.

JAKIE praktyczne znaczenie dla gospodarki narodowej mają wszelkie opinie — w przeważającej części pesymistyczne, w niektórych fragmentach optymistyczne — Rządowego Centrum Studiów Strategicznych? Teoretycznie powinno ono formułować obiektywne oceny i analizy, stanowiące podstawę najważniejszych decyzji polityczno-gospodarczych państwa. Do wypełnienia takich zadań mogłoby jednak wystarczyć istnienie fachowej komórki analitycznej Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów, na poziomie mniej więcej departamentu. Tymczasem RCSS utrzymywane jest w randze samodzielnego ministerstwa, wyłącznie ze względu na relacje polityczne wewnątrz rządzącej koalicji AWS/UW.

UKSZTAŁTOWAŁA SIĘ paradoksalna sytuacja, że szef RCSS jest jednym z najzagorzalszych krytyków polityki ekonomicznej własnego rządu, a w szczególności koncepcji wicepremiera ds. gospodarczych! Minister Jerzy Kropiwnicki z założenia reprezentuje całkiem inną filozofię ożywiania gospodarki, niż Leszek Balcerowicz czy Rada Polityki Pieniężnej. Od dawna zachęcał do rozluźnienia dyscypliny budżetowej, a obecnie już wprost postuluje zwiększenie w roku 2000 planowanego deficytu budżetowego. Tymczasem ustalonym przez konstytucyjne organy celem strategicznym polityki gospodarczej państwa jest właśnie stopniowe zmniejszanie deficytu, prowadzące do osiągnięcia za kilka lat stanu równowagi.

NIC ZATEM DZIWNEGO, że wszelkie oceny, analizy i prognozy RCSS praktycznie warte są tyle, ile opracowania któregoś z prywatnych instytutów ekonomicznych. Nie mają żadnego przełożenia na decyzje KERM, a w dalszej kolejności — rządu i parlamentu. Zestresowany swoją niemocą i brakiem realnego wpływu na politykę gospodarczą, szef RCSS zajmuje wygodną pozycję krytycznego recenzenta, nie ponoszącego żadnej odpowiedzialności za stawiane tezy i wygłaszane oceny. I z taką poprawką należy je odbierać, tym bardziej że materiałem źródłowym do nich są dane, które już dawno przeanalizowały i opublikowały kompetentne instytucje — GUS, NBP i MF.